Weczk napisał
ale tak, przedsiębiorcy sciągaja ludzi z drugiego końca świata bo taniej

no dokladnie tak to dziala xd
wszystkie te POlskie zwiazki pcieciembiorców, lewiatany, pcieciembiorcy RP, KAŻDA z tych organizacji dąży do zwiększenia migracji, chcą móc ich zatrudniać na śmieciówkach i kraj pochodzenia nie ma znaczenia
liczy sie tworzenie jak najwiekszej presji placowej, byle rodakowi nie płacić parę zł więcej, dokładnie tak samo mysleli na zachodzie i ostateczni widac jak sie konczy, a my lecimy dokladnie tol samol sciezka
koszty spoleczne poniosa zwykli ludzie, tamci na taniej sile roboczej zarobia miliony i maja strzezone osiedla
wzrasta bezrobocie wsrod mlodych, bo po chuj ich zatrudniac jak mamy wenezuelczyka, chuopa z bangladeszu na ich miejsce
GUS niedawno podał, że wedle stanu na koniec kwietnia br. (to są najnowsze dostępne dane) pracę w Polsce wykonywało 1 mln 77,3 tys. cudzoziemców – o 5,5 proc. więcej niż rok wcześniej.
Było to jeszcze przed największą skalą zwolnień z pracy w Polsce, choć już przy rosnących problemach z zatrudnieniem. Tymczasem od tamtej pory bezrobocie rośnie właściwie nieprzerwanie. W ciągu roku wzrosło z poziomu 5 do 5,6%. Nawiasem mówiąc, migranci stanowią obecnie właśnie około 6% ogółu siły roboczej w Polsce. W ciągu roku dodatkowe grube tysiące osób zostało bez pracy, nie licząc tych, którzy zatrudnienia nie mieli wcześniej. Łącznie w Polsce nie ma pracy ponad 800 tysięcy osób, w większości mowa o osobach chętnych czy zmuszonych sytuacją bytową do jej wykonywania. Trwa obecnie niewidziana od lat fala zwolnień grupowych, likwidacji przemysłu, dewastowania zarówno "starej" substancji wytwórczej na prowincji (przemysł energochłonny), jak i uderzania w rzekomo rozwojowo-nowoczesne "usługi" typu wklepywanie czegoś do excela czy siedzenie na słuchawce. Są już dziesiątki analiz pokazujących, że jest mniej wolnych miejsc pracy, dłuższe szukanie pracy, problemy z jej znalezieniem, że bezrobocie wśród młodych wynosi ponad 13%, a w skali kraju znacznie przybywa powiatów z bezrobociem powyżej 10%.
W tym czasie słyszymy, że "brakuje rąk do pracy". Nie brakuje. Brakuje ich czasami tam, gdzie biznesowi jest wygodniej działać i nie musi inwestować tam, gdzie są zasoby siły roboczej. Brakuje też tanich rąk do pracy byle jak wynagradzanej i fatalnie zorganizowanej.
Jaki z tym związek mają imigranci? "Zabierają pracę" – niekoniecznie dosłownie i wprost, ale owszem. Po pierwsze zmniejszają ogólny wolumen dostępnych miejsc pracy. Po drugie zwiększają konkurencję o istniejące miejsca pracy – nie tylko o samo ich zajmowanie, ale także o to, KTO je zajmie. Dla pracowników KAŻDE zwiększenie skali podaży pracy, wzrost liczbowy rezerwowej armii pracy – to zjawiska niekorzystne. Im więcej "pracodawca" "ma "chętnych na twoje miejsce", tym masz gorzej na rynku pracy. W tym przypadku ma w dodatku osoby tańsze, nastawione na zgodę na wyzysk, krótki pobyt zarobkowy itp. – aż 38% imigrantów w Polsce pracuje na umowie-zlecenie. Kogo wybierze "pracodawca": pracownika rodzimego, droższego, mniej zdesperowanego – czy przyjezdnego, który godzi się na gorsze warunki, a z umowy-zlecenie można go zwolnić pstryknięciem palcem?
Zakładki