Taidio napisał
Wolę być zacofany i anty europejski niż by ta sodoma i gomora miała uczyć moje dzieci.
O Ku**a. Co za leming.
Czyli tu nie chodzi o politykę samą w sobie, nie chodzi tutaj wcale o edukacje seksualną i po co to robimy, czy też po co mielibyśmy to robić. Nie chodzi tutaj o zawartość.
Chodzi tutaj o opakowanie. O pozory. O was. O tym jak nas jako społeczeństwo postrzegają inne społeczeństwa. I o tym jak was jako jednostki postrzegają inne jednostki tego społeczeństwa.
Bo jak jest edukacja seksualna to jesteście "europejscy" i "nowocześni". A ci co są przeciwko są "anty-europejscy" i "zacofani". Moherowe berety.
Więc jesteście ponad nimi.
Jebane pozerstwo.
Meteorytyka nie ma znaczenia. Liczy się wyłącznie opakowanie.
Ci co popierają takie rozwiązania mogą teraz się ustawiać ponad innych, jacy to oni progresywni nie są. Jacy nowocześni. Jacy tolerancyjni. Jacy lepsi niż reszta.
Z tym, że w tę grę nigdy nie da się wygrać. Zawsze znajdzie się ktoś proponujący jeszcze bardziej radykalne idee, jeszcze dalej sięgające rozwiązania. Zawsze ktoś będzie chciał być bardziej nowoczesny. Zawsze ktoś będzie chciał być bardziej europejski. Rywalizacja trwa również (a może przede wszystkim?) pomiędzy lemingami. Z tym, że nie wszyscy muszą znajdować się na czele "ruchu", niektórym wystarcza po prostu być zakwalifikowanym.
To jest właśnie kwintesencja Social Justice Warriors.
Jedyna sensowna opcja to tak naprawdę nie podejmować z nimi tej rywalizacji w ogóle. Jej nie da się wygrać. Jak zrobisz jeden krok to będziesz musiał zrobić też drugi, aby pozostać w ruchu, aby być "zakwalifikowany" (jako nowoczesny/europejski/jakzwał). Zrobisz dwa, to będziesz musiał później zrobić cztery. Zrobisz cztery, to będziesz musiał zrobić osiem. I tak w nieskończoność. Inaczej ktoś zawsze przypnie ci etykietkę "zacofanego" lub "anty-eurpejskiego". Granica absurdu nie tylko cały czas się przesuwa, ale przesuwa się coraz szybciej.
Więc jest sobie taki leming jak Taidio, zdesperowany by zostać uznany przez innych jako nowoczesny i europejski, i dlatego sobie popiera takie rozwiązania. By być ubranym w ładne opakowanie. Tak bardzo gardzę.
By the way, takie lemingi właśnie są bardzo podatne na dyktat tzw. "trendsettlerów". Nie mówię tutaj tylko o polityce, nie mówię tutaj tylko o modzie, ale głównie o tzw "life-style". I tak się składa, że z moich obserwacji wynika, że w przeważającej większości są to właśnie lewacy.
Tak naprawdę czysto ideowo, tj popierając coś tylko dla samej idei, jest 5, może 10% lewaków. Reszta to pozerzy szukający uznania i akceptacji (także przed samym sobą), potwierdzenia, dowodu, że jest się bardziej wartym od innych ludzi. Że jest sie nowoczesnym i europejskim.
Zakładki