odrazu wyjalem baterie, rozkrecilem ile potrafilem bez odpinania tasiemek itd i leżał 2 dni w ciepłym przewiewnym miejscu (ponad 40 godzin się suszył).
w srodku nie bylo praktycznie sladu po zalaniu oprocz tych gabek ktore zmienily kolor na czerwony i na dwóch stykach minimalna ilość "niebieskiego" syfu, który przetarłem spirytusem
Poskrecalem, wlozylem baterie i ładowarke, odpalil jak gdyby nigdy nic.
Na wyswietlaczu były jedynie "plamy" (nie z wody, delikatne uszkodzenia jakby)
dotyk działał w kazdym miejscu, kazdy guzik, glosnik i mikrofon bez problemów.
Karta sim była czytana, to samo z karta pamieci.
stwierdzilem ze no coz, za glupote sie placi i narazie bede uzywal go takiego
niestety po około 20 godzinach pracy telefon zaczal wariowac
najpierw przestal reagowac na dotyk, pozniej zaczal, czasami nie działał jakis guzik, ogolnie bez reguly - wariował.
Wyłączyłem go.
W nocy chcialem sprawdzic godzine wlaczylem, wlaczyl sie normalnie, wszystko dzialalo i nagle zrobił dziwny pisk, szybko wyjalem baterie.
Teraz telefon juz całkiem zgłupiał. System nie odpala sie do konca, wywala komunikat "Usluga system zostala zatrzymana" itp.
Jest sens odnosić to na jakieś kąpiele ultradźwiekowe i czyszczenie czy raczej płyta główna ujebana?
Telefon ma niecały rok, moze bardzo drogi nie był ale w momencie zakupu dałem za niego ~900zł wiec troche mi go szkoda gdyz spelnial wszystkie moje wymagania no i powrot do jakiegos zloma raczej bedzie trudny, bo nei stac mnie na inny aktualnie.
Zakładki