Moja perspektywa była nieco inna. Gotuję sobie zupę pomidorową, a tu mi nagle powiadomienia dzwonią discordowe i torgowe (takie też mam), ale ponieważ 2/3 zgłoszeń olewamy, a akurat wypadło na 2, to nic sobie z tego nie robię i wstawiam spokojnie makaron. Aż tu nagle dzwoni i telefon firmowy, numer zastrzeżony. Odbieram, z głośnika słyszę jakiś niezrozumiały bełkot, chlipanie i pociąganie nosem, więc rozłączam. Za chwilę dzwoni znowu, tym razem wyraźnie słychać zawodzenie "pomoooccyyyyy bag looot". Ponownie rozłączam i idę do komputera, a tam 112 nowych wiadomości i to samo zawodzenie.
Uznaję, że dla świętego spokoju sprawdzę o co chodzi, a wyrównam sobie olewając 3 kolejne zgłoszenia. Gość mi coś nawija, że parcel zniknął. Jako że od ponad 20 lat "znikające parcele" są najczęściej raportowanym tibijskim błędem to od razu wiem, jaką procedurę przedsięwziąć. Pytam czy czasem wrogi team nie ma noob chara z podobnym nickiem, czy kolega nie siedział w tym czasie w młynie na Fibuli oraz wysyłam przez discorda testy na daltonizm, w celu rozpoznania, czy zgłaszający odróżnia poprawnie skrzynkę od kosza. Po uzyskaniu odpowiedzi tepuję się za ladę, ale niczego nie znajduję. W następnym kroku procedura zakłada sprawdzenie pokoju ze zgubionymi parcelami, to tam trafia część waszych parceli w celu przeciwdziałania inflacji, aczkolwiek część na tyle mała, byśmy mogli bez problemu wmawiać każdemu, że sam gdzieś zgubił aż w to uwierzy.
Ale w tym wypadku i to był fałszywy trop, jednak po chwili problem rozwiązał się sam, gdy zgłaszający stwierdził że "SORRY JEDNAK MIAŁEM W DEPO ALE BYŁEM ZALOGOWANY NA RETROKOREZ I TAM PACZYŁEM, JESZCZE RAZ SORRY". Wtedy spostrzegłem, że wcześniejszy płacz musiał być wymuszony, a dopiero teraz faktycznie się zmartwił, bo już się szczerzył na myśl, że znalazł POWAŻNY BUG i będzie mógł obsmarować najlepszy serwer na torgu, a tu klops. Mimo wszystko doceniam uczciwość. W końcu mógł dalej iść w zaparte, a jako że tak naprawdę nie mamy żadnych logów xD to i tak nie udowodniłbym, że kłamie. Dlatego w nagrodę wręczam yellow gema i boots of waterwalking, a po długich namowach zgadzam się też podpisać pamiątkową kopertę (ujął mnie tym, że podobno od dziecka jest fanem Tibiantisa), po czym tepuję się na Isle of Solitude odcedzić rozgotowany makaron.
Zakładki