a chyba ze tak, to przepraszam
Wersja do druku
a chyba ze tak, to przepraszam
ahh ten pierwszy smoczek, zejście na rotomy zaraz nad bramą thais, po drodze jakieś orki i spiderki, czekanie tam czasami na respawnie jednego smoka po 3 osoby XD
To ja pamiętam jak się na nopvp po 5-8 czekalo na pojedynczy resp smoka i nie zadko były tam osoby około 100 lvla - refugia pozdro
ja tak w 2006 grałem se na saphirze i się cieszyłem jak przez nocke char zrobi 3bp gfb na tbi, a jak zaczoł robić 4 bpek to byłem w niebowzięty, acha i zostawiałem chara na przedostatnim piętrze wieży przed boatem albo tam nad spoconym cyckiem
:kekw
ale bym se pobocił na rl tibi przy pomocy tibia auto albo tibia ng
a potem neobot... cipsoft ty kurwo
Tibia auto jak sie wylaczylo iksem zajebanym bo cie alarm obudzil bo oponenty bily to on kurww dalej dzialal i ty uciekales, a on wracal
https://www.tibia-wiki.net/wiki/Znani_Gracze
Pamiętam tych polaków i tych brudasów z Calmery z którymi wtedy się popychali, czasy no pvp jak jeszcze sie nie dało przez siebie przechodzić i magic wallem sie blokowało wszystko i wszystkich :D
wtedy zabijalo sie tak ludzi xd sami blokowalismy ludzi i czekalismy np z 3 frostami az chlopa zajebia na wave z daleka
nic nie pobije alarmu w blackdproxy
kiedyś szedłem z ekipą na katana rooma na rooku, oczywiście bez żadnych antidotów, bez znajomości drogi, tylko na zasadzie takiej że kumpel szedł i mówił że będzie fajnie. Ekipa się rozsypała, nieliczni przeżyli a ja na 1hp stałem w roomie z nagrodami, ale nie mogłem podnieść bo cap a nie rozumiałem wtedy o co chodzi :/ tak więc poszedłem się zabić bez podniesienia szabli
a ja kurwa po drabinie nie potrafilem wejsc jebanej
Ja na poczatku przygody tibijskiej bylem tak uzalezniony ze myslalem tylko o tibii. W szkole, przy obiedzie, kurwa wszedzie mialem tibie przed oczami i snulem plany co bede odpierdalal jak sie w koncu zaloguje. To bylo chore.
Teraz tez tak mam
Jak się dowiedziałem że jest coś takiego jak fibula to z jakimś tutorialem nawet ogarnąłem jak zdobyć klucz i byłem w 7 niebie jak zobaczyłem ile tam jest rotwormow. A carrion worm to był dla mnie kozak w cholerę haha. Siedziałem tam dzień w dzień godzinami i dziwiłem się czemu ludzie tam expiacy mi nie odpisują . Myślałem wtedy że tacy maniacy że szkoda im czasu na odpisanie . Z biegiem doświadczenia się skapnalem że tam latały same boty xd . No i zlurowanie demona skeletona to był prawie zawał :D
Pamiętam swoją pierwszą wyprawę ze znajomymi na spike sword quest. Jako że ja nie bardzo wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi to po prostu podążałem za resztą. Po zabiciu dwarfow pomyślałem sobie, że w sumie łatwo poszło, jednak gdy jeden z kompanów odkopał pickiem dziure, spanikowałem. Potężny 16 rycerz, który był liderem wyprawy, upewnił się czy każdy jest gotowy i na sygnał (wchodzimy), mieliśmy wszyscy w jednej chwili wpaść do dziury. Po wejsciu ukazał się nam istny diabeł, po zajebaniu dwóch fireballi w naszą ekskursje, ostalem się tylko ja zywy. Ręce mialem jak z waty, nie myśląc za wiele puściłem kierownice(myszkę) i poddałem się zapierdoleniu przez ognistego diabła. 15 lat później to samo stało się w życiu realnym, tyle że tym diabłem, któremu się poddałem, była moja stara.