Kiedyś dawno dawno temu kolega pokazał mi grę, która odmieniła moje życie. Nie piszę tego jako pozytywne wspomnienie. Nie, nie. To raczej trauma, która towarzyszyć będzie mi do końca życia.
Był grudzień roku 2005. Ciepło w domu jak w ulu, herbata tak słodka, że aż w uszach wydawało się mniej miodu, za oknem delikatnie pruszył śnieg, a przed nieszczelne okna wydobywał się delikatny świst wiatru. W tibię, którą pokazał mi kolega, grałem już od tygodnia. Namiętnie wykonywałem wszystkie polecenia i korzystałem z jego rad aby opuścić wyspę nowicjuszy. Rookgard miałem już w małym palcu, wytresowałem wszystkie wilki i jadowite pająki bo dawały najwięcej doświadczenia. W moim mniemaniu byłem już potężnym wojem. Miałem kolczugę, rzymski hełm który zostawił mi po sobie okrutny czerw, samurajski miecz i skórzane buty. Jedyną rzeczą, która nie dawała mi spokoju były moje skórzane spodnie. Z zazdrością spoglądałem, jak w wiosce handlarze pokazywali sobie srebrne spodnie, które zdobyć można było tylko z potężnych spermowych orków. Kolega jednak wytłumaczył mi, żebym nie dbał o to, bo na wyspie na którą zaraz mam się wybierać nie będzie to miało znaczenia bo tam panuje INNY ŚWIAT. Dopytywałem wciaż, co on ma na myśli, jak tam jest, nie mogłem się doczekać. On tylko enigmatycznie mówił - "zobaczysz..."
W końcu nastał ten dzień. Wziąłem wdech i napisałem knight oraz thais i znalazłem się w przepastnej świątyni. Obok mnie stało od razu kilku innych graczy. Początkowo zatęskniłem za rookgardem który tak znałem, ale spiąłem się w sobie i wyruszyłem hen przed siebie. Moja euforia trwała może jakieś 20 sekund. Minąłem skrzyżowanie, zdążyłem rzucić okiem na pijaństwo jakie odbywało się w karczmie froda, oraz przepychanki w sklepie sama. Przestraszyłem się cały czas idąc przed siebie i zerkając tylko na oponentów. Nie zatrzymywałem się nawet na chwilę, cały czas parłem przed siebie. Minąłem most i moim oczom ujrzało się wejście do antycznej świątyni. W progu stał pijany mnich w stroju clowna i cały czas otwierał i zamykał drzwi wciąż powtarzając "CHUUUUUUUUJ CI NA KURWE" i czasem mówiąc do kolegów stojących obok "PA JAK ROBIE WAHADŁO SKURWYSYNOWI".
Ten obraz zapamiętam do końca życia. już nigdy nie zalogowałem się na tak nieludzką i patologiczną grę. Czasem jeszcze mi się to śni.
Zakładki