Wczoraj poszedłem na deserta, niby wszystko ok od ostatniego razu pójscia na quest znałem drogę, więc szłem na "pamięć"
Przeczytałem tabliczkę danger itd.
Poszedłem dalej! A akurat był mój kolega koło mnie, i mówił tutaj "wejdź tutaj jest wejście na deserta" A ja mu mówię że nie bo szło się do góry, no to dobra instyktownię tam wszedłem, bo kolega wprowadził mnie w błąd. Wziąłem na szybko line noi wchodzę, probóję się ropnąć do góry, no ale cóź nie da się, idę w dół a tam 3 berserkery,dobra biorę po 1, zjechał mnie do red hp, no ale padły. Byłem spanikowany, strata blessów, zaś pływać po całej mapie, tracić kasę na blessy, byłem pewien że już nie wyjdę mówię, ide się po święcić. Ale akurat kolega mówił że wie gdzie jesteśmy. No to idę gdzie on mnie prowadzi, A tu Horda fire devili!.
Dobra uciekamy!
Wkoncu wszedłem na główna drogę na deserta noi trafiłem na deserta.
Tam czekali na mnie brazole, ale oczywiście wzięli jakiegoś że sie tak wyrażę "śmiecia" Polak, wyłożył sworda, no to wziąłem wszyscy w krzyk REPORT!, tamten dał loga no to się ciesze robię już z nimi deserta, ten śmieć się wlogował no to wziąłem tego sworda.
Ale wkoncu odpuścił i dał mi dokończyć biorę 10k i baga.
Noi w sumie brazol chciał kupić odemnię anhk za 1gp, to go wyśmiałem i podążyłem w stronę venore, po drodze próbowałem zabić wyverna, ale się nie udało. No to szłem dalej. Aż wkońcu zaszłęm do venore, popłynołem do thais wpłaciłem do banku i stałem na dp, a tu nagle patrze a na dp leży mi mms, odrazu uhahany. Chowam go żeby mi nie zakopali. później jakiś brazol pisał mi że to jego mms,no to mówiłem mu że się z nim wymienię za golden legi i bohy! A tu co!? trafiłem na nooba i się wymienił i dorzucił jeszcze 10k!
Zakładki