#Pisałem to korzystając z osobistego Worda(Hunteriusa) :)
Za wszystkie opinie dziękuję! Byle szczerze!
#Hunterius pomógł mi w napisaniu tego opowiadania, tzn on poprawiał błędy i w ogóle. Przygode przezylismy razem, uratowałem hunteriusa z ghostlandu, sam umarłem
Osoby:
Dziadek-Hunterius15
Viedzmin-Viedzmin
-Dziaaaaadku! Dziaaaadku!!- Głos małego dziecka odbijał się od drewnianych ścian leśnej chatki.
-Czego znowu? Nie, nie mam siły bawić się w Pustynne Zadanie !
-Oj ploszę Cie dziadziu! Opowiedz mi jesce raz jak to było ze śmiercią Viedźmina, najpotęzniejsego ryceza tamtych casów? -
-Oj dziecko moje kochane… Na pewno chcesz słyszeć tą opowieść ? – Odparł dziadek z zatroskaną miną.
-Taaak, bardzo! Obiecuje, że będę gzecny! Powiem ci nawet, gdzie schowałem ci twoją stucną scękę!
-Co zrobiłeś, co schowałeś? Dobra mniejsza z tym… No cóż…to było jakieś czterdzieści ,no może pięćdziesiąt lat temu, no dobra, w gruncie rzeczy mniej niż sto…
Pamiętam, jak dziś! Był słoneczny zimowy dzień, na polach przed miastem Carlin. Bohater tej opowieści siedział na schodach do naszego domu, i ostrzył swój topór,
-A wiesz wnusiu co to mógł być za topór? Spytał dziadek z wyraźną radością w głosie?
-Cyzby to był ten sławny ognisty topór? Dziecko widzać po twarzy dziadka, że zgadło od razu się rozpromieniło.
-Tak, zgadza się! Piękny, ognisty topór który w tamtych czasach kosztował fortunę!
Mój kompan, Viedźmin zdobył go w walce z Bohaterem! Ach, cóż to była za walka. Ale chwila, co to ja miałem…A już wiem! Teraz zacznę opowiadać to z perspektywy Viedźmina, by było ci łatwiej zrozumieć historię…
„Cóż ten Hunterius wyczynia? Znowu zaklina włócznie zamiast iść i zarąbać ich mieczem… Ech, nigdy nie zrozumie tych paladynów…
-Hunteriuuus! Zawołał Viedźmin!
-Co jest grane??
-Może pójdziemy na smocze bestie zdobyć trochę złota? Spytał Viedźmin z radością w oczach.
-Nie, dzięki. Ide do Krainy Nieumarłych, może też spadnie coś ciekawego?
-Ok, to idź! Ja po odpoczywam w takim bądź razie. Stwierdził Viedźmin z wyrzutem w głosie. Nawet nie podejrzewał, że za nie długo naprawdę przyjdzie czas na odpoczynek…”
-Łaaaał, dziadziu! Poszedłeś sam do krainy nieumarłych??
-Nie przerywaj! – Ze złością odparł dziadek.
Poszedłem do krainy samemu, to prawda, wtedy nie wiedziałem ile mnie to będzie kosztować. Z początku szło wyśmienicie, kolejne włócznie posyłały ghoule i szkielety na stałe do piachu. Zebrałem już duży łup około plecak złotych monet, a byłem tam może pół godziny, może mniej. Nagle zobaczyłem ich- 2 potężnych mistrzów czarodziejstwa, z żywiołakami ognia. Przeraziłem się nie na żarty, przecież został mi tylko plecak życiodajnych napojów! W myślach wykrzyknąłem:
-Viedźminieee!!
-Czego się drzesz kitajcu? Odparł sennym głosem mój wierny towarzysz.
-Mam nie cały plecak napojów a goni mnie 2 mistrzów magii z żywiołakami ognia!
-O kurwa! Już biegne!
I pobiegł po swoją zgubę…
-I co dalej dziadku?
-Powiedziałem Ci, cicho bądź! Nie przerywaj!
Zabiłem już 2 żywiołaki, lecz stan moich mikstur stopniał prawie do zera, myślałem już że to koniec, lecz wtedy wpadł Viedźmin! Podbiegł do słabszego maga i kilkoma uderzeniami topora odrąbał mu głowę. Drugi z magów rzucił się do ucieczki, wtedy on zaszarżował za nim. To był jego błąd, wpadł w pułapkę. Kilkadziesiąt metrów dalej stał Paladyn z wrogiej gildii, Mój przyjaciel walczył do ostatniego tchu, chciałem mu pomóc, lecz nie umiałem, został mi jeden napój, bez włóczni, byłem bezbronny… Zhańbiłem swój honor, uciekłem…
W trakcie ucieczki zrozumiałem, że mój najlepszy przyjaciel zginął a ja uciekłem, z ze złości i bezsilności postanowiłem wrócić na pole walki…Gdy przybyłem na miejsce stanąłem jak wryty, z daleka zobaczyłem rozprute flaki maga, i zgnieciony hełm Paladyna…Podbiegłem zobaczyć co się stało. Ujrzałem konającego Wiedźmina,
-Druhu mój,wybacz mi! Będzie dobrze, patrz mam tu ostatni napój, uleczę Cię
-Hunteriusie, nie miej do siebie pretensji, raduj się lepiej naszym zwycięstwem! Na mnie przyszedł już czas, spłaciłem swój dług wobec ciebie…Powiedz Magdzie, że to PIZDA
Wymawiając te słowa, skonał…
Zakładki