Wszystko wydarzyło się na świecie Danubia.
Postanowiłem wraz z moim kolegą pójść na "Dragon Lair", które znajduje się niedaleko miasta Venore. Przygotowywałem się do mojej wyprawy parę ładnych godzin. Zakupiłem Mana Potiony od 50 lvl oraz parę plecaków HMM. Zarzuciłem czar szybkości i pognałem pod zachodnie wejście do miasta, czekał już tam na mnie mój przyjaciel Tomek.
Dodałem jego do party i ruszyliśmy podziemiami do twierdzy smoków.
Na moście natrafiliśmy na jakiegoś gracza, który akurat bił drugiego.
Od razu rzuciłem się na pomoc. Zacząłem bić kolesia z WS. Kolega stanął za mną i atakował z włóczni. A ja natomiast rzucałem czar śmierci, po paru sekundach nasz wróg padł. Najwidoczniej nie miał już potionów. Otworzyliśmy ciało i ukazał nam się crown helmet.
Koleś którego uratowaliśmy dał nam 2k, powiedział że exp jest ważniejszy niż kasa.
Po jakiejś godzinie wylotowałem parę itemków min. fire sword, dragon shield i dragon hammer. Powiedziałem koledze żeby poszedł i zostawił loota w depo. On się zgodził, po chwili zaczął pisać mi na PW, że bije go jakiś koleś na moście. Szybko ruszyłem i po minucie byłem na miejscu.
Widziałem jak jakiś druid i knight biją mojego kolegę, były to low-level więc walka z nimi nie trwała zbyt długo. Z kolesi wypadło trochę manasów i guardian shield, pewnie z knighta. Kolega powiedział że dalej już sam pójdzie do depo.
Więc ja ruszyłem bić smoki, za niedługi czas wrócił już kumpel.
Walczyliśmy ze smokami około cztery godziny, aż kolega wbił 36 lvl a ja 58. Więc mieliśmy już iść do miasta i spotkać się następnego dnia.
Gdy już byliśmy pod schodami do miasta, zauważyliśmy grupkę ludzi w kolorach zielonych i czarnych którzy ze sobą się bili.
Tych odzianych w zieleń było mniej więc przyłączyliśmy się do nich, nasza walka przeniosła się aż pod most. Gdzie do naszej grupy dołączyło się parę osób. Walczyliśmy tak dobre pół godziny. Aż rozgromiliśmy wszystkich wrogów, loot był nieziemski. Udało mi się zwędzić Blue Robe i Relic Sword. Szybko ruszyliśmy do depo, zostawiliśmy tam nasz cały loot. Kupiliśmy trochę potionów i manasów.
I wróciliśmy na miejsce, byliśmy nadal ubrani na zielono. Więc ktoś zaczął nas bić. Wraz z naszą ekipą 10+ osób xD staliśmy pod schodami i biliśmy kolesi ubranych na czarno.
Tego dnia nieźlę się obłowiliśmy. Dowiedziałem się że jeden z "naszych" dostał hunta za to że nie chciał sprzedać dla kolesia demon armora xD.
Zyskaliśmy sporo znajomych.
Zakładki