Witam
Chciałbym wam opowiedzieć przygodę, która wydarzyła się niedawno (w poniedziałek) na Frost Dragonach.
Jest godzina 16:00.
Zmęczony szkołą rzucam plecak i siadam przed komputerem. Loguje się na swoją postać (57 ed) i myślę gdzie by tu pójść expić. Spojrzałem na kanał Trade i spostrzegłem, że 106 ek szuka siokera na Frost Dragony.
Bez wahania napisałem do niego. Okazało się, że jest to polak, mieszkający 10-20km od mojej miejscowości. W zamian za leczenie go, podarował mi 5bpków strong manapotionów. Po upływie 10 minut byliśmy już na miejscu. Ze względu na to, iż była to moja pierwsza wyprawa na frost dragach, ze zdenerwowania strasznie trzęsły mi się ręce.
Po godzinie żmudnego polowania, knight oznajmił mi, że musi już iść na dodatkowe lekcje matematyki, więc postanowiliśmy zabić ostatniego dragona (chcieliśmy, żeby chociaż zwróciło nam się za potiony). Kiedy dragon miał już połowę życia, spostrzegłem, że z drugiej strony leci kolejny, ten sam potwór. Bardzo się przestraszyłem, i napisałem do niego, żeby uderzał z czaru "Exori Gran", lecz niestety nie odpowiadał. Zauważyłem również, że od trzydziestu sekund, bloker stoi cały czas w jednym miejscu. Bardzo mi się to niepodobało. W pewnej chwili jeden dragon przerzucił się na mnie. Niestety nie miałem wyboru.. musiałem uciec, ponieważ moja mana ciągle spadała. Uciekłem po schodkach w dół, wymanasowałem się.. i zabiłem draga z sd. Z wielkim pośpiechem pobiegłem do miejsca, gdzie stał mój bloker. Okazało się, że padł. Wybiłem więc z sd kolejnego draga, podbiegłem do ciała, w którym ku moim zdziwieniu znajdował się dragon scale mail, golden legi i plecak. Moje oczy "wyszły na wierzch". Po chwili ochłonąłem, wziąłem golden legi, lecz.. nie miałem wystarczająco dużo capa, by unieść armor i plecak.
Otworzyłem listę VIP, i zauważyłem mojego starego znajomego online, który był winien mi przysługe. Zawołałem go więc na frost dragi i powiedziałem żeby "przygotował cap". Wypytywał mnie o co chodzi, lecz odpowiedziałem, że wszystko wyjaśnie później. Po upływie pięciu minut był już na miejscu. Kazałem mu wziąć pozostałe itemy, po czym poszliśmy do dp w Svargrond. Oddał mi wszystkie itemy, po czym bez słowa poszedł zająć się swoimi sprawami.
Ze względu na to, iż jestem człowiekiem uczciwym, bez wahania postanowiłem zwrócić blokerowi itemy, które stracił. Okazało się, że nie jest online. Byłem pewny, że padł, ponieważ stracił połączenie z internetem.
Nazajutrz przed szkołą zasiadłem przed komputerem. Popatrzyłem na listę VIP, i zauważyłem, że bloker jest online. Napisałem do niego, że mam jego itemy, i zaraz mogę mu je oddać. Jego odpowiedz mnie bardzo zaskoczyła. Napisał mi, że nie chciał do mnie pisać w sprawie itemów, ponieważ był pewny, że ich nie oddam. Uśmiechnąłem się i zapytałem się gdzie jest. Oznajmił mi, że w dp Svargrond. Oddałem mu wszystkie itemy, lecz on powiedział, że ma drugiego dragon scale maila, którego zlootował parę dni wcześniej na dragon lordach, więc dał mi jednego. Na początku nie chciałem tego prezentu przyjąć, lecz on nalegał, więc wziąłem go.
I w ten oto sposób jesteśmy bardzo dobrymi kumplami (Nawet spotkaliśmy się w rl. Jest on 2 lata starszy ode mnie) i możemy na sobie polegać.
Wiem, że większość użytkowników pomyśli, że ściemniam z tym dragon scale mailem i g legami, oraz z tym spotkaniem w rl, lecz tak właściwie nie obchodzi mnie to. Jest to w 100% prawdziwa historia, która zdarzyła się na świecie PvP - Kyra.
Pozdrawiam
/El3ktryk
Zakładki