Witam chcę w tym opowiadaniu zamieścić wszystkie moje doświadczenia z 4 lat gry ;]
1.Początki - luty 2005 rok.
Byłem na feriach zimowych u kuzyna, już wcześniej u niego na opisach gadu słyszałem o tibii, ale nie wiedziałem co to. Gdy to zobaczyłem o dziwo spodobała mi się, może dlatego że w kuzynie widziałem autorytet ;] Pierwsza moja postać Xoth Brie (sugest name) na Pandorii na której grałem całe życie. Kuzyn wbił przy mnie 3 lvl, pokazał gdzie raty i jak używać liny i drabiny. Wróciłem do domu (mieszkaliśmy 280km od siebie), zassałem tibie, wbiłem na postać i przypominałem sobie co mi mówił, gdzie raty itp. Początki nie powiem były cholernie trudne, ale miały coś w sobie. Podczas pobytu na rooku poznałem przyjaciela, z którym piszę do dziś na gg - Gadikus tric ;]
2. Main! marzec 2005 rok.
Po 2 tygodniach wyszedłem na main wybierając knighta! Oczywiście zaraz kuzyn podbił do mnie 15 lvl (myślałem wooow) w carlin. Moje pierwsze pytanie "gdzie się kupuje torche?" kuzyn się zaśmiał, i pokazał gdzie kupić czar i jak się je używa. Następnie zaprowadził mnie do Ab'dendriel i to był mój nowy dom;] Dał mi również eq warte 5k (p set, guardian shield, serpent) dał mi również klucz na trole warty 50 gp, wkręcił mi, że jest ich tylko 20 w całej grze - cóż nosiłem go 2 miesiące w miejsce na arrowy. Expiłem mozolnie na trollach, padając dziennie 2 razy. 12 lvl wbiłem myślałem, że jestem szefem, ale u wejścia do trolli stał sorc. Oczywiście przywitałem się grzecznie mówiąc "pl?" (miałem 10 lat ;p) dostałem jak to wtedy nazwałem czarne kulki. Pytałem się co to? Padłem i moja misja od teraz było dowiedzieć się co to było. Na 13 poziomie byłem zdenerwowany po 9 deadach postaci w jeden dzień i nie grałem w tibię.
3. Powrót - kwiecień 2005 rok.
Postanowiłem po namowach kuzyna znów zacząć grać. Wyjście z maina zajęło mi 2 dni ;] wybrałem postać paladin nick Arturek Pall. Wiedziałem już co to czary, skille i pk. Wiedziałem już cosik o tibii. Wyskilowałęm postać do 40 dista i też myślałem że ja szef. Miałem 14 lvl. Pamiętam, że dosłownie całe osiedle grało wtedy w tibie. Nigdy nie mogłem dobić 15 lvl. Zawsze padałem, a to biorąc arrowy do kuszy, a to od pk - takie życie noobka. Oczywiście jak każdy musiał mieć kiedyś hacka. Straciłem 600 gp i p seta. Popłakałem się po tym xD i zmieniłem postać. Był to druid na nowym accouncie. Nazwałem go Czarny Rycerzz. Szło mi dobrze. Miałem 12 lvl i 25 mlvl. Zazwyczaj robiłem około 3 runy gfb i szłem wybic goblin questa i powoluśku wbijałem lvl. Wbiłem 14 poziom i nie wiem czemu przestałem grać, lecz miałem 10k w kasie!.
4. Era paladina, koniec noobostwa! - czerwiec 2005 rok.
Znów zmiana postaci ;] nick Maszyna do'zabijania. Był to paladin. Teraz wiedziałem, że trzeba mieć dobre skille, żeby dobrze expić. Wbiłem 61 dista, w tym czasie kuzyn też miał pallka i miał 65 dista. Często robiliśmy sparingi pod dp kazo - zawsze wygrywał. Wbiłem tą postacią 25 lvl i złapałem hunta od 45 ms - Aspect. Za nic kazał mi płacić 10k, myślałem "w życiu nie dam mu całego majątku!" I zmieniłem postać xD
5. Główna postać - sierpień 2005 rok.
Zrobiłem knighta - nick Derkases. Miałem pieniądze na itemy z pallka. Skillowałem na dwarfach z przyjacielem poznanym w lutym. Mój cel to skillowanie do 4 mlvl. Wbiłem 4 mlvl na 17 lvl i 62/61 skillach. Szłem w swordy. W końcu poznałem co to jest szybki exp w tibii. Nim się obejrzałem wbiłem 41 lvl i miałem dość kozackie eq: crus helmet, golden armor, k legi, bohy, vampire shield, bs. Miałęm 2h do pójścia do szkoły więc poszedłem expić na soldy w kazo. Był wtedy koło mnie mój sąsiad. Zauważyłem 42 ms. Stał nieruchomo. Po zrobieniu rundki w kopie podbiegł, dostałem sd za 250+ i dobił mnie ue. To była pierwsza śmierć tej postaci! Byłem załamany, lvl zrobił się 39, skille z 76/75 na 74/73 spadły. Zrobiłem sobie przerwę miesięczną.
6. Powrót II - grudzień 2005 rok.
Był jakoś up date na 7.6 tibie. Doskillowałem postacią do 76/75 i poszedłem expić. Szło gładko do 51 poziomu. Czas na drugą śmierć. Wpadłem w trap 4 osób. Gonzalez de'brava (wtedy 80 rp chyba, teraz 182 rp), Liinek (wtedy 61 ek, teraz 172 ek), jakiś paladin 36 nie pamiętam nicku, 20 knight -.- który mnie dobił. Znów skille spadły, ale sumiennie je odrobiłem i odkupiłem uhy. Na lvl 55 wbiłem skille 81/80. Poznałem wtedy mojego jednego z lepszych ziomków Azoxion 3 lata starszy niemiec. Trzymaliśmy się razem. Na 55 lvl kupiłem pierwsze premium. W pierwszy dzień zmarnowałem 7k na podróże bo to było zajebiste xD. Wbiłem poziom 61. Byłem wtedy na scarabach. Dostałem cynka od 12 druida expiącego na larwach, że czają się na mnie Relyt Ca (90 rp), jakiś 90 rp którego nicku nie pamiętam i 40 knight. Byli to najwięksi pkerzy Pandorii. Trzymałem się długo. Zawołali 112 ms Thor Pee. Padłem. Po tej śmierci byłem zły. Idąc przed lekcjami na 59 poziomie do venore spotkałem Gonzalez de'brava miał chyba 120 lvl. Padłem wypadł gs. Przestałem grać na 60 dniach premium.
7. MS POWAH! - maj 2006 rok.
Zrobiłem master sorcka Ezzmazz. Przerzuciłem 500k z knighta na sorca, ek sprzedałem za 120 zł rlowi. Wastowałem na sorcu całą kasę. na 36 lvl kupiłem premium. Wbiłem sorcem 54 lvl, nie miałem już kasy. Szedłem po blank runy na ank, dostałem 2 sd od Nareli 150 rp i vampire shield spadło. Przestałem grać.
8. Good to be back - wrzesień 2006 rok.
Odkupiłem Derkasesa bez pacca za 60 zł. Sorca sprzedałem za eq warte 300k. Zacząłem expić na dwarf guardach po zakupie jakiegoś eq. Expiłem tam do 69 poziomu chyba. Uzbierałem eleganckie eq warte 700k. Czas na następne premium. Wyszły żółwie w upie. Dobry exp był. Expiłem tam do 76 lvl, gdzie zrobiłem jeden z dwóch największych błędów w grze. Zaufałem nie właściwej osobie i dałem jej sca, które kupiłem za całego full seta prawie. Dał w zastaw dh i mms do tego padłem. Wkurwiłem się i przestałem grać.
9. Powrót III - kwiecień 2007 rok.
Pożyczyłem od kuzyna na eq i znów guardy. Expiłem tam aż nie uzbierałem na gitez eq. Kupiłem premium i powróciłem. Tyrałem żółwie do 95 lvl. Przeżuciłem się na tomby i dragony. Jakoś grałem tą postacią ze stanem 4 deadów ;]
10. 100 lvl ;] - Lipiec 2007 rok.
Na dragonach wbiłem 100. Byłem szczęśliwy jak nigdy! Spełnił się mój największy cel tibijski. Niedługo potem zrobiłem poi, kupiłem sov. Chciałem powiedzieć, że 103 lvl wbiłem 100% manualnie, ale mi się znudziła i zachciało mi się sharować. Dobrze było do 103 lvl, kiedy wracam z angielskiego, passy złe itemy na 1500zł w pizde. Załamałem się kompletnie.
11. Powrót IV - listopad 2007 rok.
Ziomek polecił mi elf fortess do zbierania kasy. Siedziałem tam wytrwale. Mało tego kupiłem TibiaBot Ng, który pomagał mi tam zbierać kasę jak byłem chory po 15h dziennie. Zarobiłem na jako takie eq warte 400k. Na 106 lvl kupiłem pacca. I pomalutku zarabiałem i expiłem. Do tej pory byłem na dwóch wojnach. Na 110 lvl byłem w czasie gdzie rządziła najbardziej pokurwiona gildia na świecie Sorrow :<. Załapałem hunta za nic na 110 lvl i powiedziałem koniec sprzedaje postać. Sprzedałem gołą postać za 300 zł.
12. Bot bot bot knight - kwiecień 2008 rok.
Botowałem sobie knighta Sokstorn. około 1.5 miesiąca i miałem 54 lvl. Po śmierci sprzedałem ją też i wszystko co miałem tibijskie.
13. podsumowanie
Nie gram w tibie o czerwca, po sprzedaniu wszystkiego miałem około 600-700 zł. Najlepiej wspominam czasy mojego msa i Derkasesa na 50 lvl ;]
Rozpisałem się, ale od zawsze chciałem to napisać. Liczę na komentarze pozytywne i negatywne. Pozdrawiam.
@edit
http://s94.photobucket.com/albums/l83/Derk_Elde/ łapcie screeny z kariery derkasesa od 60 lvl. Elde Dist to właśnie mój kuzyn, który sprzedał postać na 94 lvl.
Zakładki