Witam, po przerwie postanowiłem wrócić do pisania RPG z Izą. Przenieśliśmy się jakiś czas temu na Honerę i do teraz tam gramy. Iza teraz jest rp, a ja ek. Zaczynamy nową serię pt: „Iza na Honerze”!
Niedługo po tym, gdy uzyskaliśmy dostęp do miast na pustyni i stworzeń się tam znajdujących postanowiliśmy poszukać przygód na skąpanej w słońcu równinie. W Ankrahmun kupiliśmy wielki domek od pewnego zamożnego szlachcica, który przeprowadził się do Yalahar. Po kilku dniach ustawiania mebli i kłótni o to gdzie umieścić telewizor plazmowy wystrój był gotowy. Cóż niestety trzeba było zsunąć dwa łóżka, bo nie zmieścilibyśmy się do jednego. Przyszedł czas na polowania i zdobycie jakiegoś trofeum, które można by było sprzedać za jakąś pokaźną sumkę. Nie wiedzieliśmy na co się zdecydować – nekromanci, czerwonawi kuzyni smoków o równie przerażających rozmiarach czy może smoczy lordowie. W końcu wybraliśmy wyrmy. Droga była dosyć odległa toteż sparzyłem sobie moje cudowne nóżki w dodatku obute w ciężkie stalowe buty. Cóż stal szybko się nagrzewa. Po krótkiej przeprawie przez wzgórza i przedarciu się przez chmarę skorpionków, stalkerów i różnych innych dziwnych stworzeń stanęliśmy u wejścia do groty przerośniętych jaszczurek. W podziemiach było straszliwie gorąco i ciemno. Widoczność dodatkowo skutecznie ograniczała kapiąca ze stropu woda. Kilka razy potknąłem się o stalagmit ale to chyba nie jest zbyt ważne. Tak samo jak to że złamałem sobie nos, gdy wpadłem na stalagnat. Po gębie ciekła mi krew więc nie za bardzo kontaktowałem no i znowu wpadłem na starą wapienną formę. Tym razem jeszcze bardziej zalałem się krwią i wpadłem w dziurę. Przetarłem zalane krwią oczy i podniosłem powoli powieki. W sekundę potem dostałem cios w brzuch od wyrma. Kurde taki chudy ma ten ogon, a boli jak cholera. Energiczna jaszczurka nie poprzestała na tym i odgryzła mi nogę. W jaskini teraz było tylko słychać warczenie różowego i mój przeraźliwy krzyk. Spojrzałem na kikut… i puściłem pawia. Nagle ktoś zarzucił na mnie linę i wciągnął na górę. To była Iza patrząca na mnie z politowaniem. Podziękowałem jej za uratowanie mego drogocennego życia i wypiłem miksturkę. Odrosła mi nowa noga, nos sam się nastawił (choć trochę bolało). Teraz gotowi na starcie z bestią zeskoczyliśmy z hymnem bojowym na ustach: „HUHUHA, HUHUHA…. AAAAAA!!!!!”. Nasz zapał szybko został ugaszony widokiem jaki zobaczyliśmy. Osiem ogromnych jaszczurek, gdy tylko nas spostrzegło przestało pastwić się nad zwłokami jakiegoś nieszczęśnika i szybko zaczęło biec w naszą stronę. Jednak wyrm nam niestraszny. Dzielnie wziąłem na klatę wszystkie jaszczury, a Iza ciachała je z zaczarowanych włóczni. Kreatury zgrały się i rąbnęły mnie wszystkie naraz w klatę. Wypadły mi wszystkie na ziemię wszystkie żebra i ubrudziły się błotem. Potem jedna z nich wyciągnęła mi płuca, druga wątrobę, trzecia jelito cienkie, czwarta jelito grube, piąta żołądek, szósta jedną nerkę, siódma nie wyciągnęła mi nerki bo usunęli mi ją po wypadku z hydrą. Skubana obciąłem jej wszystkie łby, ale psiknęła na mnie kwasem i lekarze musieli wyciąć zakażoną nerkę. Ale nie martwcie się, pobrali już mi nerkę do przeszczepu od demona. Podobno bardzo trwała i filtruje nawet truciznę trujących pokrzyw. Wracając do rzeczywistości to ta siódma nie zdążyła nic wyciągnąć bo Izą ją ubiła. Ósmą należy w ogóle pominąć bo była do dupy i uciekła. Upadłem na ziemie, nie miałem już flaków więc ciężko było mi sięgnąć po miksturę. Iza mnie wyręczyła i rzuciła mnie w łeb runą. Odrosły mi organy i żebra więc wyleczyłem teraz już powierzchowne rany i w szale oraz ogromnej złości wyrżnąłem jaszczury w pień. Począłem wraz z żoną plądrować i bezcześcić ścierwa jaszczurów. Wszedłem do środka żołądka jednej z nich i wyciągnąłem lekko nadtrawioną kość smoka. Trochę się kopciła ale słyszałem że to normalne u tej maczugi. Wesoło podskakujące wokół buławy ogniki rzuciły się na szatę Izy, na szczęście w porę oblałem ją sokami trawiennymi wyrma i zdołałem ugasić chodzącą pochodnię. Przypomniałem sobie o ciele pewnego podróżnika którym bawiły się zdechlaki. Spojrzałem na zmasakrowane zwłoki ale pomyślałem że plecak nie będzie już mu potrzebny. Zajrzałem do niego… to co zobaczyłem sprawiło że straciłem dech. Szybko wziąłem inhalator i prysnąłem do ust. No spokojnie… już po ataku astmy… tylko, że ja wcale nie mam astmy. Mniejsza o to, znalazłem tam wypełnioną po brzegi torbę z monetami, dwie różowe szaty zwiększające poziom magiczny, kilka różdżek. Generalnie bardzo mi się to spodobało. Wsadziłem łup do plecaka, zabiliśmy z Izą jeszcze kilka wyrmów, po czym nie byliśmy już w stanie unieść nawet jednej monety. Gdy już byliśmy przy wyjściu do jaskini wpadł zdenerwowany mąż o potężnej posturze i podbiegł do zwłok. Gorzko zapłakał i krzyknął: „Żono moja, gdzie Twoje łupy?! Zapomniałaś, że nie podpisaliśmy intercyzy i należy mi się połowa Twojego majątku?!”. Co za materialista, pomyślałem. Zdążyłem się ledwie odwrócić, a ten do mnie z ryjem: „Oddawaj rzeczy, [wymoderowano treści wulgarne ze względu na obecność osób poniżej 18 roku życia]!!”. Dostał parę razy po mordzie i upadł na ziemię. Chyba był nieprzytomny. Huahaha, nadszedł kolejny wyrm i zajął się naszym omdlałym kolegą. Gdy jaszczur zakończył życie dzielnego męża rzucił się na nas. Szybko go ubiliśmy. Podbiegłem szybko do ciała i ściągnąłem złotą zbroję, plecak wypełniony miksturami, różnymi pierścieniami i innymi potrzebnymi do życia rzeczami. Tak oto wróciliśmy do domu późnym wieczorem. Po dniu pełnym przygód i mordęg udałem się przed telewizor. Nasz stary i ślepy już kocur niestety go zwalił i obszedłem się smakiem. A już miałem obejrzeć 98738973457394759837498347509287450827350723405872 34957293485 odcinek „Klanu”. Cóż większość aktorów to już dziadki, Bożenka ma 150 lat ale wynaleźli coś na długowieczność także nie wiadomo ile będzie jeszcze odcinków. Ryszard już dawno przekroczył pięćsetkę. Mieszka teraz w dżungli po skutkach globalnego ocieplenia, gdy Polskę najechały małpy i przejęły wpływy w rządzie. Nowy premier, szympans Łajka zarządził wielkie sadzenie drzew. Teraz ludzie mieszkają albo pod ziemią albo w dżungli, ale to tylko desperaci bo za zanieczyszczanie dżungli odchodami grozi kastracja chemiczna. Ach, co na tym świecie się dzieje. Zrezygnowałem z wieczornej naprawy TV i udałem się prosto do łóżka uprzednio wstawiając buty do zamrażarki, by zbytnio się nie nagrzały.
Zachęcam do komentowania oraz uzasadnionej i konstruktywnej krytyki. Jak masz mówić: „Dużo błędów. 0/10” albo „Spierdalaj analfabeto” najpierw wskaż te błędy. Dziękuję i do zobaczona w next opowiadanku.
@edit
Kurde w temacie zrobiłem błąd. Miało być "autora".
Zakładki