Cześć ;d
Chcę wam opowiedzieć przygodę która zdarzyła się na świecie PvP, którym jest Danubia.
-------
Więc ok. 9 rano, wraz z 2 kolegami poszliśmy zrobić paradox tower quest.
Problemy zaczęły się w Venore. Nie mieliśmy kokosów, ani skullów. To ja polazłem po skulle, a oni po kokosy. Nie miałem capa, to wziąłem tylko 1. Potem kumpel musiał lecieć znowu na amazonki, i jakiś low-lvl provocation zrobił... Zignorował go. Dobra, już mamy wszystko, ale ja nie mam na podróż na edron i spowrotem, to mi pożyczyli.
Okej, ja z kolegą poszedłem po klucz. Błąkaliśmy się przez jakieś 30 min pod mount sternum, aż znaleźliśmy wkońcu upgragnione drzewko z keyem :P.
Gdy byliśmy przy kazo, to levitate przy górce gdzie na górze jest bramka lvl'owa...
Ubiliśmy wyverny (gapiłem się jak kumpel napierdala się z nimi - ja tylko pod koniec :o), i szukaliśmy wejścia na góre. Wszędzie używaliśmy levitate, lecz na nic. Potem kumpel który od razu do towera poszedł, pokazał nam gdzie to jest.
Jesteśmy w para. Mamy machete, rozcinamy sobie drogę, stoimy. Kolega się bawi goldem, i nagle wyrzucił machete. Powiedział że po niego poleci, ale... TRAWA ZAROSŁA! To my od razu 'KUR**' 'IDIOTO ZJ*'. Ja poszukałem, i znalazłem drugie machete :P. Uff, normalnie...
Dobra, dochodzimy do pokoju z Riddlerem. Zagadujemy, patrzymy w spoila co mamy mówić. Nagle, dziwnym trafem, przy połowie tekstu wywala mnie do hellgate. Mówię, a co tam, powiedział to samo co miałby powiedzieć na końcu, czyli jest dobrze. Przechodzimy hellgate, idziemy na mintwallin. Ja mówię że afk, bo obiad jest, i dałem flw.
Ok jestem, jest tylko jeden kumpel, bo tamten powiedział że nie będzie robił questa z ciągłym afkerem.
No to dochodzimy do mintwallin, rozwalamy mino (wziąłem GFB :>), idziemy po key i do prisonera. Mówimy to co mamy powiedzieć... i nagle coś jest nie po mojej myśli - nie mogę dostać odpowiedzi. Sprawdzam w quest logu czy mi zaliczyło rozmowę... I JEJ NIE MA -,-..
No to mówię sobie że następnym razem zrobimy...
Dochodzimy do towera, idziemy do pokoju gdzie trzeba koniki wyłożyć. Koniki powinny leżeć od naszej ostatniej wizity... ALE GO ICH NIE MA! Rzal i bul... no to kolega idzie do carlin. Ja w tym czasie bawię się, i nagle przez przypadek polazłem na schody które prowadzą na trawę. A że nie miałem już machete, musiałem czekać na swojego zbawce. Gdy ten przyszedł, poszliśmy do pokoju z konikami. Pociągam dźwignię... i on równo ze mną. A co owocuje pociągniecie 2x dźwigni? Zniknięcie koników. To tym razem ja lecę, przychodzę i idziemy do pokoju z Riddlerem. Oki, kolega poszedł do final rooma. Potem on afczy, a ja już w thais. I mówi na guild chacie że ugrzązł. ROFL, i nie może tp sobie zrobić...
W Thais kupiłem kokosy (od playera ofc) i inne owoce. Kolega który poszedł na mint loguje się. Mówię mu że idę do niego, to on mówi że jest przy dragu. To ja sobie mówię w myślach 'drag? WtF?' Znalazłem go, w ogóle złą drogą poszedł. Ok, wzieliśmy misję od prisonera, poszliśmy do final roomu, wszystko cacy. On gada z riddlerem, i ja. Ja szybciej kończę. Pytam się go co tak długo, i mówię że już wziąłem talony i kase. To ten mówi 'źle powiedziałem i jestem w hellgate' xD!xD!
Wszystko trwało ok. 5h... Naprawdę, historia 100% prawdziwa ;o
Mój nick: Exorge
@down
yeah ;p
Zakładki