Wydarzyło się to dwa lata temu na świecie Thoria.
Byłem wtedy 20-lvlowym sorcem,stałem sobie w depo i z nudów przeglądałem itemki ,które leżały u mnie w lockerze. Po jakichś 10 minutach zachciało mi się iść do Thais(przeprowadzka). Chwile po wyjściu z depo moim oczom ukazała się taka scena: dwie postacie (nie pamiętam lvli ale na pewno 90+) walczyły ze sobą.Walka była tak szybka ,dynamiczna i brutalna,że całe Carlin otoczyło ich tak ,jak to podczas walk w filmie Mortal Kombat(stąd nazwa tematu :P) Wyglądało to ładnie,a miałem szczęście bo stałem najbardziej z przodu.
No i biją się tak i biją,sdki latają,krew się leje...Nagle jeden z nich padł. Został pokonany.
I w tym momencie całe to zbiorowisko rzuciło się do jego ciała... Tłok jak cholera,ja ,że byłem pierwszy dobyłem się do ciała ,otwieram,patrze : Golden Armor... Mi serce stanęło na krótką chwilę,i wtedy nie wiem co mi strzeliło do głowy ale ciało razem z tą zbroją i całą resztą rzuciłem do dp .xD!
Oczywiście nubki za mną,ja to ciało "toczę" po schodach na sam szczyt depo ,ale nagle zalogował się obok mnie jakiś koleś i prawie mu się udało rzucić ciało na lockera(wtedy by dobiegł do niego szybciej niż ja)
Jednak nie dałem się,w ostatniej chwili rzuciłem ciało na locker(po mojej stronie) i dobiegłem do niego.... UFF!
Ale za mną było może 10-15 osób ,które się domagały ,abym był taki miły i oddał im całą zawartość ciała.Lol :D.Nie miałem capa na Golden Arma więc wywaliłem swój Plate Armor w tłum. Nooby w niebowzięte,ja zresztą też,i ucieszony zdobyczą wylogowałem się.
Kilka dni upłynęło i przyszedł do mnie kolega ,pochwaliłem mu się zbroją,ten ,powiem szczerze nie był zadowolony ,że to ja takie szczęście miałem,a nie on. Spytał ,czy sprzedam ten armor i podzielę się kasą.
No,ja miałem taki zamiar,ale żeby się dzielić? Przecież to ja musiałem walczyć o zbroję ,a nie on! Powiedziałem mu krótkie i treściwe "nie"
Ten do mnie z mordą ,że nie jestem dobry kolega itp. ,ja go wyprosiłem z domu,nie pozwolę na żadne knajpiane burdy u mnie.
Wylogowałem się z Tibii i poszedłem grać w co innego. Po godzinie szukałem passów do innej gierki online,wszystkie passy mam na karteczkach w zielonym skoroszycie,który jest na półce z książkami ZA moim pokojem... Wtedy sobie przypomniałem ,że nie ten mój "kolega" wiedział gdzie to jest..... Ja go nie odprowadzałem pod drzwi,kazałem mu wyjść. Rozgorączkowany szukam w skoroszycie karteczki z passami do tibii.... Nie ma jej! NIE MA! KUR**!! Wchodzę na tibia.com,wpisuję passy-tak jak myślałem,nie działają mi passy
Pisze do kolegi na gg,żeby mi oddał postać,a ten do mnie "Spierda*aj"
-.-!
Tu morał:Uważajcie ,gdzie chowacie passy ,bo koledzy często bywają chciwi i fałszywi...
Zakładki