Witam po raz kolejny i na wstępie mówię,że historia ta opowiadać będzie o Banshee Quescie...Więc tak,historia wydarzyła się dzisiaj i była to godzina 9.45.Stojąc pod DP nareszcie doczekałem się drużyna na oczekiwanego od 2óch dni Banshee Questa i tak w skład naszego teamu wchodzili:
1.Pall-- 60
2.Pall-- 66
3.Pall--60
4.Knight--70
5.Knight--68
6.SorK--60
7.SorK--63
8.Drucik--65
9.Drucik--65
10.Ja ;D (SorK)--60
Po zebraniu tejże potężnej (co było mylnym stwierdzeniem) grupy wybraliśmy się na tego questa.Jak wiadomo Quest ten składa się z 7 "seali" (nie wiem czy dobrze napisałem) nie będę tu opowiadał co się działo w każdym bo ten Quest trwał z jakies 180 min ;p zaraz się dowiecie czemu.Więc gdy już zebrałem w/w team udaliśmy się do Carlin gdzie każdy mentalnie i ekwipunkowo przygotowywał się do wyprawy jako,że high lvl'e kazali 60 iść na tyłach nie brałem zadużo SMP ponieważ wiedziałem,że raczej nic mi się groźnego nie stanie i tak też Quest się zaczął.Cała grupa ruszyła,przelatując w kolejności drogę dochodzimy do seala w którym były warlocki.Nic nadzwyczajnego bo okazało się że knighci lurowali je po kolei i ja i większość teamu nie mieliśmy nic do roboty ;D ale to nie koniec bo jak wcześniej wspominałem na wyprawę wybrało się osób 10 a już po 3 sealach było nas 7 ;)) i tak ruszyliśmy dalej.Przebijając się dalej przez kolejne pary potworów doszliśmy wreszcie do Final Rooma i statystyka tu była nie ciekawa a mianowicie zostało nas piątka.Jeden z knightów rzekł: "No ludzie niestety my rady wyczyścić sami nie damy więc strategia jest prosta,wbijamy się wszyscy" do głowy przyszła mi myśl (raz się żyje a to tylko gra więc? Jazda!) po ustawieniu się drużyny i przybraniu strategicznych miejsc schodzimy.Pierwsze wrażenie (brak+exura vita) bo odrazu na początek dostałem combo od DL'a,no cóż jedziemy dalej knighci coraz bardziej schodzą w dół przy czym cały czas utrzymujemy nasz szyk (shooterzy tyły,knighci robią za mur obronny) dochodzimy do środka sali i nagle szok.Patrze w okienku wiersza poleceń i widzę napis "upłynął limit czasu żądania" Normalnie oczy mi wtedy z orbit wyleciały nie wierzyłem,że w takiej chwili złapał mnie Kick...no cóż patrze postać stoi i stoi i stoi...Ryp wyrzuciło mnie z gry a w okienku wiersza poleceń dalej ten sam napis, który w tamtym momencie wydawał mi się płynąc w dół bez końca..jedyna myśl jaka mnie nachodziła to był ten czarny scenariusz już chciałem patrzeć na tibie.com gdy nagle załapało wpisuje szybciutko passy i Ciul!!!!!!!!!!! 9 w kolejce ;o??? no to czekam myśląc,że to już koniec,pojawie się w świątyni i KUR** całe 180 minut durnego pieprzenia się poszło na marne gdy nagle CUD...spadam z krzesła gdy widzę,że postać stoi po środku final roomu no myślę sobie,(nie za żadne skarby się nie ruszę bo jeszcze zwabie potworki) nagle na battle ukazuje się jakaś postać (ja już kilo więcej w spodniach) ale przyglądam się bardziej..KNIGHT!!! BOOOżeee kamień spadł mi z serca,pytam się kolesia "O co kaman" a on do mnie "No właśnie coś widzieliśmy,że cię zatkało pierw myśleliśmy że masz freeza ale po tym jak cię pizgał GS a ty nie dawałeś odznak życia i nawet exura nie użyłeś to pomyślałem,że coś jest nie tak i kazałem kumplą żeby cię obronili i drutom żeby "sio"-chali i tak też przeżyłeś bo znając życie zapewne byś się nieźle wkur*** po tym jak byś padł przy samiutkim końcu questa ;D) Ja w tym momencie nie wierzyłem własnym oczom w tamtej chwili czułem taki respect do tego kolesia,że cholera.I tak też udało mi się wykonać questa bez deda a za to z paro-dziesięcioma platynkami w kieszeni ;D.
Historia zdarzyła się dzisiaj na świecie Harmonia,jak już pisałem gdzieś około godziny 9,45 ;D
Zakładki