Dobry.
Historia krótka, ale jako tako umiem pisać, to może się wam nie znudzi. Awe.
Dziś po kolejnym nudnym dniu skillowania byłem już lekko mówiąc wkurwiony. Oglądałem sobie świetne looty na forum i tak mnie wzięło na Mint.
Okej, szybkie przerzucenie trybów skill>loot i truptam przez orki i FD.
Napotkałem na oko 15 lvl, który męczył ogniowego diabła : O Chciał przed nim uciec, ale wpakowałem się z nim w niezręczną sytuację- kto idzie pierwszy, a on miał na karku FD. No i pyk, padł, naprawdę nie chciałem go zbloczyć. Loot- śmieci.
Zdziwiony truptam sobie dalej, aż dochodzę do dziury ze smokandem(nie chodzę przez posion fieldy-zabobon). Patrzę przy niej stoi jakiś 33 ED, schodzę na dół- demon szkielet.
Spoko, idę dalej prosto do dziury, a za mną wybiega tamten ED i pojawia się drags0n. Mówię mu- bij, ja bloczę. Pewnie. Druid zjechał go do yellow hp, drag się przerzucił, rach ciach i nie ma 33 lvla ;o Loot- 1.5 bp mp + loot z potworów. Już mnie tu kurwica wzięła, bo w kilka minut 2 osoby padły przeze mnie i to nie z mojej woli -.- Piszę do ofiary, że oddam jej loota, ale wezmę life crystala. Spoko, "meet me at thais dp". Wracam, oddaję, czuję dziwną ulgę.
Pewnie, że czasem kogoś zbloczę, ale naturę mam raczej dobrą, a nie jakiś strasznie zepsuty rabuś ohohoh ;[
Tak tylko wam piszę, bo nie mam co robić( cholernie długa droga na Mint). No to cze.
Zakładki