No to teraz historie padów mojego pro evull sorca na amerze ;p
Expiąc sobie spokojnie na zamku elvenbane i skórując co popadnie (czy tylko ja wpadłem na pomysł żeby brać obsidiana na to expowisko?) udało mi się uzbierać 17 skórek i z 5 honey combów z waspów obok zamku.
Nagle podlatują do mnie 2 nooby których poznałem pare dni wcześciej (polacy). Levele wtedy mieli jeden 29 druid a drugi 26 pallek. Znając ich skłonność do pk byłem ostrożny, ale...
Najpierw chcieli się ze mną wybrać na draga w głównej wierzy. Jako że byłem wtedy 29 sorcem powiedziałem, że owszem pójdę, ale panienki (oni;p) przodem.Kiedy weszliśmy na poison fieldy wrzuciłem utamo i w parę chwil po tym internet siadł (stary operator roxor:p Nie bierzcie neti nawet za darmo!). Gdy po 5 minutach internet ruszył wlogowałem się i okazało się że nadal żyje ;D (z tym, że biedniejszy o ok 200 many...).
Kolesie ubili draga beze mnie i chcieli wracać.Palek poprosił mnie o potionsy.. Dałem mu 4 mfy (tibia 8.0 wtedy) i postanowiliśmy wracać..
Po wyjściu palek zaczął się ze mną kłócić i po chwili jego "pro"(61 ed) napisał do mnie, że mam palkowi oddać obsidiana którego rzekomo mu ukradłem...
zirytowany odpisałem mu że to ten kutas okradł mnie na 4 manasy (ach to moje dobre serce xD), a obsidiana mam swojego, bo tej lamy (palla) na coś takiego by nie było stać ;d
w chwile potem druid zaproponował mi żebym go uderzył na party z vis luxa bo robi screen shot dla torga.. a ja naiwny dałem się nabrać...
w chwile po walnięciu z vis luxa wraz z palkiem zaczęli mnie napieprzać.. bp mf'ów szybko się skończył, a potem już na 2 uhah daleko nie zajechałem... umarłem obok zachodzniej bramy w carlin.
Wypadł mi bp z empty potionami scarf łopata, lina ok 2k kasy 17 czy tam 18 skórek wyciętych z minosów i comby zdobyte na waspach..
Zjechałem cały lvl i straciłem mój długo trenowany 34 mlvl ( to jak mlvl spada u sorca w porównaniu do skillu u palla i knighta to jakaś komedia, bo mag zawsze traci dużo więcej)
mimo tego, że mnie ubili i na początku mocno się tym przejołem, byłem dosyć szczęśliwy, ponieważ ten pad uświadomił mi, że nie muszę gry w tibię tak bardzo przeżywać, i że to tylko gra...
Nadal gram, ale teraz już na luzie i bez jakichś ogromnych stresów.
edit:
Drugi raz padłem w jeden z najczęściej spotykanych sposobów, a mianowicie na afku ;p
Stawiałem koledze monka w greenshore (to takie małe miasteczko na północny wschód od thais), żeby potrenił sobie i przy okazji robiłem hmmy
(10x bo już tibia 810 ;D).Skończyłem bp i gdy już prawie kończyłem drugi stało się TO!Starsza poprosiła mnie żebym odebrał młodszego brata ze szkoły... jako że z natury wszystkim ustępuje i wiem co stara by zrobiła jakbym się opierał (nawet nie pytajcie;p) skoczyłem po niego i po 10 minutach wróciłem (tibię zostawiłem włączoną) i podchodząc do monitora widzę moją postać w świątyni bez c-helmetu i z bagiem zamiast bp... jedyna część armora którą wziąłem na skillowanie, żeby mnie wolf po drodze nie ubił (:s) poszła się walić... o prawie 2 bp hmm nie wspominając...
wiedziony żądzą zemsty na tym kto mnie ubił sprawdziłem go na tibia comie i exivowałem non stopa... okazało się jednak, że jakiś 50+ druid mnie ubiegł i ubiłe pk'ra który zdążył już wbić rs (29 ed) po drodze do miasta zobaczyłem ciało i na górce obok (w miejscu do którego nie da się wejść nawet z czarami/parcelami) zobaczyłem mój c-helmet...napewno był mój, ponieważ wcześniej gdy szedłem się zemścić, go tam nie było:/
Ale jak się później okazało kumpel który skillował wyszedł z tego nawet bez zadrapania (pk'er przesuwał go, a potem gdy przestał afkować lognął się) więc aż tak źle nie było ;]
Kolejny ded;p ale tym razem z mojej winy xD
Siedze sobie wspomnianym już sorcem przed depo robię hmmy i rozmawiam, a tu nagle wyskakuje mi wiadomość od mojego zioma (35 knight), że expiąc na elvenbane i waspach koło niej znalazł botera na waspach...
że akurat nie miałem co robić to poszedłem do gidli czarodziejów w thais i zakupiłem "exevo gran vis lux" żeby mieć czym szybko wykończyć owego 26 kine (jak się potem okazało;p). Po drodze z thais ubiłem pare dwarfów na moście wolfów i miałem trochę żarcia i bp z mana potionami (tibia 8.11) oraz zrobione wcześniej 3 fire bomby po 2 użycia i pare hmmów. Jako że byłem uzbrojony tylko w noob set (plate legi scale armor soldier helmet scarf dwarfen shield itd.) uszykowałem odpowiednio hotkeye, żeby szybko to zakończyć;]
Po drodze spotkałem kumpla który ucieszył mnie mówiąc, że boter nadal siedzi na waspach.
Wszedłem do dziury z waspami i przeszedłem pierwszy poziom pod ziemią. Nic. zszedłem na drugi. Zobaczyłem tego zasranego cheatera xD, niewiele myśląc włączyłem piąstkę i zaznaczyłem go na battle list. w momencie gdy go zaatakowałem zatrzymał się. Podszedłem do niego tak by móc walnąć exevo gran vis lux no i walę.
1 hit 110,drugi 17, trzeci 89. Po trzecim miał już black hp więc dobiłem z wanda i hmma.Otwieram zwłoki, patrzę a tu bag (a ja już liczyłem na jakieś golden legi <ironia>)otwieram bag a w nim:
10 honeycombs
108 brown muschroms
lina
łopata
no i 2 healt potionsy.
Loota oddałem koledze, a sam poszedłem spowrotem na najniższy poziom "kopalni" waspów i przeczekałem skulla.
Skull zniknął, więc się wylogowałem. Potem zalogowałem się na palka w abdendriel (wieczorem) z nudów. właśnie szedłem kupić jakiś czar gdy nagle 2 koleśi obok mnie włączyło white skulle i zaczęło mnie nawalać... jeden z nich to ubity wcześniej boter.. szybko mnie ubili więc poszedłem tam moim sorcem tylko, że z 2 bp hmm'ów bp mana potions kilkoma fire bombami.
kiedy tylko zobaczyłem tego botera zaraz zaznaczyłem go na battle list i zacząłem nawalać z hmmów lecząc się co jakiś czas exurą gran..
oczywiście jak to knight non stopa mi sadził hity po ok 40-50 więc mana szybko schodziła, ale on prawie się nie leczył. pomagający mu 33 sorc dostał laga i został z tyłu a obok nas latała grupka noobków podnieconych zabawą w pk. widząc, że knight ma red hp i się nie leczy zdecydowałem sie ustawić na wprost niego i zawalić mu z exevo gran vis luxa. kiedy dostał miał black hp ale się uleczył...
a ja przy okazji zapodałem hit za 100+ zabijając jakiegoś nooba co latał obok nas i nabijając skulla...
pare sekund po wbiciu skulla zacząłem obrywać od jakiegoś dekla z sd (no i to jest mój fart jak oni za mną lecieli ze skullami to nic, ale jak tylko ja wbiłem...) hity szły po ok 140-150, więc co strzał musiałem użyć exury gran, po bodajże 10 strzale skapnąłem się że mam black hp i za mało many na leczenie.. na moje szczęście cipsoft dał ogromny exhaust w ćpaniu runami i czarami co znacznie osłabiło szybkość ataku magów i druidów, więc zdążyłem się zmanasować i rzucić ostatnią exurę gran. potem dostałem z sd a knight dobił mnie ręcznie ;p na szczęście wypadł mi tylko bp z zawartością xD
Jak ktoś nie wierzy, to nick tego knighta danosess, a mój peter wizard of energy... ale koleś nadal boci i non stop pada ;]
Zakładki