Dobry wieczór,
Chciałbym zapytać Was (przynajmniej niektóre jednostki) jak na Waszych studiach wygląda zaliczenie praktyk (obozu na studiach) w momencie kiedy się na niego nie pojedzie? Pytam gdyż stoję na rozstaju dróg.
Sprawa wygląda tak, że obóz ten odbywa się w jednakowym terminie co akademickie mistrzostwa polski w których uczestniczę i jakby nie było - reprezentuję ten pierdolony patologiczny uniwersytet. W zeszłym roku nie pojechałem na niego - zagrałem na amp - zdobyłem najlepszy wynik w historii dyscypliny na tej uczelni - dyrektor katedry poleciła napisanie mi referatu na jakiś chujowy temat - dała wpis z tego obozu bez żadnego problemu.
W tym roku zmieniła się dyrektorka instytutu. W zeszłym roku już straszono mnie, że w przypadku nie pojechania na ten objazd czeka mnie zaliczenie w postaci egzaminu komisyjnego. Skończyło się na groźbach i na napisaniu właśnie tego referatu.
Dzisiaj udałem się do nowej dyrektorki i mówię do niej:
"Szanowna Pani Doktor, ty kurwo jebana, nie jadę na objazd bo w tym czasie reprezentuje uczelnie na amp, i co tera bedzie, jak ja to zalicze"
A ona do mnie, że egzamin komisyjny. To ponownie uprzejmie pytam, czy nie zmienia chociaż odrobinę faktu, że nie jadę przez jakieś widzi-mi-sie, tylko w tym czasie gram, a w zeszłym roku z całkiem przyzwoitym wynikiem i wielkimi nadziejami na poprawienie tego w tym.
A ona do mnie, że chuj ją to obchodzi i że bedzie egzamin komisyjny dla każdego jednego kto nie pojedzie bez wyjątku, bo uniwersytet płaci za te obozy-objazdy GRUBE pieniądze. W tym momencie już miałem szmacie wyjebać enejdżela na pizde, bo w żywe oczy mówi mi takie rzeczy, a w rzeczywistości to papieskie ścierwo płaci tylko za AUTOKAR, a za wszystko inne (jedzenie, spanie, sranie) trzeba zapłacić z własnej kielni (co samo w sobie byłoby powodem, że bym pierdolił te wycieczkę).
Kieruję się teraz z uprzejmą prośbą o propozycje co zrobić z tym fantem. Gdzie się mogę udać i jak obejść ten egzamin komisyjny. Boję się go jak ognia bo będą mnie chcieli tam za wszelką cenę upierdolić. Mam przejebane od czasu gdy odważyłem się powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak "ideologia" gender. Jak na waszych uczelniach wygląda sprawa z zaliczeniem takiego gówna? Pozdrawiam serdecznie i liczę na burze mózgów
Zakładki