Ty niby we Wrocławiu jesteś tak?
Wersja do druku
Załóżmy, że koleś ma mega mały budżet, mieszka 600km od swojej uczelni i dom odwiedza raz w roku. Wiadomo, że wtedy za tym jednym razem może wziąć trochę słoików. Jednakże podróż tylko w celu zabrania słoików się nie opłaca, bo taniej mu wyjdzie kupienie swojego żarcia niż koszt przejazdu. Moim zdaniem jednak lepiej traktować wizytę w domu jako odwiedziny, a słoiki jako miły dodatek.
Czy trzeba osobiście jechać po słoiki? Wkładasz je do jakiejś torby podróżnej - podpisanej najlepiej, idziesz na przystanek autobusowy i mówisz kierowcy, że masz do podania paczkę do miasta xxx (zazwyczaj koniec trasy), dajesz kierowcy na flachę (zależy od kierowcy 10-30zł), on to stawia w bagażniku, a druga strona (student) odbiera to na przystanku docelowym. I gdzie tu masz bilety w obie strony za 90zł?
No oczywiscie ze mozna roznie z tym kombinowac, ale nigdy nie rozumialem tej koncepcji(moze dlatego ze moi mieszkaja w niemczech wiec ich raczej nie odwiedzam). Ja np. wolalbym dostac pieniadze, za ktore normalnie kupiliby skladniki potrzebne do wytworzenia jedzenia ktore pozniej zostanie umieszczone w tych sloikach. Nic nie stoi na przeszkodzie zebym samemu sobie zrobil to na co mam ochote, a nie liczyl na to ze polowa sloikow bedzie zdatna do zjedzenia a druga polowe wcisne kumplowi z pokoju/wyjebie do kosza, jak to ma miejsce u wiekszosci osob ktore te sloiki woza.
Zdaje sobie sprawe ze koszt czegos takiego nie jest duzy(czesc juz jest kupiona, jakies resztki itp), no ale i tak to te 30zl wiecej...
To bardzo ciekawe, co zobaczyłem w waszych odpowiedziach, wychodzi na to, że 600-700 zł miesięcznie wystarcza na żywienie, higienę osobistą i pomoc naukową. Jeżeli chodzi o jedzenie to ciekawe jak się stołujecie:
Stołówka studencka? Bary mleczne? czy może jedzenie z supermarketów?