Cześć Siemanko.
Mam mały dylemat i tak sobie pomyślałem że zapytam jak inni podobni w moim wieku ludzie postąpili by itp.
Mieszkam na wsi i żyje sobie nie jakoś jak jakiś bamber dziewczynki wódaaa imprezy itp ale źle nie żyje.
Mam jakieś 15-16 ha sady jabłek z którego kase moi rodzice zarabiają i ogółem gospodara, która nie zawsze mnie kręci i jakoś nie mam aż tak dużego polotu do tej roboty fizycznej.
No ale przechodzać do rzeczy...mam takie 3 opcje niby na rozwiniecie swojej przyszłości
1.Iść na sggw na kierunek sadownictwo i rozwijać sie w tym co mam tu u siebie na gospodarce czyli jablka. Jeden Wujek mi tak mówił żebym szedł na te sadownictwo i z tej gospodarki wycisnął jak jak najwiecej dzieki nowym technologiom i jako tako sobie żyć :)
2.Iść na administracje do Łodzi lub Wawy i połączyć sobie administracje+ gospodarke.np praca w gminie i na gospodarce...tylko że znowu tu sie wiąże ze tez musze jakąś szkołe sadownicza skończyć abym miał papierek który pozwala mi otrzymać ziemie od taty.
3.Opcja która mi wpadła tak od jakiś 5-6 miesięcy to prawo. Prawo które wydaje mi się dla mnie czymś fajnym bo po 1 fajnie znać prawo a po 2 może mi się przydać, no ale jak wiemy teraz to po prawie to tylko clany itp itd a wrazie co jak mówi moja mama mam plecy w postaci ziemi i jabłka.
pisane na szybko troszke mi się nie chcialo ;/
Zakładki