W tym roku mam maturę, i modlę sie zeby zdać matme. Próbne wyniki to 31%polski 80% ang 22%matematyka. Wszystko na poziomie podstawowym. Jestem optymista wiec obstawiajac ze zdam maturę tak z 30+ procent z matmy polski ok.40 i ang oby ponad 70 to chciałbym sie wybrać na jakies studia. I tu rodzi sie moje pytanie gdzie isc? Wiem ze na politechnikach trzeba ogarniać matme, nie chce isc gdzieś zeby upierdolic i miec rok w dupę. Najlepiej gdyby była możliwość nauki zaocznie bo planuje tez isc do pracy i w weekendy jeździć na uczelnie. Dodam ze mam 100km do Rzeszowa, Lublina, Kielc, 270 do Warszawy, jestem z woj. Świętokrzyskiego no i najlepiej by było gdyby uczelnia nie była na 2 końcu polski. Potrzebuje pomocy, i sugestii gdzie mógłbym sie wybrać do szkoły z której miałbym cos potem w życiu, co by sie przydało itp. Ps. Jesli macie zamiar pisac ze było sie uczyć całe lo a jak nie to teraz do łopaty to idźcie sie przewietrzyc na dwór potrzebuje jedynie pomocy w wyborze uczelni/kierunku. Domyślam sie ze dużo osób ma taki problem bo nie kazdy jest geniuszem i zdaje na 100 wszystko. Dodam tez ze 3 lata sie nie uczyłem i od 2-3 tym dopiero ucze sie do matury matmy. Takto slizgalem sie jak ślizg z klasy do klasy pozdro 600 nie gram w tibie
Zakładki