cooo xd ?? u mnie 2 przecientych kolegow z liceum dostalo sie na WAT.
Wersja do druku
cooo xd ?? u mnie 2 przecientych kolegow z liceum dostalo sie na WAT.
Panowie mam pytanie. Wiem że to stary temat ale może znajdzie się chętny mi odpisać, mianowicie:
Posiadam wykształcenie wyższe (licencjat) myślę nad wojskiem i mam dwie opcje.
Studium oficerskie - 12-miesięczne szkolenie itp itd wiem że miejsc mało i ciężko się dostać
Druga opcja co mi przychodzi na myśl to NSR ale co do tego są różne opinie - jest wg jakaś szansa dalszej kariery idąc tym tropem?
Pójść do na przygotowawczą do NSR na oficera - 6 miesięczne szkolenie, mam coś po tym? Jakieś szanse na dalszą karierę w Armii?
Pozdro.
po pierwsze zapomnij o czymś takim, że robisz 3-5 lat studiów, idziesz na na studium i jesteś oficerem. To droga wyłącznie dla synów generałów, ew pułkowników.
Co do NSR to powiem tak, jeśli twoje ambicje kończą się na sierżancie to śmiało wal do NSR. Akurat w WP brakuje szeregowych i podoficerów, więc kariere zrobisz.
Jeśli natomiast chciałbyś zostać oficerem, to niestety ale nie ma dla ciebie dobrych wieści. Dla zwykłych obywateli jedyną drogą do zostania oficerem jest normalna służba wojskowa, szeregowy>st. sz> kapral> itp i jeśli jesteś dobry (tzn. dobrze włazisz w dupę swoim przełożonym) to masz jakąś tam szanse że dowódca łaskawie skieruje cię na jakieś szkolenie oficerskie.
Polskie wojsko to kpina
@KokoDzambo ;
WAT to co innego
na wacie trzeba coś umieć, więc synowie odpadają ;)
Z tego co czytałem, to od tego roku na 6 miesięczne szkolenie (te oficerskie czy jakies tam, nie pamieta, w każdym razie podchorąży więc chyba podoficer) jest dopiero gdy dostaniesz TYTUŁ MAGISTRA!!! Z licencjatem traktują tak samo jak gdybyś zdał tylko maturę czyli zostaniesz starszym szeregowym po szkoleniu.
Dla zwykłych obywateli są wyższe szkoły wojskowe. Mój kumpel z gimnazjum już drugi rok studiuje na WATcie na studiach WOJSKOWYCH a nie cywilnych.
Dzieki wielkie za odp. :)
Ktoś jeszcze ma jakieś ciekawe opinie?
zarzucę wam copypastą o stanie polskiej armii, niech ludzie wiedzo
Cytuj:
Mam nadzieję, że ten post nie poleci. Nie wiem czy w tym temacie może być, czy może lepiej o służbach mundurowych, bo post będzie o Wojsku Polskim.
Polska zamiast na ukraińskie błędy niech patrzy na swoje podwórko. Jak już tu kilka razy wspominałem - świetną robotę robicie ale powiem wam jedno. Jeśli ktoś nie siedzi w instytucji zwanej Wojskiem Polskim i nie wie jak to wygląda od środka, to nie ma sensu podpierać swojej wiedzy jakimikolwiek materiałami prasowymi czy telewizyjnymi dotyczącymi naszej armii. Niejednokrotnie byłem przy robieniu tego typu materiałów i uczczę to minutą ciszy...
Wiem, że to temat o Ukrainie ale dzięki konfliktowi w tym kraju, w końcu u nas ktoś zrozumiał, że jednak warto posiadać armię zdolną do działań w każdej chwili. A czy nasza armia jest taką armią?
Nie będę tu pisał o Wojskach Specjalnych bo tak naprawdę to jedyny element na który bym złego słowa nie powiedział i z naszych specjalsów naprawdę możemy być dumni. Rozpiszę się trochę na przykładach z jednostek liniowych WP, nawet takich, które w powszechnej opinii uważane są za elitarne.
Kilka ładnych lat w armii nauczyło mnie jednego - nie ma lepszego teatru niż Wojsko Polskie.
Dowódcy na szczeblach brygad i wyżej żyją w świecie oderwanym od rzeczywistości, mają obraz zafałszowany przekłamanymi meldunkami spływającymi z dołu. Od dowódcy kompanii w górę, każdy kolejny kłamie, że jest ok, bo meldunek o tym, że jest źle, że coś nie gra, mógłby zamknąć drogę do awansu. Później mądre głowy myślą, że ich wizje są ok i dalej w to brną.
Od wyposażenia, po program szkolenia wszystko jest nie tak jak powinno...
Nawet tak banalna rzecz jak szelki do przenoszenia oporządzenia a jednak dla żołnierza bardzo ważna. Kilka ładnych lat temu ktoś bezmyślnie zaprojektował tzw "stachowiaki" - bezużyteczne szelki z kieszeniami na 4 magazynki i niby radio i nic więcej. Nie ma żołnierza, który z zadowoleniem by tego używał nawet na poligonie, bo jest nie praktyczne, nie wygodne i właściwie do niczego. Ale zamówiono pewnie kilkaset tyś sztuk więc są. No ale wielu żołnierzy inwestuje we własny sprzęt i zamiast nosić to g. chodzą we własnych dopasowanych do siebie. Niestety wielu dowódców zabrania użytkowania prywatnego sprzętu i wyobraźcie sobie jak wygląda żołnierz WP w tych "stachowiakach" kiedy uda się na ćwiczenia np ramie w ramie z żołnierzem amerykańskim, brytyjskim itd. Wstyd.
Jednak kiedy przyjeżdżają oficjele na pokazy to dowódcy sami proszą żołnierzy by ubrali to co mają najlepszego i często i gęsto żołnierz, z tego co mu dało Państwo, wtedy ma na sobie tylko mundur ( a i to nie zawsze), hełm i broń. Rękawiczki, buty, kamizelki, pasy do oporządzenia przeważnie kupione za własne pieniądze.
Kiedy wychodzi nowy wzór munduru, bardziej ergonomiczny, wygodniejszy itd pierwsze w nich paradują sztaby, oficerowie wyżsi, logistycy a linia, której ten sprzęt się po prostu przyda otrzymuje go długo długo później.
Tak jest ze wszystkim. Do konsultacji odnośnie sprzętu biorą ludzi z góry, którzy na co dzień z tym sprzętem nie obcują i są takie kwiatki a nie inne. Bo ktoś nie wiedział, że systemy wozu są na windowsie i zakupiono elementy działające pod linuxem. Później zdziwienie, że są wieczne problemy.
Wojsko przez cały rok nie siedzi na strzelnicy a jak jest strzelanie to limit 10 pestek. Na koniec roku jest wyjazd na poligon by wystrzelać limity i wtedy tony amunicji idą w piach bezsensownie.
Nawet nie chce mi się rozpisywać ile procent sprzętu w WP jest gotowe do użycia od zaraz ale nie razy był problem by 2 plutony wojska gdzieś przerzucić bo nie było czym...
Odnośnie sprzętu dla wojska można by pisać książkę. Podałem tylko przykład "stachowiaków" ale uwierzcie, że tak jest praktycznie z każdym elementem wyposażenia..
Szkolenie. W Wojskach Lądowych plan szkolenia swoje a życie swoje. No chyba, że jest zapowiedziana kontrola to wtedy wszyscy odgrywają swoje role. Niestety szkolenie zatrzymało się w poprzedniej epoce i tylko dzięki uporowi i zaangażowaniu pojedynczych ludzi - ambitnych dowódców drużyn czy plutonów lub kompanii, którzy gdzieś tam w świecie byli i u rangersów czy innych coś podpatrzyli u nas coś się rusza. Oczywiście nieoficjalnie i robione jest to po cichu, gdyż nie jest to zgodne z programem. Tacy dowódcy na poligonach szlifują to ze swoim wojskiem dzięki czemu jakoś to wygląda.
Nie ma żadnych procedur,ujednoliconego szkolenia. Zmienia się dowódca, zmienia się sposób wykonywania roboty bo ma swoją wizję i koniec. Żołnierz zmieniając jednostkę często przez wiele miesięcy kręci się jak młody bo w nowej jednostce wszystko jest robione inaczej niż w poprzedniej.
Strzelania w większości przypadków dalej polegają na wywaleniu kilku pestek do papierowej tarczy z pozycji leżącej z podpórką. Najważniejsze jest oczywiście odpowiednie zajęcie pozycji. Jakby na polu walki ktoś miał na to czas. Dla większości wyższych dowódców domaganie się strzelań sytuacyjnych jest jakimś wymysłem. Na poligonach oczywiście dowódcy kompanii czy plutonów mają gdzieś szkolenia z podręcznika i szlifują własnymi środkami takie sytuacyjne strzelania dzięki czemu chłopaki na misjach jakoś dają radę, bo strzelaniami rodem z zetki do realnej walki się nie przygotujesz...
Nie ma też mowy o jakimkolwiek zgraniu na szczeblach drużyn, plutonów czy nie mówiąc już o kompaniach, gdyż prawie nigdy drużyna czy pluton na zajęciach nie działa w pełnym składzie bo ktoś służba, ktoś kurs, ktoś urlop czy l4. Jaki jest efekt braku zgrania ludzi niech każdy domyśli się sam...
Wiele jednostek zamiast się szkolić ciągle kursuje pomiędzy obstawianiem i wystawianiem na imprezach typu dożynki sołtysa kompanii honorowych, a pokazami dla vipów, którzy sobie robią z wojska objazdowy cyrk.
3 dni przed takimi pokazami już wiadomo co kto na nich robi i wszyscy odgrywają swoje role, by to fajnie wypadło, ma być głośno dynamicznie to vipy bedą klaskać, dowódca złoży meldunek, że jest ok i może na awans zapracuje.
W każdej normalnej instytucji jest tak, że doświadczenie się premiuje. W Wojsku Polskim jest tak, że na stanowisko np dowódcy drużyny szturmowej ściąga się kaprala, który wcześniej był kierowcą w jednostce logistycznej. Starszego szeregowego z tej drużyny, po misjach, z kursami, znającego sztuki walki i mającego wszelkie predyspozycje, z szacunkiem i poważaniem kolegów włącznie, nie uczyni się dowódcą tej drużyny a wyśle na etat kaprala gdzieś do zielonego garnizonu by szlaban na strzelnicy otwierał. Gdzie tu logika?
15 tyś żołnierzy. Tyle jak na moje oko liczy Wojsko Polskie. Reszta to pozoranci w mundurach, którzy z wojskiem mało co mają wspólnego. Taka brutalna prawda. Ale na papierze fajnie to wygląda...
Niektórym się dopiero oczy otworzą gdy trzeba będzie wojsko z jednostek wyprowadzić...Wtedy nie będzie transportu, nie będzie łączności a co ogarnięci żołnierze pójdą w las i w partyzantkę bo dowódców niestety też nie mamy...Kariera, kariera, kariera...
Mógłbym tu napisać i ze 20 stron na ten temat i jeśli kogoś uraził ten post to przepraszam ale mnie jako człowieka, który całe dorosłe życie poświęcił na służbę wk...wia to co się wyprawia z Wojskiem Polskim, na co marnuje się kasę podatników i jak sobie co niektórzy wojskiem gębę wycierają i głupoty pieprzą w TV.
Wojsko Polskie funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki ambitnym jednostkom ludzkim, które we własnym zakresie ogarniają spływający z góry burdel... Przykre ale prawdziwe.
Wszystkim tym, którzy wytykają słabość armii ukraińskiej dobrze radzę - miejcie nadzieję, że nasze Wojsko nie będzie musiało nigdy przejść takiej próby na naszych ziemiach... Wtedy dopiero niektórzy by się zdziwili...
W zeszłym roku ukończyłem WSOWL, służę w 6bpd w Gliwicach. Mogę podać info z pierwszej ręki.
Odnośnie wso:
Dęblin - duża konkurencja, wymagane doskonałe zdrowie (zepsuty ząb dyskwalifikuje)
Wrocław - ogromna konkurencja, kolesiostwo na potęgę, ale jeśli naprawdę sie postarasz, dostaniesz się.
WAT - jeśli nie straszna ci fizyka i matematyka, najłatwiej dostać się tutaj.
AON - wymagany zawód "syn generała".
Gdynia - nie mam informacji na temat tej szkoły.
Przerwanie nauki po pierwszym roku jest też bardzo kosztowne.
Odnośnie służby w korpusie szeregowych/podoficerów zawodowych:
Studia informatyczne bardzo się przydadzą w dostaniu się do ww. Jeśli do tego zrobisz prawko C+E, dostaniesz się za pierwszym rzutem.
Jeśli idzie o zwolnienia po 12 latach, zadajcie sobie pytanie jakim lebrem trzeba być, żeby nie awansować przez 12 lat(!). Plecakami nazywa się szeregowych, którzy się starają. 90% przychodzi żeby odbębnić 8 godzin i spierdalać do domu. Widzę to na co dzień. Ci, którym faktycznie zależy, starają się, w rezultacie są nagradzani skierowaniem do szkoły podoficerskiej.
Szeregowi nic nie robią, nic! Nawet wart już nie ma, wojsko zatrudnia formacje ochrony(!).
Poza tym, szeregowemu łatwiej awansować niż oficerowi. Oficerom utrudnia się awans ile wlezie. Podporucznikiem można zostać do końca życia bo po prostu nie ma wolnych etatów.
Praca jako szeregowy zawodowy ma bardzo wiele atrakcyjnych dodatków. Dopłaty do czynszu/mieszkanie, bony żywnościowe, masa innego socialu.
Jeśli na prawdę marzysz o wojsku, byłbyś "żołnierzem z powołania", gwarantuje że zostaniesz podoficerem.
Jeśli dowódcy widzą, że szeregowy jest dobry w tym co robi i się rozwija, zdarza się że nie musi czekać nawet tych 5 lat na awans. Po 3 zostaje skierowany do podoficerki "na potrzeby sił zbrojnych".
Możesz też rozważyć dołączenie do specjalsów. Jednostki specjalne będą teraz rekrutować z cywila. Polecam nasz Gliwicki AGAT, na dzień dzisiejszy nie ma ograniczenia w liczbie prób :)
Przede wszystkim skończ studia, może zmienisz zdanie co do wojska w tym czasie. Wielu ludziom wydaje się że to fajna przygoda, a tak naprawdę wojsko ma niewiele wspólnego z tym co jest w grach czy filmach. Wojsko to biurokracja, komuna, strach o stołek i nuda. Ostatnie nie dotyczy wojsk specjalnych :P.
W razie pytań śmiało pisz na priv.
@edit
Informacja dla tych, których kuszą wysokie zarobki w wojsku. Często media i ludzie nie znający tematu burzą się o zarobki żołnierzy, ale jak do tej pory media zawsze podają zarobki obowiązujące W CZASIE WOJNY. Wojskowe wypłaty nie wychodzą przed szereg, a ostatnio rząd jakoś szczególnie nam dowala. Emerytury (poważnie, chcielibyście żeby na froncie bronili was 50 latkowie z reumatyzmem?), chorobowe, na razie nieznaczne obniżenie zarobków.
Po co np. oficerowi w wojsku matematyka i fizyka na bd. wysokim poziomie?
Pytam powaznie, nie znam sie.
każda wykonywana czynność i wszystko co dzieje się we wszechświecie (tu przyda się fizyka) możesz zapisać w postaci modelu matematycznego no a dalej to już wyobraź sobie co możesz z tym z robić
Ale jeśli zna się mmatme na poziomie liceum i hehe po co mi to w życiu to nie ma się co dziwić
nie mam zielonego pojecia czy sie to mierzy w czasie walki czy nie ale imo wystarczy w kilka minut wykuć wzór xD
@gr4b4 ;
to ile sie zarabia realnie w wojsku. co robia szeregowcy, jak wyglada ich dzien "pracy"
Ty musisz to umieć jak tabliczkę mnożenia, w warunkach bojowych, przy ogromnym stresie, człowiek musi działać szybko i precyzyjnie, tu nie ma miejsce na zastanawianie się i błędy. Matematyka uczy logicznego myślenia, a w sytuacjach patowych znajomość fizyki może mieć kolosalne znaczenie, dzięki czemu można wykorzystać pewne elementy na naszą korzyść.
Dodatkowo nigdy nie wiesz jakie zdanie może zostać Ci przydzielone. Dostajesz zadanie podłożenia ładunków pod most, w zespole nie ma nikogo, kto robiłby to profesjonalnie. Tu przydaje się fizyka, bo musisz w odpowiedni sposób podłożyć te ładunki.