Ostatnio luźno rozmawiałem z siostrą, do której co dwa tygodnie wpadam kimać jak mam zjazd i padło takie stwierdzenie, że mógłbym postarać się o stypendium socjalne.
Nie pochodzę z biednej rodziny czy coś, mam 3 rodzeństwa, ale mieszkam tylko z rodzicami w mieście oddalonym o 100km od Warszawy. Pracuję na umowie o dzieło z domu, ale jestem zatrudniony w Warszawie, tam gdzie mam uczelnię. Jak myślicie, gra jest warta świeczki? Można coś nawkręcać na przyład, że mieszkam u siostry i dorzucam się z jej do opłat właśnie z tej marnej pracy albo coś w tym stylu? Są realne szanse, że dostanę takie stypendium bez wkręcania? Są szanse, że jeśli coś wkręcę to mnie sprawdzą i dojebią jakieś kary?
Generalnie chciałem na ten temat podyskutować, bo suche info mam z googli.
I darujcie sobie posty, że jestem polaczkiem cebulaczkiem i chcę swoją ojczyznę wyruchać na 300zł miesięcznie.
Zakładki