Witam prawdopodobnie w poniedziałek rezygnuje ze studiów (jestem rocznik 1994),gdyż totalnie nie trafiłem w kierunek,od uczelni spodziewałem się czegoś innego,praktycznego,czegoś co da mi satysfakcje (w wakacje często przesiadywalem nad ksiazkami i rozwiazywalem zadania matematyczne)Jednak to co zastałem na uczelni (dowody,dowody,dowody,dowody)było całkowicie nie w moim guście,próbowałem się tego nauczyc i od poczatku listopada do wczoraj codziennie po 8 h poza ćwiczeniami i wykładami uczylem się i stwierdzam że nie mogę i nie chce tak żyć.Nie chcę żerować na rodzicach i czekać aż mnie sami wyjebią z uczelni w lutym/marcu i tłumaczyć się że to że tamto
Rozmawiałem z rodzicami o tym problemie i zaczęli mi mówić że jak już zacząłem studia to teraz muszę je skończyć itp,nie słuchają mnie i moich uczuć.Kiedy powiedziałem im o tym że idę do pracy i opłacę sobie mieszkanie (mam umowe do konca czerwca na mieszkanie 450 zł miech)+ opłace sobie następny rok studiów,poprawie maturę i pójdę na jakiś inny kierunek.
Jak to u was wygląda?
Co myślicie o tym moim planie ?
BTW.
Piszę to na forum gdyż chcę się wygadać/wypisać a tutaj jestem anonimowy :)
Zakładki