Miałem mega podobną sytuację.
05.2012 maturka zdana, najdłuższe wakacje życia (jeszcze nie widziałem, że będą tak długie:d).
07.2012 wyniki rekrutacji. Dostałem się! Zajebiście SGGW Ochrona Środowiska (kierunek inżynierski).
Całe wakacje chwaliłem się rodzinie, znajomym, że będę inżynierem, będę budował elektrownie itp XD. Jak zobaczyłem plan to niestety, mówiąc kolokwialnie, obsrałem się po gaciach. Chemia nieorganiczna, fizyka, geologia, zoologia i mnóstwo innych niezbyt łatwych przedmiotów. Zajęcia od 9-17. Poza tym trafili mi się straszni ludzi :/. Każdy patrzył tylko na siebie, nikt praktycznie nie rozmawiał i ogólnie było sztywno. Zacząłem 'urabiać' rodziców, że studia nie te, żeby pracować, że w przyszłym roku. Reakcja do przewidzenia: 'zacząłeś studia, wcale nie takie złe przyszłościowo, to je skończ'. Ale ja sobie postanowiłem, że PIE*DOLE, NIE ROBIE. Zapisałem się na maturę (matma rozsz., wos), do sesji zimowej nawet nie podchodziłem, zlałem ja totalnie. Rodzice pogodzili się z tym, że juz nie jestem studentem. Pogadali tydzień i dali spokój, bo powiedziałem, że chcę się uczyć sam dla siebie, ale na innym kierunku. W maju napisałem maturkę, dostałem się na inny kierunek na AWF W-wa i jestem zadowolony z tego co zrobiłem i nie żałuję.
Inżynierskie > licencjackie ale te 2 jak pracujesz już na studiach to tez nie są złe (pomijam licencjaty typu stosunki, psychologia itp.).
Pozdro i tak nikt nie przeczyta całosci.
Zakładki