niemoralny
Co do obrazka - fakt, częściowo można zrzucić to na program
ALE jest to też kwestia nauczyciela i szkoły. Warto też pamiętać, że wybór L
O powoduje, że uczymy się wiedzy
OGÓLNEJ. Polski i matematyka - ja na PP byłem uczony pisania CV, zachowania podczas rozmowy kwalifikacyjnej, pisania listu motywacyjnego, obliczania podatków czy nawet podstaw co do zakładania firmy! Dodatkowo szkoła zorganizowała zajęcia z zewnętrznym specjalistą, która pokazał i omówił to jak powinniśmy zachowywać się podczas rozmowy kwalifikacyjnej, wymienił podstawowe błędy itd. Geografia - zajęcia z mapy są w podstawie programowej, ważniejsze miejscowości każdy chyba zna a i to było u mnie na lekcjach. Biologia - to głupota sama w sobie. Ja to wiedziałem już od małego, w szkole było to też poruszane a i zawsze jest lekarz. Nie, nie wszędzie są kolejki do pediatry czy internisty. Bez przesady. Chemia - jeśli wie o solach to miał kwasy i zasady, jest debilem, który nie uważał na lekcjach jeśli nie wie czym przemyć oko. Nie każdy ma talent do języków(jak i innych przedmiotów oczywiście), ale znów zbyt wielka przesada. Dogadanie się, nawet z błędami nie jest problemem. Ba, sporo np. brytyjczyków robi błędy w języku mówionym i pisanym. Język dodatkowy - kwestia nauczyciela, sposobu nauczania i naszego podejścia, ale jestem w stanie się zgodzić, że tu akurat podstawa programowa kuleje.
Co do:
byłem na profilu mat-fiz-inf i miałem więcej godzin polskiego aniżeli informatyki, tyle samo historii co infy, no przecież to jest nie do pomyślenia.
Przyznam całkowitą racje.
Podsumowując - psioczenie tylko na sam system edukacji to głupota. Nie jest idealny, wymaga zmian ale nie napisania go od nowa. Najpierw powinno zastanowić się nad nauczycielami i podejściem szkoły.
Edit#
Dodam cytat pasujący do tematu i sytuacji na wielu lekcjach polskiego w szkołach, zamienię tylko jedno słowo co by uprzedzeń nie powodować źródłem:
Człoweik, jeśli chce należeć do arystokracji ducha, a nie tylko udawać taką przynależność, powinien między innymi znać się na sztuce wysokiej. Nie każdy musi być wyrafinowanym koneserem poświęcającym każdą chwilę na lekturę hermetycznej poezji,
ale kanon klasycznej literatury, muzyki i sztuki wizualnej powinien być czymś, w czym się on swobodnie porusza. Podstawy tego kanonu są wtłaczane do uczniowskich głów w szkole średniej na lekcjach języka polskiego. P
rzymusowa i nieatrakcyjna forma, w jakiej jest to zwykle czynione zniechęca i nie pozwala autentycznie przeżyć tego materiału, zasługującego na coś więcej niż na wykuwanie jego "jedynych słusznych" interpretacji. Jeśli ktoś ograniczył się do czytania bryków, jest to zwycięstwo Systemu nad nim, nie jego nad Systemem. Nie wyznaję spiskowej teorii dziejów, wedle której Systemowi miałoby zależeć na tym, żeby jak najmniej ludzi autentycznie czerpało inspirację i mądrość z dziedzictwa naszej kultury, ale widok tego, z jakim nastawieniem do sztuki wiele osób kończy "ogólniak" sprawia, że taka interpretacja nie byłaby być może zupełnie nieuzasadniona.
Zakładki