Temat: Jak to naprawde jest? Tech>Zawo

jak cie zadowala praca za 2k to nie ma znaczenia jaką szkołę skończysz. ja na twoim miejscu bym poszedł do zawodówki, odbębnił te 2-3 lata i do roboty. tylko miej świadomość, że piekarz to praca bez perspektyw, cały czas robisz to samo, nie zarabiasz kokosów. kucharz to trochę inna bajka, bo jak będziesz dobry to możesz niezły hajs kroić. mechatronika/informatyka po technikum nie ma sensu, chyba, że naprawdę cię to interesuje i będziesz w wolnym czasie się rozwijał, robił jakieś małe zlecenia żeby poznać pracodawców i żeby oni wiedzieli o tobie - wtedy jest szansa, że bez papierka po studiach dostaniesz dobrą robotę. ale i tak wg mnie bez szkoły wyższej to się mija z celem.

pracuje w restauracji dosyc dobrej gdzie kelnerami są osoby które ukonczyły zupełnie inne kierunki niz "kelnerstwo"

żadnej różnicy między technikum i zawodówką nie ma. Idź do zety będziesz rok do przodu i nie będziesz się musiał w ogóle uczyć. Napisałeś jeszcze, że słabe technikum u Ciebie w mieście jest więc tam też się nie będziesz musiał uczyć.

Skończyłeś zawodówę przynajmniej że masz takie zdanie? Jakieś argumenty?

Według mnie sprawa wygląda następująco, w szkole do której chodziłem była zarówno ZSZ i Technikum. Osobiście wybrałem się do technikum, głownie z tego powodu, że chciałem studiować (co obecnie robię). Jeżeli chodzi o to, że do zawodówki idą tacy a tacy, akurat u mnie tak było jednak była to wina pewnej nauczycielki uczącej również w gimbazjum, która werbowała tych debili do tej szkoły. Zawodówka u mnie w szkole zrzeszała ludzi, że tak to nazwę nieobdarzonych otwartą głową - po prostu takich, którzy potrafili przyjmować proste komendy słowne np. "Weź łopatę, kop od tego miejsca do godziny 14". Ale co śmieszniejsze, w technikum tego typu ludzi również nie brakowało, jednak po pierwszym roku 2/3 klasy się wysypało (z 30 osób zostało 10). Szczerze mówiąc, jeżeli ktoś obawia się, że sobie nie poradzi w technikum, nie chce iść na studia - powinien wybrać zawodówkę, obecnie nie ma wielkiej różnicy w zarobach przy papierach mistrzowskich (technik) i czeladniczych (zawodówka). Iść do zawodówki to nie wstyd, a znam też wiele osób po ZSZ które intelektem biją 90% osób po maturach, licencjatach itp. Najgłupsze jest to, że 15-16 letnia osoba ma w pewnym sensie zadecydować o swojej przyszłości.

Dla mnie wybór jest prosty:
Wiesz co Cię kręci, ale zostawiasz sobie margines gdyby się odwidziało - Technikum, zawsze możesz pójść na studia o innym kierunku.
Nie masz pojęcia co chcesz robić - Liceum, później możesz wybierać między studiami/studium i innymi.
Jesteś pewien, co chcesz robić w życiu, co najbardziej Cię jara - Zawodówka, jednak pamiętajmy, że po zawodówce możemy iść do TU a później na studia. Dłuższa droga, ale czasami taki wybór jest najlepszy.

Tak najczęściej ludzie którzy skończyli zete są to idioci bez perspektyw(do końca życia w anglii, albo u prywaciarza za 1500zł brutto i piwo po pracy) bo szczerze mówiąc w gimnazjum jest wyższy poziom nauki niż w zecie.
-Dodawnie ułamków
-wzory na prędkość z fizyki(hard)
-przepisywanie tekstu z kartki do worda i na odwrót

Nie znam nikogo inteligentnego co poszedł by do zety. Jak patrzę na nich to mnie krew zalewa jedynymi priorytetami jest pojechać na śmierdzącą dyskotekę w weekend i zamoczyć kija w jakiejś grzybiarze w cielistych rajstopach.

PZDR B)

jestes w dupie bo nie chce ci sie uczyc, przynajmiej bedziesz dobry murzyn od noszenia talerzy.swoja droga ciekawy pomysl na zawod zyciowy patrzac ze to zawod dorywczy.moim zdaniem patrzac na te twoje plany kelner,piekarz,cukiernik idz lepiej do technikum bo do zawodowki sie nie nadajesz i watpie bys sie wybil i godnie zarabial chyba ze chcesz byc murzynem za niecale 2k miesiecznie.

Spawacz i Hydraulik

bo bedzie na rynku pracy inaczej patrza na osobe po zawodowce z trzy rocznym doswiadczeniem w zawodzie a technikiem z takim samym, wiec co ty pierdolisz?

Czytam sobie temat i w sumie nie chce mi się pisać czy prostować niektórych tutaj ludzi, którzy mają bardzo płytkie myślenie. W pewnej chwili jednak nachodzi mnie wena i piszę.

Wtrącę swoje pięć groszy na przykładzie który jest mi bliski. Studiuję budownictwo na pwr. Gówno prawda, że do zawodówki idą głąby bez perspektyw. Kiedyś na większej budowie był jeden inżynier, dwóch po technikum budowlanym, 5 po zawodówce budowlanej i 10 po czymś innym / bez niczego.
Obecnie, coraz więcej osób idzie na studia i je kończy, jeśli są to studia inżynierskie to pół biedy, bo prace zawsze znajdzie, gorzej jak to jakaś turystyka czy coś. Uczył się 5 lat i nie ma nic, zatem co robi? Idzie do zawodówki! Tak, człowiek po studiach w których nie możne znaleźć pracy idzie po to, żeby mieć jakiś wartościowy papier. Gówno prawda, że zawodówka to syf. Tam uczysz się jak pracować i jak żyć. Ponad to nie wymagasz nie wiadomo jakiej kasy, jak typek który przychodzi i "ja jestem mgr i chce 10k na rękę". Starcza się 2-2,5k, bo tyle spokojnie na budowie wyciągniesz po zawodówce + dodatkowo masz perspektywy. Zgadnijcie kogo pracodawca wybierze? Odpowiem, żeby nie było durnych spekulacji. Tego typka po zawodówce, bo nie dość, że "wie jak trzymać łopate" to jeszcze jest ogarnięty w temacie.
Nadzorować to by każdy chciał, a robić to nie ma komu.
Reasumując, dobry fachowiec zawsze w cenie. Jeśli nie masz zamiaru studiować, a z tego co przeczytałem to nie masz, wybierz dobre technikum, zawodówkę. Tylko odradzam, kucharzy i kelnerów, bo do roznoszenia to nie potrzeba specjalnych umiejętności, jak nie masz smaku to go cie w szkole też nie nauczą, a często na budowach się zdarza, że ten po zawodówce, ma większą wiedzę od technika czy nawet inżyniera. W dzisiejszych czasach nie liczy się sam papier, ale przede wszystkim doświadczenie.
Ponadto wrzucę tutaj jeszcze, że za granicą dobry rzemieślnik, których jest bardzo malutko, bo każdy "studiuje", z fachem w rękach, żyje jak pączek w maśle.

Zaprzeczasz sam sobie. Weź się w końcu zdecyduj.