Sprawa wygląda tak że w naszej szkole ( technikum, 2 klasa) miały być jakieś dodatkowe zajęcia do życia w rodzinie czy coś takiego, dowiedzieliśmy się o tym we wrześniu. Dali nam wydrukowane zgody, jako że nikt wtedy jeszcze nie miał 18 lat to trzeba było podpis od rodziców przynieść. Wszyscy przynieśli (jestem pewien że oddawałem to wychowawcy). Wczoraj wróciłem do szkoły po 2 tygodniowej chorobie, na lekcji wywołuje mnie pani z biblioteki (co ona ma do gadania to ja nawet nie wiem) że wczoraj podobno były te lekcje dodatkowe po lekcjach, i że mnie na nich nie było. Ja jej mówie że oddawałem tą kartkę że nie będę na to chodził, powiedziała że mojej i mojego kolegi kartki nie ma, co równa się z tym że zgadzamy się na to chodzić. Ja się jej pytam czy te zajęcia są dodatkowe, ona mówi że tak ale dyrekcja wzieła jakiegoś nauczyciela z zewnątrz i ma za to normalnie płacone (za godzine), i podobno 15 osób ma na to chodzić, a jak się nie będzie chodzić to mają być normalne nieobecności jak za normalne lekcje, mówie jej że ja na to nie chce chodzić, ona mówi że już tej karteczki nie moge oddać.
Czy naprawde że tak powiem, moge być przez szkołę zmuszony na to chodzić? Ma być w tym roku tego podobno 14 lekcji, czyli jeżeli bym na to nie chodził to wpada mi 14 godzin nieusprawiedliwionych co jak się doda do moich pojedyńczych godzinek to się troche nazbiera. Czy da się coś z tym zrobić?
Zakładki