Rocky Balboa napisał
Nie chodziłem do technikum ale to na pewno jest dobra alternatywa. Rok dłuzej niż LO, zawodowy i można się rozwijać. Niestety do techników w naszym kraju idą chyba głównie ludzie, którzy mieli problemy z nauką już w gimnazjum i po prostu są zbyt głupi/leniwy żeby radzić sobie w LO. Sądzę, że świadomy wybór technikum to jest mniejszy % ludzi tam chodzących.
Niestety muszę to potwierdzić na przykładzie swojej klasy. Wszyscy na początku technikum wielkie kozaki, bo oni nie pójdą do LO, bo po nim nic nie ma, a każdy chce mieć zawód i być pro.
Obecnie jestem w trzeciej klasie technikum. Profil:
technik elektronik. Specjalizacja:
diagnostyka i systemy samochodowe w pojazdach samochodowych.
Wszystko fajnie. Każdy napalony na diagnostykę samochodową (chyba tylko ja mam wywalone na tą specjalizację), no ale zanim się przejdzie do specjalizacji (ona dopiero w 4 klasie) to trzeba dobrze poznać elektronikę. Niestety większość tego nie może pojąć. Ludzie pierdolą jak to bardzo się zawiedli, że oni chcieli przy samochodach robić.
Obecnie uczymy się dwóch dosyć trudnych przedmiotów:
układy cyfrowe i
urządzenia elektroniczne. Na układach cyfrowych omawiamy różne układy logiczne. Tutaj matematyka jest absolutną podstawą, dokładniej algebra Boole'a. Niestety z ostatniego sprawdzianu z tejże algebry, 85% to były banie. Każdy się tłumaczy, że albo jemu "to nie jest potrzebne, on w tym nie będzie pracował" albo on chce samochody. No kurwica mnie bierze w takich sytuacjach. Każdy debil sobie myśli, że robi się to co w zawodówce, tylko technikum lepiej brzmi. Niestety technikum to takie liceum rozszerzone o zawód. Jeśli ktoś jest debilem to owszem - ukończy szkołę, ale o zdanym egzaminie na technika sobie może pomarzyć i z takiej szkoły nie wyniesie nic.
Druga sytuacja na urządzeniach elektronicznych. Bardzo szczegółowo zajmujemy się teraz omawianiem radia. Co to heterodyna, jak nią sterować, jak wygląda odbiór stacji, radia cyfrowe sterowane procesorem, różne układy zapobiegające np odstrojeniu radia itd. Większość nie umie nic. A dlaczego? Bo w 1 i 2 klasie na przedmiocie
Podstawy elektroniki i elektrotechniki wielcy mędrcy stwierdzili, że znajomość 8 rodzajów diod czy konstrukcja prostego filtra nie jest im przecież potrzebna. Oni nie będą się tym zajmować w przyszłości.
Może i mają rację, ale w takim wypadku po technikum nie będą wiedzieli nic. Prawie zerowa wiedza elektroniczna, brak tytułu technika. Dla takich osób najlepsza jest chyba zawodówka.
Dlatego jeśli ktoś wybiera się do technikum na jakiś kierunek typu elektronika/mechatronika to niech sobie nie myśli, że jeśli jest debilem to na luzie wszystko pozdaje i będzie wielkim panem z zawodem po szkole.
Wydaje mi się, że to wina tego trendu studiowania. Kiedyś dostać się do technikum to nie była taka prosta rzecz. Z czasem ludzie zaczęli wybierać gimnazjum -> lo -> studia elektroniczne zamiast gimnazjum -> technikum. Z tego powodu poziom uczniów się obniżył, ale materiał jest tak samo wysoki a nawet wyższy, bo elektronika się bardzo szybko rozwija.
Może się wymądrzam, ale nie potrafię zrozumieć zachowania kolegów z klasy. Sam nie jestem orłem. Dostałem się do technikum z wynikiem 75%, gdzie średnia klasy to około 55%.
A co do studiowania po technikum. Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. Na studiach rzeczy podstawowe bierze się bardzo szybko. Nie ma tego problemu, że w bardzo krótkim czasie musisz opanować bardzo dużo materiału. Wydaje mi się, że to jest bardzo dobra podstawa do studiowania. I to, że technikum ma rok więcej niż liceum nie znaczy, że jest to rok zmarnowany.
Musiałem się wypłakać, jestem otwarty na pytania.
No i mój wywód tyczy się tylko kierunku elektronik. Na elektryku czy hydrauliku wydaje mi się, że jest łatwiej, bo to się tak bardzo nie rozwija jak elektronika. No i też poziom zależy od samego technikum. Może tylko u mnie jest taki poziom materiału/uczniów.
Zakładki