Dzień przed wszystko było git, wyłączyłem go i poszedłem spać. Na zajutrz po powrocie z pracy kliklem przycisk power, lampka się zapaliła a ja poszedłem włączyć ekspres by zrobić sobie kawę. Wracam a komputer wyłączony, no to pomyślałem, że coś mi się zdawało i nie włączyłem go, no to klikam power a on nic, zero reakcji. Wyciągnąłem, otworzyłem i zobaczyłem kurz.odkurzylem, wyczyściłem wiatraki, a nawet nową pastę na procka nałożyłem. Po tym znowu spróbowałem włączyć komputerek, ale włączył się na mniej niż sekundę i zgasł. Po tym naciskanie power button nic nie dawało. Pomyślałem, że zasilacz padł bo to najstarsza rzecz w zestawie, no chuj zasilacz drogi nie jest to pojechałem i kupiłem nowy. Wymieniałem skurwysyna a komputer dalej nie działa. Ale doszedłem, że jak zasilacz wyłączam i włączam to komputer się wtedy uruchamia na te 1 sek.
Wtedy to wyj3balem wszystko z płyty głównej poza prockiem, chłodzeniem stokowym i dyskiem, który jest przykręcony do płyty ( PCV, pcive, chuj nie pamiętam jak się to nazywa). To samo, 1 sek i off. Włożyłem jeden ram i tak za każdym włączeniem do innego slota przekładałem i potem druga kosc. 0 efektu, ciągle nic. Na płycie głównej po włączeniu świeci się na czerwono dioda dram. Ale nie wiem czy dlatego bo ram się zjebal czy system nie ma czasu na reakcje bo za szybko się wyłącza.
Myślałem, że ram to ten najtrwalszy z podzespołów a tu by się dwie kosci na raz zepsuły?
Ogonie to proszę o pomoc, bo już nie mam pomysłu.
Dysk SSD Silicon Power 512GB M.2 PCIe NVMe
Pamięć RAM DDR4 Patriot 16GB (2x8GB) 3200MHz CL16 Viper Steel
ASRock B560 Pro4,
Intel Core i5-11400
Gpu rtx 3060ti
A zasilacz obecnie SilentiumPC Vero L3 Bronze 700w
Aa skąd wiem, że się włącza, wiatraki zaczynają chodzić, oświetlenie na karcie się świeci i HDD walczy o życie.
Zakładki