Cześć
Przesiadłem się niedawno na Debiana jako na "podstawowy" system. Na Winshit dałem 200 GB na Office'a i gierki ( na razie "wolna przestrzeń" ) :)
Już przechodzę do sedna.
Wyzerowałem dysk, wypełniłem losowymi danymi, znów wyzerowałem. Innymi słowy - czyściutki.
Wrzuciłem najnowszego Debiana, skonfigurowałem LVM i to praktycznie tyle.
Robiłem to ze 2-3 razy. Dlaczego? Raz się "ciął", przy byle zadaniu. Opalam Iceweasel, odpalam jakąś stronkę, youtube'a. Zacina się cały obraz - freezy całego ekranu, myszki, no wszystkiego.
Pełny reinstall, może coś zjebałem ( wątpię, ale trochę się jednak bawiłem wtedy ). W końcu i tak nie mam nic do stracenia, a instalacja to chwilka.
Następnym razem cyknąłem apt autoremove'a. Przejrzałem mniej więcej pakiety, kilka mi się nie spodobało ( np. network-manager ). Myślę sobie, że skoro gdzieś tam mi samo zasugerowało żebym tego użył, w dodatku niby usuwa tylko właściwe pakiety to to cyk, jeb, enter. Skutek był taki, że usunęło mi w opór ważnych rzeczy, w tym wspomnianego wyżej nm, tak że musiałem ręcznie interfejsy podnosić żeby mieć neta ( to mnie najbardziej wkurwiło z tego wszystkiego :P )
Zrobiłem reinstall, bo przywrócenie wszystkich usuniętych pakietów niewiele dało, bo za dużo tego było do konfiguracji od nowa. Zamiast dochodzić co się wysypało - jeb, reinstall.
Teraz znów mam problemy, system praktycznie czysty, a już po instalacji zdarzały mu się problemy z szybkim zamknięciem/wstaniem.
Dziś odpalam, dysk zapierdala, wyrzuca mi komunikaty coś o temperaturze ( wiadomo, mignęły a jeszcze nie zaglądałem do logów ), dysk zapieprza jak szalony, uruchomione jakieś skanowanie(?) w ośmiu punktach.
I moje pytanie. Czy tak powinien się zachowywać praktycznie czysty system w dobrym sprzęcie? Raczej nie. Może Debian nie jest "przystosowany" do takich sprzętów jak mój, może źle skonfigurowałem LVM albo coś. Znów raczej nie.
Wiem, że powinienem z tym napisać na jakimś unixowym forum, ale wiem, że sporo speców też tutaj przesiaduje. Właśnie wróciłem z pracy i nie chce mi się klepać wszystkich informacji, logów itd., do tego trzeba by na jakimś anglojęzycznym raczej.
Interesuje mnie w sumie odpowiedź na pytanie: czy to system sam w sobie kuleje na tego typu podzespołach ( niżej wypiszę ) i lepiej się przesiąść na jakąś Fedorę czy Ubuntu, czy to kwestia tego, że coś zjebałem.
Laikiem nie jestem, pracuję jako pierwsza linia/junior administrator, więc z GNU/Linux systemami mam do czynienia na co dzień. Jestem w stanie analizować logi i naprawiać wszystko po kolei czy tam chociaż dojść przyczyny, ale to na pewno zajmie trochę czasu a zwyczajnie mi się nie chce tego robić na praktycznie czystym systemie. Może ktoś się już spotkał z podobnymi problemami. Tak być nie powinno :)
Lenovo Y510P, i7 4700MQ, 4GB RAM, 1T Dysk Seagate.
Debian 8 Jesse, amd64, KDE.
Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi.
#edit
Chwilę po utworzeniu tematu już tego pożałowałem, że sam tego nie naprawiam xD Także nie hejtować lenia, dopiero skończyłem 10h pracy z kalkulatorami :>
Chociaż jak się komuś nudzi i ma się z nudów drapać po jajkach to odpowiedzi mile widziane :D
Zakładki