Więc jakie temperatury mamy to chyba każdy wie, u mnie dobiło do -24 dzisiejszej nocy.
Matka trochę nie przemyślała sytuacji i zostawiła okno na mikrowentylacji na noc. Spać się dało, ale że komp stoi pod oknem to troszkę mu było zimno w nocy.
Rano półprzytomnie z przyzwyczajenia wcisnałem power i poszedłem zrobić sobię kawę. Wracam z ciepłym kubeczkiem a tu... czarny ekran. Po kilkunastu sekundach jednak pojawił się windowsowy kursor i bardzo powoli załadował się system. Są problemy z samym explorerem (mruganie tray'a, zwieszki).
Odrazu pomyslalem - Kurwa, znów szlag mi trafił dysk. TRZECI?!
Ale szybki skan Victorią - SMART GOOD, wszystko niby OK.
Testdisk rozpoznał partycje wszystkie, łącznie ze strukturą plików. Pliki są.
Windows niestety nie jest w stanie podołać odczytaniu partycji D na której mam setki GB danych.
Jak narazie testdiskiem nadpisałem tablicę partycji i wstrzymuje się przed restartem aby napisać tego posta.
Wcześniej jeszcze myslalem ze jezeli to faktycznie problem z temperaturą to problem moze sam odejdzie, ale dwa restarty nic nie rozwiązały, a wręcz było jeszcze dziwniej/wolniej, dlatego mam obawy przed kolejnym restartem ze juz nie uda się próba reanimacji.
Dobrze myślę, że jezeli nie bede dotykał partycji D to struktura plików, pliki same w sobie zostaną nienaruszone i ewentualnie beęde mógł je w przyszlosci odzyskać?
Czy jest tez moze taka mozliwosc biorąc pod uwagę wyniki testu SMART i testdiska, ze to nie jest problem z samym dyskiem a jedynie system stwierdził że się spierdoli, tak 4 fun?
Zakładki