Długo zastanawiałem się, co napisać pod tym zdjęciem. Takie życiowe przemyślenia, te dwie foty dzieli około 5-6 lat. Z czego prawie 4,5 trenując w tym jakieś 2,5 roku, że tak powiem "na poważnie". Zabawne jak niektórzy ludzie do tego podchodzą, którzy widzą tylko efekt końcowy. Nikt nie widział godzin spędzonych w siłowni przerzucając klamoty, katując się areobami czy interwałami, przy garach odważając mięcho, jaja, ryż co do grama, ładując w siebie żarcie na siłę, głodu który trzeba przeczekać, ASERTYWNOŚCI i wielu, wielu wyrzeczeń, imprez, piwka, śmieciowego żarcia. Nikt nie był w formie od razu, niektórzy mają łatwiej, niektórzy trudniej, ale nasze społeczeństwo, jest niestety tak zawistne, że zamiast cieszyć się z tego, że komuś coś się udaje, wszędzie szuka usprawiedliwienia dla swojego nieudacznictwa życiowego. Zabawne jest też, że osoby, które 3-4 lata temu, podkładały kłody pod nogi 'grubas' 'po chuj ćwiczy' teraz udają super kumpli 'hej pomożesz z dietą?' i obrażają się jak odmawiasz ;) karma to jest to. Z drugiej strony dzięki też każdemu, który pomagał, motywował, dawał rady, bo ławo nie było, dużo razy się łamałem, miałem dosyć, robiłem przerwy od treningów diety...oczekiwałem efektów oszukując sam siebie i zamiast zbilansowanego posiłku ładowałem słodycze, tak niestety jest, czasem spadek mocy, chęci do życia ale udowodniłem sam sobie, że jak się chce to można, nie ma czegoś takiego jak grube kości, czy złe geny, jest tylko lenistwo, okłamywanie samego siebie i negatywne podejście do życia. Jak zamienimy te 3 rzeczy na systematyczność, ciężką prace, i trochę przystopujemy z patrzeniem na wszystkich dookoła a zajmiemy się swoim życiem to na pewno będzie łatwiej, nie tylko dążąc do upragnionej sylwetki ale robiąc biznes, ucząc się czy w jakimkolwiek innym aspekcie. Tak więc zamiast marzyć, postawcie sobie cele i je osiągajcie, ja dopiero się rozkręcam, pozdro
Zakładki