Wiesz co, na Śląsku na chwilę obecną nie planuję - po prostu nie mam po co tam być. Warszawa, Wrocław, trójmiasto - na pewno zawitam.
Możemy się jakoś na fb zgrać, wyślesz zdjęcia, może bym Ci kilka wskazówek napisał. Miałbyś jakąś podstawę od czego zacząć.
Jeśli chodzi o szukanie dobrych ludzi, to jest problem. Są różne metody lecznicze w fizjo, których zwykły społeczniak nie zna i znać oczywiście nie musi. To jest też pewien problem w znalezieniu odpowiedniej osoby, np. jest gość pracujący metodą X, zajebiście się sprawdzą w leczeniu ostrych stanów bólowych, ale w przypadku zawodnika po rekonstrukcji ACL już sobie nie poradzi. Wydaję mi się, że najlepiej po prostu pocztą pantoflową, lub teraz, gdy jest dość duży zasięg social media jak fb, instagram po prostu zapytać tam znajomych/ludzi na grupach kogo polecają w danym mieście. Wiadomo, że nie zawsze się dobrze trafi, ale daje to już jakiś początek w szukaniu, jest ktoś, kogo polecają. Warto, wydaję mi się z takim gościem po ludzku porozmawiać, opowiedzieć co dolega, co on myśli o tym - z tego można wywnioskować już czy biegle się porusza w dziedzinie, o której mówi.
Minusem jest to, że osobie nie mającej żadnego pojęcia o medycynie idzie wszystko wcisnąć (reklamy w tv) i do mnie też przychodzili ludzie mówiący głupoty, bo tak im ktoś powiedział.
Jeśli chodzi o te grupy, to jest dużo osób, które po prostu wiedzy nie ma i jej nie będzie miało. To jest ten brak ambicji. Widzisz, ja obroniłem magistra w czerwcu, na chwilę obecną potrafię sobie poradzić z dość trudnymi przypadkami JAK NA MÓJ POZIOM, a te zwykłe jak "ból przeciążeniowy" potrafię naprawić w 20-30min. Staram się, żeby dany pacjent nie wracał do mnie z tym samym problemem, ale to już nie tylko moja rola i jak pacjent spierdoli wszystko, to wróci z tym samym. Jednak, jeżdżąc na kursy, rozmawiając z W CHUJ ogarniętymi ludźmi widzę jak wiele mi brakuje, ile jeszcze nie wiem i mnie to motywuje żeby otworzyć książkę, poczytać artykuł czy żeby iść na kolejny kurs. Dużo ludzi mi mówi, że mam pisać bloga(którego swoją drogą chcę założyć), że rozmawiając ze mną mówię bardzo rzeczowo, znam odpowiedzi na pytania, a jeśli jej nie znam, to się do tego przyznaję, ale biorę książkę i rozkminiam powiązania. I teraz też żeby była jasność, nie uważam się za żadnego guru, chuj wie jakiego znawcę. Oceniłbym swoją wiedzę na podstawową, ale to mi nie wystarcza, dlatego chcę się kształcić dalej. Ludzie też mówią, żebym otworzył swój gabinet i robił na swoim. Daję sobie 3 lata na konkretne wykształcenie się, wtedy mogę otworzyć swój gabinet i oczywiście zdobywać wiedzę dalej ;).
Jeszcze tylko odnośnie tego masażu. Tu minus jest taki, że każdy dotyk fizjoterapeuty ludzie odbierają jako masaż, a to wcale tak nie jest. Ja generalnie mało masuję, rzadko, a oliwki w pracy nie używam chyba od roku.
Co do debili, to są te osoby, do których właśnie przyjdziesz
-proszę pana bolą mnie plecy w odcinku lędźwiowym
-proszę się położyć, biorę oliwkę i lecimy masażyk.
Uwierz, że tak się pomóc nie da, a takich ludzi jest masa ;). I to są właśnie sebixy po AWFie, UM, albo innej wyższej szkole gotowania na parze, którzy tylko masują. Problem jest wtedy, gdy ktoś ma dość rozległy problem, a dany gość nie potrafi powiedzieć, że po prostu na chwilę obecną nie jest w stanie pomóc, niż ciągnąc hajs przez 30 wizyt bez skutku.
Zakładki