Temat: Piłka Nożna

Przed jednym z meczów III lub IV ligi polskiej, który odbył się ponad 20 lat temu, miała miejsce niecodzienna sytuacja. Do nastoletniego Krzysztofa Stanowskiego podszedł sędzia Marcin Szulc, któremu nie spodobało się, co przeczytał na swój temat w gazecie. Sprawę z autorem tekstu postanowił załatwić w cztery oczy i nie obchodziła go spora różnica wieku między nimi. - Niech pan uważa na to, co pan pisze! - zaczął wygłaszać pretensje Szulc. - Ja też mam dużo ciekawych wiadomości na pana temat. I mogę pana zniszczyć! - dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Na portalu "Weszło" Stanowski wiele lat później kpił z całej sytuacji. Pisząc o sobie w trzeciej osobie, pytał: "Chciał mu załatwić jedynkę z matematyki czy nieodpowiednie zachowanie?".

Ostry język dziennikarza przysparzał mu wrogów również w tym środowisku. Gdy któregoś razu pewien sędzia zagroził mu procesem, Stanowski postanowił poprosić o pomoc Ryszarda Forbricha, późniejszego bohatera głośnej afery korupcyjnej w polskim futbolu. "Fryzjer" zaproponował spotkanie w Poznaniu, odebrał dziennikarza z dworca i w pobliskiej restauracji wytłumaczył mu, co należy zrobić, aby problem zniknął.

"Upierdliwy sędzia przestał się rzucać. Mówiąc krótko - został spacyfikowany" - opisał finał tej historii Stanowski w swojej książce.

Krzysztof Piątek opuścił mecz Fenerbahce z Basaksehirem już w 31. minucie i to nie z powodu jakiegoś urazu, ale po prostu trener podziękował mu za grę.