Crus napisał
Tak jeszcze a propos tego, to jest to trochę mniej śmieszne, gdy zdasz sobie sprawę, że w opozycji do tych tekstów używane są co najmniej równie absurdalne, jak te poniżej.
Są to zdania powtarzane najczęściej właśnie przez tzw. ekspertów i różnych komentatorów, którzy najpierw oczekują nie wiadomo czego, a potem najbardziej cisną hehe bekę, tworząc jakieś hehe zabawne słowa typu eurowpierdol.
przykłady:
- dobre losowanie, szanse 50/50
- genk to średniak przeciętnej ligi belgijskiej
- u przeciwników grają amatorzy, listonosze i kelnerzy
- ważne punkty do rankingu <- to moje ulubione
- spokojnie, 10 lat temu wygraliśmy z menczesterem
- nigdy o tej drużynie nie słyszałem
- szachcior soligorsk to jacyś pasterze z białorusi, moja drużyna z c-klasy by ich ograła
- michał probierz to dobry trener
- darko jevtić gwiazdor lecha, ten piłkarz ma to coś
- trzeba grać młodymi polakami, a nie zagranicznym szrotem <- to też moje ulubione
- zibi dobry prezes
- vuković charakterny serb
- spartak trnawa jakieś ogórki ze słowacji
- dlaczego w 40 milionowym kraju...
itp.
Jest to jeszcze mniej śmieszne, gdy widzisz, że na podstawie takich frazesów wprowadzane są przepisy mające uzdrowić polską piłkę. Tak o to rudy zjeb wprowadził ograniczenie piłkarzy spoza UE, "bo polskie kluby ściągają szrot, a trzeba grać młodymi Polakami".
Kiedy Lech wygrywał z Austrią, Feyenoordem, Manchesterem itd. to połowę, lub więcej, składu stanowili obcokrajowcy spoza UE, na mecz z Manchesterem w pierwszym składzie wyszło ich siedmiu. Dzisiaj nie jest to możliwe. Dodam, że we wczorajszym meczu najlepsi w Lechu akurat byli jedyni spoza UE: Kostewycz i Burić (tzn. ten drugi dostał niedawno polskie obywatelstwo).
Ktoś tu niedawno napisał, że do pokonania polskiego klubu wystarczy mieć zwinnego, szybkiego murzyna na skrzydle. W Polsce nikt takich nie ma i mieć nie będzie i nikt w ogóle nie obserwuje Afryki ani Ameryki Południowej.
A ogólna liczba obcokrajowców w polskiej lidze nie tylko nie zmalała, ale wręcz wzrosła, tylko że teraz rynek importu jest mocno ograniczony, więc siłą rzeczy poziom niższy.
A tzw. "młodych zdolnych Polaków" nie ma, bo w Polsce nie ma szkolenia, tylko "polska myśl szkoleniowa". Jedynym podmiotem, który w ostatnich latach cokolwiek robił w kwestii szkolenia jest właśnie Lech. I jak tak dalej pójdzie, to na kolejnych mistrzostwach, na które uda się zakwalifikować, połowa reprezentacji może się wywodzić z akademii Lecha (w niektórych rocznikach już tak jest), przecież już teraz próbowano się ratować Kownackim, Bednarkiem itd. Śmiech na sali i tyle, elo
Zakładki