Cytuj:
Po mistrzostwach Europy emocje wokół tej drużyny były mieszane. Jedyni uważali dwa zwycięstwa za duży sukces, inni zaś wypominali Michniewiczowi ograniczony styl gry i tzw. "wybijanie piłki w krzaki", byle dalej od własnej bramki. Zapytaliśmy wówczas Roberta Lewandowskiego, co sądzi o występie młodzieżówki na Euro.
"Lewy" nawet nie krył rozczarowania. - Domyślałem się, jak to będzie wyglądało już przed turniejem. Oglądając fragmenty meczów i taktykę, jaką graliśmy, wiedziałem, że gramy tylko pod wynik - komentował kapitan reprezentacji Polski.
- Tam nie było gry. Nie dało się zobaczyć, czy zawodnik będzie nadawał się do reprezentacji seniorskiej. Jeśli w wieku 20 czy 21 lat grasz tylko defensywnie i ustawiasz się z tyłu, to jak nauczyć młodych piłkarzy, żeby podejmowali ryzyko? A mówimy tu o rozgrywkach młodzieżowych - rozkładał ręce Lewandowski.
- Byłbym bardziej zszokowany, jeżeli nasza reprezentacja grałaby w piłkę, próbowała atakować, grać jak równy z równym. Nawet w przypadku porażek, miałbym wtedy więcej powodów do zadowolenia - opiniował napastnik Bayernu Monachium.
Te słowa odbiły się dużym echem w środowisku. Lewandowski zwrócił uwagę na szerszy kontekst, czyli szkolenia młodzieży w Polsce. Jego zdanie oburzyło Czesława Michniewicza.
- Lewandowski to dziś dla mnie ani brat, ani swat. Nie zanosi się na to, byśmy kiedyś razem pracowali, bym został trenerem Bayernu, więc mogę mówić to, co myślę - Michniewicz odpowiadał "Lewemu" w programie "Stan Futbolu" w TVP Sport.
- Łatwo się tak mówi, gdy jest się zawodnikiem Bayernu Monachium, gdzie większość meczów w Bundeslidze wygrywasz trzema bramkami. I cały czas atakujesz. Wtedy łatwiej się gra. Nikt nie lubi biegać bez piłki, tak, jak my biegamy. Ale przekonaliśmy zawodników, że to jedyny sposób na skuteczną grę w obronie; że wszyscy będą pracować w defensywie - mówił.
I dalej tłumaczył swój plan na turniej młodzieżowy. - Nauczyliśmy piłkarzy dyscypliny, wszyscy nas za to chwalą za granicą, a w Polsce robi się z tego zarzut - zwracał uwagę Michniewicz. - Gdybym był trenerem Bayernu i miał posiadanie piłki w okolicach 70 procent w każdym meczu, też budowałbym wszystkie akcje w okolicach "szesnastki" i tylko czekał, kto mi dogra piłkę i strzeli bramkę.