Powiem tak, w pierwszej połowie zaplusował Sturridge i Milner przede wszystkim, reszta pomocy grała tak niezbyt porywająco i głównie to jakaś taka bezpłciowość Sevilli zaważyła, że Liverpool był groźniejszy.
Ale w drugiej połowie, to poza Kolo to nikogo nie było na boisku z Liverpoolu, Moreno to jest zero, a Coutinho i Firmino to byli niewidzialni. Coutinho to w ogóle mam takie wrażenie, że to go powstrzymuje od bycia światowej klasy grajkiem fakt, że on nigdy nie może złapać jakiejś stałości formy, on ma zrywy świetne, pogra kilka meczów naprawdę zajebiście, a potem przychodzą mecze jak dzisiaj.
I oczywiście wiem, że Liverpool ojebany był przez sędziego dziś trochę, jak najbardziej, ale mimo wszystko wygrywali po pierwszej połowie, a i tak Sevilla przeleciała ich bez wazeliny w drugiej.
Zakładki