chemik napisał
ja na kokosie smaze tera. znaczy smazenie to za duzo powiedziane, bo to jest cos pomiedzy duszeniem a smazeniem.
w ogole kurwa chcialem zrobic te lapy i pizda. znowu mialem jakies jazdy. zaczelo mi sie krecic w glowie, zamazany i ciezki do skupienia wzrok, w glowie rozpizdziel. sa dwie opcje:
a) za szybki trening i przeladowalem cun seria laczona (dipsy x drazek podchwyt; czulem w chuj spadku mocy i dusilem te powtorzenia)
b) faktycznie jestem wrazliwy na okolotreningowe wahania stezenie glukozy; jadlem pizze o godzinie 15:00 i wypilem na godzine przed treningiem ok. 300ml fanty winogronowej
juz przeszlo, mimo niejedzenia niczego, wiec chyba pierwsza opcja bedzie bardziej realna. ktos ma podobne imprezy, czy jestem z tym sam?
Ja mam podobnie, co nie raz tutaj wspominałem. Z tym, że u mnie to ewidentnie wina układu trawiennego. Jak nie zjem nic, to mam taki zjazd i towarzyszy temu ścisk w żołądku, nudności. Jak chwilę poczekam, odbeknie się z 200 razy to nagle nachodzi taka ulga i wszystko mija.
Czasami nawet kilka h po jedzeniu, na treningu beka mi się ten posiłek który zjadłem i wiem, że może być zjazd. Ba, nawet jak wodę popijam na treningu to o wiele słabiej się ćwiczy bo ciągle się beka, a potem jak przedobrzę to mroczki, osłabienie, helikopter jak po alko i ogólnie chujnia z grzybnią
Zakładki