Zapewne większość z Was wie, co wydarzyło się w bitwie pod Termopilami w roku 480 p.n.e. Niewielu z was jednak zna prawdziwą
historię tej heroicznej bitwy, która inspiruje atletów całego świata.
Wszystko zaczęło się wiosną 480 roku p.n.e., kiedy to Kserkses I po przegranej pod Maratonem 10 lat wcześniej zapałał żądzą
zemsty. Podbiję Grecję - powtarzał do swoich poddanych. Państwa greckie podziwiając zwycięstwo Ateńczyków we wcześniejszej
bitwie, nie brały jednak ani ich, ani Sparty pod uwagę przy objęciu przywództwa militarnego. Wszyscy królowie zgodnie
opowiadali się za Oltajmią, skąd pochodzili straszni wojownicy określani przez Herodota jako potwory z koszmarów. Na czele tej
przerażającej armii stał nikt inny, niż król Karnoskianis. Herodot pisał o nim - mąż tak przerażający, że gdy przechadzał się
po stokach górskiego pasma Kallidromosu, sępy zostawiały truchło, uciekając w popłochu, a wszelka zwierzyna zaczynała walczyć
ze sobą w śmiertelnych, trzyminutowych rundach.
Przed bitwą król Karnoskianis postanowił wyruszyć do Delf, wysłuchać proroctwa Apollina o przebiegu bitwy. Usłyszał tam jedynie
tajemniczą przepowiednię: a trzeciego dnia stalowa klatka rozerwie się pod uciskiem Persów, wielkie drzewo zaś runie pod
katabolicznym trzęsieniem. Król nie przejął się zbytnio przepowiednią, myśląc - a ciul, przecież biorę kurczaka z ryżem, co mi
się może stać? Postanowił więc zebrać najmężniejszych spośród Oltajmian, a strawę polecił przygotować swojemu kwatermistrzowi -
Czerniewitusowi.
Dzień Pierwszy: król Karnoskianis wraz z trzystoma Oltajmianami rozbił obóz pod przesmykiem Termopilskim i zaczął wyczekiwać
wrogiej armii. Kserkses I był bardzo inteligentnym królem, postanowił więc wysłać konnego zwiadowcę. Wybuchnął śmiechem, gdy
usłyszał od niego, że Oltajmianie porozstawiali ławeczki poziome i wyciskają na klatę w oczekiwaniu na wroga. Postanowił więc
wysłać Medów i Elamitów na frontalny atak. Lekceważąc przeciwnika, Kserkses otrzymał tylko wieści o potwornym rozlewie krwi
jego oddziałów.
Dzień drugi: od samego rana ataki kserksesa spełzały na niczym, bowiem Oltajmianie używali niezwykle wytrzymałych 25 kilowych
odważników żeliwnych jako tarcz. Były one nie do przejścia dla rezerwowych żołnierzy. Nawet jego Nieśmiertelni, trenujący w
klubach Kalipsjusza i Piuriusa nie potrafili sforsować obrony Karnoskianisa. Dokonała się jednak rzecz straszna. Oto król
sięgając do pojemnika z jedzeniem, zamiast zobaczyć kurczaka z ryżem ujrzał chleb pszenny na zakwasie oraz szynkę konserwową.
Czerniewitus okazał się zdrajcą na usługach Kserksesa. Pod Karnoskianisem ugięły się nogi pod katabolicznym ciężarem.
Przepowiednia się spełnia - pomyślał. Po czym krzyknął głośno - dalej wojownicy, jeszcze Oltajmia nie zginęła! Wyciągnął
tajemniczą puszkę z napisem Superus Ambrozja Workautis (SAW) i gdy miał już polewać tej ambrozji, spostrzegł, że puszka jest
zupełnie pusta. Szlag - pomyślał, wszystko wychlaliśmy na wczorajszym treningu. Był to początek legendy o poświęceniu i
heroicznej walce.
Dzień trzeci: nad ranem Karnoskianis dowiedział się, że i Kserkses ma swoją tajną broń. Chodziły bowiem plotki, że za sprawą
środka o nazwie Turbotus Jetis jego Nieśmiertelni zregenerowali się do tego stopnia, że są gotowi do kolejnej walki. Nadeszła
decydująca bitwa. Nieśmiertelni ruszyli do boju. Na tę okazję król Karnoskianis zwany sportowym świrem wzuł sandały z brązu, w
których zawsze sparował oraz włożył stalowy pancerz z napisem 100%. Trzy tysiące nieśmiertelnych napierało z wielką siłą. Król
w pierwszym szeregu krzyknął 100% ALBO NIC! Po czym rozległ się potężny, przeraźliwy ryk który spowodował trzęsienie, a
następnie ziemia rozstąpiła się pod stopami nieprzyjaciół. Król ryknął z bólu, jak się później okazało jego stalowa klatka
została rozerwana. Widząc obłęd w oczach króla, sam Kserkses owa.lił pory i odpłynął cały osr.any.
Koniec końców Grecja uznała, że lepiej dla niej będzie, gdy na kartach historii zapisze się o heroicznej śmierci Leonidasa,
aniżeli zdradzać ich potężną bazę suplementów w ręce przeciwników. Czerniewitus natomiast zbiegł zaraz po walce do krain
słowiańskich, gdzie nadal siał herezję na temat jedz co chcesz oraz że suplementy to tylko dodatek, a nie bazowy składnik
sukcesu. Plotka ta krąży po dziś dzień, a wielu z nas podważa suplementację jako niezbędnik.
Zakładki