Tiwi napisał
kurwa panowie, dopadlo mnie, a jednak @
chemik ; ty chyba bedziesz wiedzial cos w tej dziedzinie
robilem sobie martwy, 120 na sztandze, ciezar dla mnie taki na 5-6 repsow.
elegancko spiety pasem, wstalem juz z nog i w ostatniej fazie prostowania tulowia
zerwal sie pas i ja popuscilem ledzwia nie wiedziec czemu, cos strzelilo, wyjebalo i mnie zablokowalo wyprostowanego.
nie wiem czy prostownik strzelil, czy kosciec, aczkolwiek normalnie dokonczylem trening. zrobilem lapsko, zrobilem barki (przy hajpulu koleszka mi musial gryf podac), podciagac sie normalnie moglem bez problemu, sciagac na atlasie tez, motyle nawet dopierdolilem na maszynie, bo nie czulem nic przy izolacji, tylko nie jestem w stanie nic podniesc z ziemi. musze kucnac, zlapac cokolwiek oburacz i wstac jakbym robil przysiad xd
jakies protipy? porozciagalem ledzwia i prostowniki dosc porzadnie, dalej kluje.
inb4 odpusc trening <- nie ma opcji.
a mnie wczoraj atakował zjeb, który trenuje wyciskanie na płaskiej (170?) od 10 lat,że powinienem robić mc w pasie bo rozjebie sobie plecy, jego jedyny argument to powtarzanie w kółko "każdy robi bez pasa do pierwszej kontuzji", "będziesz żałował","z takim ciężarem nie ma żartów", tłumaczę mu,że nie żyłuje wyniku tylko robię trójki,które nawet nie są 90% rm, ale on dalej swoje, a sam kurwa po 10 latach trzaska 140kg x3 na sumo, co prawda szanuje go bo jako jeden z nielicznych na siłowni jest całkiem sprawny i trenuje całe ciało ale takie pierdolnie mnie wkurwia.
Na twoim miejscu leciałbym do ortopedy jakiegoś,żeby się skonsultować chociaż
Zakładki