dobra, pora na krotka rozprawke na temat pjura i sieciowek
bylem dzis na darmowym (ja cebula) wejsciu w krakowskim pjurze.
idac tam gadalem z frendem, ze mam nadzieje, ze nie spotka mnie to samo co w platinium, tj gimbokonsultantka mnie molestowala przez 30 minut zebym kupil odrazu karnet, a dostane super znizke. drugi kumpel, ktory natomiast tam stale uczeszcza powiedzial, ze nie nie nie, ne ma opcji.
oczywiscie, z moim szczesciem.. ledwo wszedlem i podeszla do mnie jakas zmasowana laska w mini, siemanko siemanko, przeprowadzimy wywiad :PPPP
pierwsze pytanie - po co chodzisz na silke? no kurwa, zlapalem sie za glowe i myslalem, ze jej zajebe hantlem. a po co sie chodzi na silke? alternatywnie moge powiedziec, ze poogladac dupeczki w leginsie, bo na mojej skurwolskiej silce nie ma dupeczek, no ale kto tak odpowie?
drugie pytanie - czy wole pompowac sam, czy z trenerem. grzecznie odpowiedzialem, ze nie potrzebuje pomocy trenera personalnego na silowni, bo by mnie tylko wkurwial
trzecie pytanie - jak chce wygladac. no kurwa a jak mozna chciec wygladac? po to chyba chodze na silownie, zeby dobrze wygladac. jakbym chcial wygladac jak swinia tobym chodzil do maca a nie na silke, idiotko.
czwarte - jak duza jest moja motywacja? powiedzialem, ze prze ogromna i bylo hehe xD
po 10 minutach pierdolenia i pokazywania mi, ze tam jest lawka, a tam sa hantle, ona kolezanka powiedziala, ze teraz super prezent dla nas. Wdupcyla mnie na wage, ktora wyplula paragon wskazujacy, ze moj bf wynosi 16%. Powiedzmy, ze ma to sens, ale mój kum, ktory wszedl po mnie, wazy 71kg i jest tak chudy, ze krata na brzuchu mu skore rozrywa ma rzekomo 14,5%. Po uswiadomieniu mnie, ze moge skorzystac po treningu z prysznica. w miedzyczasie pokazala rozklad zajec i zaproponowala cwiczenia ewy chodakowskiej w grupach. powiedzialem wprost, ze gardze ewa i jej fankami. nie byla chyba pocieszona. wkoncu udalo mi sie wejsc na sale.
Generalnie nie mam takich odczuc jak haxi, ze banany i lansiarze. Moze dlatego, ze poprostu bylem zajety tym co robie Xd bylo paru duzych gosci, paru profesorkow wetenerynarji, no ale kurwa, szacunek dla kazdego zawodnika, ktory ruszy dupe cos ze soba zrobic, nawet jak robia kulawo, to wazne ze chca.
oczywiscie nie moglo braknac ekscesu z trenerem 'personalnym'. jakis anon robil sobie siady, malym ciezarem, ale no atg lecialo i naprawde chcial dobrze. podlecial do niego jakis randomowy trener janek, zryl mu glowe i zabral na drugi koniec sali, gdzie byly 2 liny przyczepione do sufitu, kazal mu sie zlapac tej liny i 'spokojnie uginamy nogi do kata 90 stopni, nastepnie za pomoca lin wychodzisz do pozycji wyjsciowej' odrazu przed oczyma mialem gadke byczka na fejsie z jakims gimbem. w sumie wyjebane, moze kiedys sam sie dowie, zeby nie sluchac pajaca, nie moj problem. gorycz mnie zlapala jak sobie zrobilem dipsy. nie jestem krolem dipsow - na wypoczetego tricka moze zrobie 8, moze 10. po klacie robilem 5-6 z zylka na czole, udalo mi sie dobrnac do konca i akurat jakis chlopaczek wskoczyl po mnie, chuj wi ile robil, tez pewnie niewiele. podszedl do niego znowu szwagier zwany trenerem, oczywiscie ja spoleczniak zaczalem podsluchiwac, zeby lykac jak pelikan nowa wiedze. dowiedzialem sie, ze jak go boli triko, to zeby poszedl na przeciwwage(?), kleknal sobie i ustawil pomocniczy ciezar, a zrobi nawet 15
. zapierdolilem sobie kulturalnie hiicika patrzac w miedzyczasie na babeczki katujace skalpel i inne guwna. przyszedl czas na oddanie gumowego zegarka i odebranie hajsu z depozytu... kazali mi czekac 15 minut, podeszla druga zmasowana laska i mowi 'siemano siemano slyszalam, ze chcecie oferte' dowiedzialem sie, ze kupujac karnet na 9 tygodni, place 35/week, a kupujac na 52 tygodnie daje tylko 33/week, okazja kurwa, dawaj wieciej swinio. chciala jeszcze wcisnac proteinowe gowno za 15 zl, ale udalo mi sie wyjsc z opresji bez szwanku. reasumujac - silka jak kazda inna, troche za duzo maszyn, ktore same za siebie dupe wycieraja, kołcze jak to kołcze no i te wkurwiajace konsultantki, ale rozumiem, ze taka praca. no i jeszcze beke mialem straszna, bo chodzi jakis chlopaczek, czarny tshirt, jeansy, zarosniety. straszny przecin, zaniedbany, zmeczony przez zycie, blakal sie jak bezdomny. mowie do kolegi, ze podziwiam chlopaka, ze daje rade cwiczyc w jeansach, no ale lepsze to niz sranie pod siebie. zaciekawilo mnie co ma napisane na koszulce, pacze a tu 'motywator, chetnie pomoge' ;o w sumie ciekawi mnie co by powiedzial jakbym zagadal, ze 'kurde stary motywacji nie mam, czo robicz'
TL;DR
siłka jak to siłka, nikt sie nie prezy, kazdy cwiczy jak moze, trener 'personalny' daje takie rady, ze nusz sie otwiera, a konsultantki gnebia jak jebniete (15 min po wyjsciu dostalem telefon, ze maja dla mnie nowa umowe). wole jakos swoja osiedlowa silke, poprostu przez klimat i sam znajome mordy oraz duza ilosc czystego zelaza.
tak jeszcze na koniec zauwzylem kurewska roznice jezeli chodzi o suwnice. u siebie jak zakladam po 20 na strone (mam slabe cycki, co zrobic) to jak wyrzuce 5x to czuje dume, tam natomiast rzucilem po 25 i to samo jezdzilo :S
co mnie bawi
Opis klubu:
1507 m2
25 bieżni,
10 rowery stacjonarne,
3 ergonometry wioślarskie,
10 orbitreki,
7 steperów,
I JEDNA LAWKA PLASKA XD
Zakładki