raka to dostałem jak typy sobie inj w brzuch robili johą i pytali się jaką igłą.
Odpowiedź brzmiała: tą do insuliny
Co do maski/kremu, tak jak teraz się zastanawiam to wcale nie takie głupie.
Kilka stron wstecz pisałem o tym, że joha nie działa miejscowo, jeżeli się ją łyka, ale tak jeżeli chodzi o wcierki (chemik coś poprawiał).
Jeżeli yoha wskazuje właściwości blokujące te receptory odpowiedzialne za gromadzenie się tluszczu i jednocześnie pobudza te odpowiedzialne za jego spalanie (lipoliza czy jakoś tak?) to aplikując miejscowo, wskazuje się w którym miejscu dokładnie ten proces ma być najmocniejszy.
Już wiem po eksperymentach, że alkohol to chujowy nośnik joszki hcl bo robi z niej jednego wielkiego gluta lepkiego, który po zaschnięciu jest twardy jak wosk. Woda za to idealnie rozpuszcza.
Teraz niewielka zawartość wody + joha + cynamon który ma właściwości pobudzające krążenie (nie wiem dokładnie jakie ilości i czy również od zewnątrz przez wchłanianie) + krem głęboko nawilżający który jest nie dość że transporterem, to przez swoją strukturę ciągle podtrzymuje rozpuszczenie johy, takie coś powinno mieć sens.
Skóra nie pali, nie jest czerwona, fajne delikatne ciepełko, jest chyba git :D Szkoda mi trochę johy, ale bym zapuścił taki eksperyment na 2 tyg ze zdjęciami dzień po dniu.
Zakładki