Ogólnie to ma jak zawsze dwie strony medalu - Fernandinho i Fernando wczoraj walczyli ze sobą o miano raka sezonu swoją grą (w sumie to w większości ich meczów tak to wygląda, tylko po prostu wtedy jest Toure, który nawet bez jakiejś szalonej formy ich ciągnie za fraki i robi za nich robotę). Wystarczy zobaczyć jak gra City w środku się diametralnie zmieniła, gdy wszedł Lampard - piłki ze środka od Lampsa praktycznie cały czas docierały do adresatów w postaci Silvy, Aguero czy Jovetića, a to, że pierdolili szansę za szansą to już inna sprawa.
Inną sprawą jest też to, że mimo wszystko Coquelin na prawdę bardzo, bardzo dobrze zagrał, tylko teraz pojawiło się jaranie nim (nie mówię, że tutaj, tak ogólnie widzę), jakby był nagle drugim Vieirą. Kto jak kto, ale Arsenalowcy powinni zachowywać zimną krew przy zrywach formy zawodników, bo potem pojawia się kontuzja i zaczyna wszystko chuj strzelać.
Yup, w tym terminarzu mają szanse na max 6 punktów (3 z CP, 3 z Liverpoolem, chyba, że MU dalej będzie raczyć XD).
Co nie zmienia faktu, że i tak powinni całować po stopach i nosić na rękach Big Sama, bo to, jak go traktowali kibice w tamtym sezonie, jak po nim cisnęli i chcieli, żeby wypierdalał tylko dlatego, że miał gówno zamiast składu to jest porażka.