Xoltro napisał
Bardzo ładnie przeskoczyłeś z tzw. common law, czyli prawa precedensowego do europejskiego prawa stanowionego. I tak prawo precedensowe polega w dużej mierze na stanowieniu prawa przez wyroki, ja osobiście wolę europejskie prawo, mimo kilku zalet prawa precedensowego (np. większa pewność prawa). To co napisałeś świadczy o tym, że nie masz pojęcia o czym piszesz - skoro mylisz podstawy takie jak common law z z europejskim systemem prawa stanowionego.
Prawo precedensowe polega na tym, że wydane wyroki stanowią obowiązującą wykładnię stosowania prawa. Prawo precedensowe polega na tworzeniu precedensów.
Prawo precedensowe nie polega na kreowaniu nowego prawa wyrokami. To jest sądokracja.
Przykład:
Głupi sąd najwyższy orzekając w sprawie zakazu aborcji nie stworzył żadnego nowego prawa. Nie dodał, nie usunął ani nie zmienił żadnej linijki, żadnego słowa, żadnego znaku w legislacji.
To co zrobił sąd najwyższy to orzekł, że aborcja zawsze była legalna, ponieważ domniemanie mówi o tym konstytucja w punkcie: "Stany Zjednoczone gwarantują swoim obywatelom prawo do prywatności osobistej".
Więc głupi sąd orzekł, że to JUŻ JEST elementem prawa stanowionego, tylko, że do tej pory konstytucja była źle interpretowana i źle stosowana, a zakaz aborcji był zawsze niekonstytucyjny.
Więc to jest "tworzenie nowego prawa". Formalnie nie jest, de facto jest.
To prawo zostało "stworzone" kompletnie z powietrza, z kapelusza, z czapy, z dupy. Wbrew temu co zostało napisane w ustawach i w konstytucji. To jest ta sądokracja o której mówię, i prawo precedensowe nie ma tutaj nic do rzeczy.
I równie dobrze jakiś amerykański obywatel mógłby pozwać Donalda Trumpa, albo innego dowolnego miliardera, i powiedzieć, że jeden ma na koncie miliardy dolarów, a drugi ma w kieszeni 20 dolarów, i ta "niesprawiedliwość" jest wynikiem na przykład niesprawiedliwego systemu podatkowego, który łamie jakaś tam konstytucyjną zasadę, np równości, sprawiedliwości społecznej czy czego tam jeszcze nie wymyślą.
No i zebrał by się głupi sąd po czym by orzekł, że ustawa o podatku dochodowym jest niekonstytucyjna, ponieważ łamie ona zasadę sprawiedliwości społecznej, czy jakiego tam by sobie absurdalnego uzasadnienia nie wymyślili, i żeby nie łamała ona konstytucji, to musi <i tutaj rozpisali by sobie bardzo szczegółową 10-cio stopniową progresję podatkową, z procentami, kwotami, ulgami, wyłączeniami, wyjątkami, najlepiej od razu wprowadzając w kraju komunizm>.
Nic nie stoi na przeszkodzie by sąd to orzekł. NIC. Absolutnie nic oprócz reakcji społeczeństwa. Jakby coś miało 5-10% poparcia w społeczeństwie, to by to nie przeszło, ale jak poparcie jest rzędu 40% tak jak w przypadku aborcji lub w przypadku zatrzymania reformy sądownictwa w Polsce, to mogą sobie orzekać co im się żywcem podoba.
Xoltro napisał
Po pierwsze.
Przepis taki znajduje się w Konstytucji, ponieważ Konstytucja gwarantuje nieusuwalność sędziów. Trzeba było to jakoś rozwiązać. Sędziowie nie przechodzą na emeryturę tylko w stan spoczynku i z tego też względu trzeba było taką delegacje zawrzeć w Konstytucji. Ponieważ bez tego przepisu należałoby przyjąć, że sędzia może sobie i do 120 lat sądzić jeżeli sam nie zrezygnuje ze stanowiska.
Pytanie teraz jak to rozwiązać prawnie. Znowu, są 2 możliwe opcje:
1. Określamy dokładny wiek przejścia w stan spoczynku w Konstytucji- Konstytucja to akt, który z założenia ma się nie zmieniać - nasza trzyma się na razie bez zmian 26 lat. Inne trzymają się bez zmian znacznie dłużej. Prawdopodobnie za 50-60 lat średni wiek życia wydłuży się, strzelam z 80 do np. 100. Z tego też powodu racjonalne byłoby ustalenie pracy sędziego w ustawie na np. 80 lat. Nie zrobiono więc tego w Konstytucji z powodu pozostawienia sobie pola manewru, ale nie w tym sensie, że można wyrzucać sędziów i korzystać z tego jako furtki, a po to żeby nie trzeba było zmieniać Konstytucji jeżeli średni wiek życia się wydłuży.
2. Określenie tego jak jest u nas - czyli nie ma wieku, tylko delegacja. Nie badałem tego, ale jestem w stanie się założyć, że w 99% Konstytucji jest tak samo i nikt oprócz Orbana jeszcze nie pomyślał, że to jest furtka do wywalania sędziów. Po prostu ten przepis nie ma tego na celu. Przepis jest pewnym dodatkiem, żeby okreslić jakoś ten wiek, zasadą wiodącą jednak jest nieusuwalność sędziów i trójpodział władzy i należy o tym pamiętać i pamięta o tym każdy polski czy europejski profesor prawa oprócz tych nieudaczników z pisu.
Przepis taki znajduje się w Konstytucji, ponieważ...
Wróć.
Przepis taki znajduje się w Konstytucji.
Kropka.
Tyle wystarczy. To z jakiego powodu on tam się znalazł jest teraz bez znaczenia (a poza tym skąd pewność, że znalazł się on tam akurat z tego powodu, a nie dowolnego innego?) Po za tym na jakiej podstawie oceniasz, że akurat w tym przypadku nowelizacja przepisu m a służyć jako "furtka" do wywalenia sędziów, a nie do ustalenia w jakim wieku sędziowie przechodzą w stan spoczynku? Jak możemy to obiektywnie zmierzyć? Jest jakaś niezawodna metoda? Your feelz? Przypominam, że nowelizacji dokonuje 460 posłów. Jak zmierzysz ich motywy każdego z osobna? Czy jakbyś znalazł jednego z nich i udowodnił, że jego motywem była chęć usunięcia sędziów, to czy głosy pozostałych 459 posłów są z automatu nieważne? Czy tylko tego jednego? To ma niby decydować o konstytucyjności?
Cały ten wywód to jakiś absurd.
Xoltro napisał
A jeżeli już dyskutujemy na tym poziomie to ja też mam pytanie. Gdzie jest w Konstytucji napisane, że ustawa określa COKOLWIEK PONADTO jak granica wieku. Gdzie jest delegacja dla prezydenta, że może DOWOLNIE pozwalać sędziom sądzić dłużej niż wiek określony w ustawie? W którym art. znajduje się ta delegacja. Ja widzę tylko możliwość określenia granicy wieku. Ba! To co jest w ustawie nawet nie jest obiektywnym kryterium, wg którego sędziowie mogą dalej sądzić. Badania lekarskie są nieważne, ważne jest czy PREZYDENT zgodzi się na dalszą pracę sędziego, w domyśle, w oparciu o czynniki zdrowotne. W takim razie pozytywne zaświadczenie lekarskie nie jest w żadnym razie gwarantem pozostania na stanowisku aktywnego sędziego, ponieważ to prezydent ma jakąś wszechwiedzę w myśl tej ustawy i wie lepiej niż lekarz, czy sędzia ma jeszcze siłę na pełnienie zawodu.
Nigdzie.
Jest napisane w ustawie. Kompetencje
wielu wszystkich konstytucyjnych organów są opisane w ustawach. Tworzysz sobie ustawę np o CBA, i wpisujesz w niej, że agencja ta podlega Prezesowi Rady Ministrów, czym ustalasz kompetencje organu konstytucyjnego. Nie jest to sprzeczne z konstytucją.
Xoltro napisał
A ten fragment to Boryna może dopisać do Twoich złotych cytatów, bo na to to się nawet pisowscy prawnicy się nie powołują. Jak można USTAWĄ zmienić USTRÓJ ALBO ORGANIZACJĘ Sądu Najwyższego oraz organu KONSTYTUCYJNEGO w ten sposób, że ten ORGAN KONSTYTUCYJNY (a w zasadzie osoba go piastująca) przechodzi w stan spoczynku. Gdzie jest ta delegacja, że można tak zmienić ustrój sądownictwa albo jego organizację, że zmiana ta będzie niezgodna z Konstytucją. Błagam, tego to nawet pisiaki nie wymyśliły.
Mogę z łatwością odbić piłeczkę.
Na takiej podstawie, że w art. 180, pkt 5 stwierdzono, że w przypadku zmiany ustroju sądów sędziego można przenieść w stan spoczynku.
Więc teraz rodzi się pytanie co można nazwać zmianą "ustroju", czy to jest gdzieś zdefiniowane?
Ja tutaj widzę dwie opcje:
a) żeby zaszła zmiana "ustroju" wystarczy zmiana ustawy
b) żeby zaszła zmiana "ustroju" potrzeba zmiana w konstytucji
Gdyby odpowiedź b) była poprawna, to przepis ten byłby martwy, nie miałby żadnego sensu, ponieważ zmiana "ustroju" dokonywana by była tylko w chwili nowelizacji konstytucji, a skoro nowelizowana jest konstytucja to odpowiedni przepis można wtedy w chwili nowelizacji uchwalić, albo jako punkt artykułu albo w przepisach przejściowych. Nie byłoby żadnego powodu aby taki punkt umieścić tam już teraz, zawczasu. To byłby wtedy zupełnie martwy przepis.
Z tego można wywnioskować, że punkt ten ma zastosowanie tylko w przypadku gdy nie jest nowelizowana konstytucja, tylko sama ustawa. Dlatego też można wywnioskować, że poprzez zmianę "ustroju" ustawodawca miał również na myśli zmianę ustawy.
Zakładki