A propos szacunku do prawa w Europie Zachodniej (będę pisał z pamięci, nie chce mi się googlować).
Gdzieś z rok temu była głośna sprawa w Niemczech. Został skazany dziennikarz w związku ze swoją działalnością zawodową. A co konkretnie? Zrobił jakiś dokument/reportaż o muzułmańskiej kolaboracji z Hitlerem (wspólny wróg: Żydzi. do tej pory Hitler cieszy się dużym szacunkiem w państwach muzułmańskich), czym złamał pewną poprawność polityczną. Więc niemiecki aparat skazał go za "propagowanie nazizmu". Otóż w swoim dokumencie zamieścił on liczne fotografie, na których widać było muzułmańskich przywódców, szejków/imamów ściskających dłoń Hitlerowi i uśmiechających się do niego serdecznie. Na tych fotografiach, jak i na tysiącu innych, Hitler miał na ramieniu opaskę ze swastyką. Więc niemiecka władza uznała, że pokazywanie swastyki to "propagowanie nazizmu", i kolesia skazała (nie pamiętam już na co/ile).
Tak na potrzebę danej chwili potrafili sobie zinterpretować prawo. Tak na potrzebę sytuacji szanują oni prawo.
Dokumentowanie historii to teraz propagowanie nazizmu. Zdjęcia Hitlera w podręczniku do historii to też propagowanie nazizmu? Pokazywanie maszerujących hitlerowców pod flagą ze swastyką to także propagowanie nazizmu? Pokazanie filmu, na których Hitler krzyczy "Sieg Heil" albo wykonuje nazistowskie pozdrowienie to także propagowanie nazizmu?
W tym roku też jest podobna sprawa, tym razem w UK z Tommym Robinsonem, który został skazany za relacjonowanie procesu gangu muzułmańskich pedofilów-gwałcicieli. Który naraża swoje życie aby przerwać zmowę milczenia wobec tysięcy nastoletnich (11+) dziewczynek uprowadzanych i gwałconych przez muzułmańskie gangi.
"Szacunek do prawa".
Zakładki