luk72 napisał
W wiekszosci zgoda ale akurat poziom sedziowania wzrosl. Ten mecz w 9 to byla Legia o ile dobrze pamietam, ale dalej czy to wina sedziowania ze Vesovic(chyba) zachowal sie jak przyglup? Niby w meczach ekstraklasy poblaza sie pilkarzom i nie daje kartek? co za absurd.
Pobłaża się, ale to jeszcze zależy którym. Przykład: mecz Legii w ostatniej kolejce, Kante kopie bez piłki i po gwizdku piłkarza Piasta, nie dostaje nawet żółtej kartki. W LE to by oznaczało wylot z boiska. Co prawda był już doliczony czas i wyniku by to nie zmieniło, ale Kante nie mógłby zagrać w kolejnych dwóch meczach, co w obecnej sytuacji stanowiłoby też spore osłabienie. A nie poniesie żadnych konsekwencji. Vadis to swego czasu normalnie startował do sędziów z łapami, fuck you motherfucker i chuj. xD A jak rok temu Legia grała z Sheriffem i Pazdan dostał dopiero co żółtą kartkę za faul, po czym podszedł do sędziego i złapał go za ramię, to ten bez wahania wlepił mu kolejną i wyrzucił z boiska, a Legia grała 2/3 meczu w dziesiątkę i odpadła. Przykłady można mnożyć. Są to sytuacje, o których nikt się nie zająknie i nie zobaczysz ich w skrócie na stronie ekstraklasy. W polskiej lidze takie Pazdany, Jędrzejczyki (ten z kolei uderzył piłkarza Lecha w twarz bez piłki, tuż przed przenikliwym obliczem sędziego Marciniaka) itp. to są święte krowy, a jak przychodzi grać w pucharach to potem co mecz to czerwona i wszyscy zdziwieni. Komentatorzy mówią, że "sędziowie nie pomagają", trener, czy inny Kucharczyk, ponarzekają na konferencji, a potem wrócą do kopania się po czole w polskiej lidze, gdzie znów wszystko im ujdzie płazem.
Poziom sędziowania nadal jest chujowy. Szef Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki co rusz się kompromituje, wymyśla swoje interpretacje, które nie obowiązują nigdzie indziej, foruje niektórych sędziów itp. Warto dodać, że Przesmycki dobrze się zna z Bońkiem, a jego ojciec był księgowym w Widzewie, w czasach gdy Boniek w nim występował jako piłkarz. I tenże Przesmycki foruje np. sędziego Stefańskiego, bo na linii pomaga mu... Marcin Boniek. Tak, od tego Bońka, konkretnie - bratanek. Nikt też nie zrobi krzywdy Marciniakowi, nawet gdyby ten podyktował 10 karnych z kapelusza. Ale nie może być inaczej, skoro jego asystentem jest Tomasz Listkiewicz. Tak, od tego Listkiewicza, konkretnie - syn Michała Listkiewicza, którego zastępcą i prawą ręką był nasz Zibi w czasach rozkwitu korupcji, gdy w kole zapasowym można było znaleźć 100 tysięcy w papierach.
Ponadto, pomysłem Bońka też było zaniechanie kryterium "regionalnego" w obsadzie meczów. I tak oto sędzia z Warszawy prowadzi sobie mecze Legii, a sędzia z Krakowa - mecze Wisły, w której za dyrektora robi jego brat.
Wiekszosc to repra a nie pilka klubowa no ale ok- czesiowi akurat nic nie udowodniono (co nie znaczy ze do dobry wybor), a wozniaka nie powinno byc to prawda. Za zjebane przygotowania winny jest selekcjoner, po to jest zatrudniony i z tego sie go rozlicza a nie prezesa federacji. Jego jak juz za wybor za wybor selekcjonera. I teraz jak Brzeczek bedzie mial chujwe wyniki to bedzie tez wina Bonka, bo zle wybral selekcjonera. Z tymi zaslugami Bonka za wyniki repry to wiadomo ze duza przesada i wynika z PR, ale Ty z kolei wszystkie bolaczki polskeij pilki chcesz zrzucic na Bonka.
No nie do końca. Reprezentacja to jest cały sztab ludzi od wszystkiego, ponad którymi stoi PZPN. Weźmy tego całego Małowiejskiego, co niby rozpracowuje przeciwników. Chłop już chyba ze 20 lat się tam kisi, kolejne turnieje przejebane, selekcjonerzy się zmieniają, a on dalej trwa. Czy ktoś go z tej pracy rozlicza? Albo tzw. eksperci od przygotowania fizycznego. Teraz ci ze sztabu nawałkowego odeszli i kto wrócił? Typ, który był w sztabie za Fornalika. xD Czy ktoś w ogóle analizuje dlaczego ponieśliśmy klęskę na MŚ? Sprawdza jak wyglądały przygotowania, diagnozuje te błędy? Bo po każdym spierdolonym turnieju słyszę, że "przyjdzie czas na wyciąganie wniosków" (cytat z Bońka) i jakoś nie widzę, żeby ktokolwiek je wyciągał. Zmienia się Nawałkę na Brzęczyszczykiewicza, za miesiąc temat ucicha i tyle. A może to też nie jest rola związku, żeby te wnioski w końcu wyciągnąć i wcielić w życie?
Tak jak juz pisalem wczesniej, nie chce bronic na sile Bonka i na pewno nie uwazam ze to zajebisty prezesio. Ale tez nie mozna zrzucac wszystkiego na Bonka. W takiej Hiszpani federacja jest przeciez mega chujowa, tez istnieja ograniczenia co do graczy z poza UE (co prawda troche inne ale sa), sedziowanie to jakies nieporozumienie, bardzo czesto kary za przewinienia to zart, i duzo innych rzeczy. Ale mimo wszystko te kluby dominuja europejskie puchary, i nie mowie tylko o Barce i Realu. W duzo mniejszych klubach graja przede wszystkim Hiszpanie bo ich zwyczajnie nie stac na transfery i maja swiadomosc ze tylko wychowujac grajkow sa w stanie grac na dobry poziomie. Jest inna polityka klubow- sprzedaja dobrego grajka za fajne pieniadze, to albo wezma ze szkolki albbio kupia jakiegos grajka tanio, ograja go przez x czasu i sprzedadza z zyskiem. Tak to dziala w biednych, dobrze zarzadzancyh klubach. A w Polsce? Jak w lesie, sprzedarza jakiegos grajaka to sprowadza szrot z zagranicy bo ktos kurwa ni umie zrobic dobrego riserczu. Pamietacie jak chyba Hilberto przyszedl do Legii i sie okazalo ze ma wyjebzany bebzun i nie moze biegac przez 10 min? Dobry risercz. Dlatego to jak wyglada polska liga to przede wszystkim wina klubow i ich zarzadzania.
To ciekawa logika. Skoro w Hiszpanii mają chujową federację i grają dobrze, to my też miejmy chujową federację pełną amatorów i rudego pacana za prezesa, może będziemy grali jak Barcelona i Real.
W Hiszpanii - owszem, jest limit, bodaj trzech "spoza UE", przy czym funkcjonują dodatkowe porozumienia i np. limit nie dotyczy w ogóle Afryki.
Nigdzie w Europie nie ma tak restrykcyjnych przepisów co do graczy spoza UE, jak u nas. NIGDZIE. I jest to autorski pomysł Bońka. To jest rzecz, która może na poziom wpływać bezpośrednio w krótkim czasie. Zresztą, zjebany system rozgrywek, tzw. ESA37 był również forsowany przez Bońka, a system ten, pomijając jego idiotyzm z dzieleniem punktów itp., spowodował, że np. jesienią 2015 roku Lech i Legia rozegrały najwięcej meczów ze wszystkich klubów w Europie. Dokładnie 38 meczów w ciągu jednej rundy. Niech każdy sam sobie odpowie, na ile to rozsądne.
A od słuchania o tym całym rzekomym "zagranicznym szrocie" to już mi się rzygać chce. Boniek właśnie wszystko robi pod publiczkę taką, jak ty. Dlatego sobie wymyśla jakiś zjebany limit piłkarzy spoza UE, albo nakaz wystawienia młodzieżowca, powie w wywiadzie, że "no bo kluby grajom zagranicznym szrotem zamiast naszymi młodymi zdolnymi chłopakami polskimi patriotami", a wy mu wiwatujecie i sobie myślicie, że "dobrze godo ten chop, ciongle tylko te szroty sprowadzajom".
Fakty są jednak takie:
- Ogólna liczba obcokrajowców w polskiej lidze wyłącznie ROŚNIE (za kadencji Bońka praktycznie dwukrotny wzrost), a przez fakt, że pt. rynek importu jest teraz bardzo mały, stężenie szrotu wśród importowanych piłkarzy jest siłą rzeczy wysokie. Przykładowo teraz mamy zatrzęsienie kopaczy ściąganych z trzeciej ligi hiszpańskiej, w której większość klubów jest na poziomie Chojniczanki. Nawet gdyby ktoś, zamiast tego, chciał poszukać gdzie indziej, w Ameryce czy Afryce, to nie ma takiej możliwości. Ale o tym jeszcze za chwilę.
- Ten "zagraniczny szrot" piłkarski i trenerski nas leje. Polecam zobaczyć kto gra w Spartaku Trnawa, kto trenuje Trenczyn, albo kto rok temu zbił naszą młodzieżówkę w meczu otwarcia MME i kto ich prowadził. Polecam też sobie przypomnieć jak ci "młodzi polscy zdolni" z Górnika sobie poradzili w LE i jaka była średnia wieku przeciwników z Trenczyna.
- "Zagraniczny szrot" jest ściągany, bo polscy piłkarze i trenerzy są chujowi i drodzy. W Polsce szkolenie jednych i drugich (gdzie za to drugie odpowiada bezpośrednio PZPN) istnieje tylko teoretycznie.
Tutaj dochodzimy do podstawowego błędu logicznego, czyli założenia, że jakość bierze się z ilości i odwrócenia całego ciągu przyczynowo-skutkowego.
Normalność polega na tym, że grają najlepsi. Nie ci z odpowiednim paszportem, młodym wiekiem, wysokim wzrostem, czy chuj wie czym, tylko najlepsi w grze piłkę. I tam, gdzie jest normalnie, młodzi grają dlatego, że zostali uprzednio wyszkoleni i są wystarczająco dobrzy, żeby teraz grać. A u nas wszystko stoi na głowie i domagacie się - z Bońkiem na czele - wystawiania młodych, niezależnie od ich poziomu. Żeby dzięki temu stali się lepsi. Tyle, że z młodego przeciętniaka nie wyrośnie nic więcej niż stary przeciętniak, czyli kolejne pokolenia Kucharczyków. A w czym ci Kucharczycy są lepsi od jakiegoś Quinterosa czy Rengifo ściągniętego z Peru?
W ogóle, nie wiem też skąd założenie, że ten "zagraniczny szrot" zabiera miejsce naszym "młodym zdolnym". Ściąganie piłkarzy z zagranicy i jednocześnie stawianie na młodych w żaden sposób się nie wyklucza. Wystarczy spojrzeć na Lecha, który rok w rok jest w czołówce zarówno pod względem procentowego udziału piłkarzy zagranicznych, jak i pod względem udziału juniorów (i ostatnio są oni sprzedawani za gruby hajs). Nawiasem mówiąc, Lech był też klubem, który chętnie importował z rynków spoza UE i większość tych transferów się sprawdzała, często byli to reprezentanci krajów, jak wspomniany Rengifo, Henriquez, czy Kriwiec.
Tak wyglądał wyjściowy skład Lecha w wygranym meczu z Manchesterem: Burić - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Peszko, Injac, Djurdjević, Stilić, Kriwiec - Rudnevs. 7 piłkarzy spoza UE: z BiH (dwóch), Serbii (dwóch), Kolumbii, Panamy i Białorusi. Sezon wcześniej zdobyli mistrzostwo mając w kadrze łącznie 12-tu obcokrajowców, z których 10-ciu NIE miało paszportu UE. A tak wyglądał skład w meczu z Austrią, czyli jeszcze rok wcześniej: Kotorowski - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Wilk - Peszko, Injac, Murawski, Stilić - Lewandowski, Rengifo. 5 piłkarzy spoza UE: z Macedonii, Kolumbii, Serbii, BiH oraz Peru. Szósty jeszcze wszedł z ławki.
I nie dotyczy to tylko Lecha, jak np. Wisła wygrała z Fulham i wyszła z grupy, to też mieli piłkarzy z Hondurasu, Kostaryki, Argentyny czy Izraela, którzy stanowili połowę składu.
I niektórym może być ciężko w to uwierzyć, ale obecnie pomimo że liczba obcokrajowców w polskiej lidze sięga już 40% to np. tych z Ameryki Południowej jest dokładnie ośmiu. Z których 1 (słownie: jeden) nie posiada paszportu innego kraju z UE. Dla pozostałych drugi paszport był jednym z kryteriów, z uwagi na rzeczony limit. Oto pełna lista:
- De Marco (Lech/Argentyna) - ma hiszpańskie obywatelstwo
- Joel Valencia (Piast/Ekwador) - ma hiszpańskie obywatelstwo
- Guilherme (Jagiellonia/Brazylia) - ma portugalskie obywatelstwo
- Mello (Zagłębie S./Brazylia) - ma włoskie obywatelstwo
- Da Silva (Arka/Brazylia) - ma polskie obywatelstwo
- Nico Varela (Wisła P./Urugwaj) - ma hiszpańskie obywatelstwo
- Ricardinho (Wisła P./Brazylia)
I jeśli chodzi o pozostałe kontynenty, to wygląda to równie absurdalnie.
Ameryka Północna i Środkowa:
- Steven Vitoria (Lechia/Kanada) - ma portugalskie obywatelstwo
- Felicio Forbes (Korona/Kostaryka) - ma niemieckie obywatelstwo
Afryka:
- Christian Maghoma (Arka/DRK) - ma brytyjskie obywatelstwo
- Nabil Aankour (Arka/Maroko) - ma francuskie obywatelstwo
- Junior Torunarigha (Zagłębie S./Nigeria) - ma niemieckie obywatelstwo
- Ricardo Nunes (Pogoń/RPA) - ma portugalskie obywatelstwo
- Jose Kante (Legia/Gwinea) - ma hiszpańskie obywatelstwo
- Elhadji Diaw (Korona/Senegal)
- Alexandre Cristovao (Zagłębie S./Angola)
- Frank Adu Kwame (Miedź/Ghana)
Azja:
- Egy Maulana (Lechia/Indonezja)
- Farshad Ahmadzadeh (Śląsk/Iran)
Łącznie: 1 piłkarz z Ameryki Południowej bez obywatelstwa UE, 3 z Afryki i 2 z Azji. Koniec. W przypadku pozostałych, główną rolę odgrywa drugie obywatelstwo. Widać doskonale według jakiego klucza są dobierani. W tej chwili, jeżeli dany klub staje przed dylematem: niezły bez paszportu UE czy przeciętny z paszportem UE, siłą rzeczy stawia się na tego drugiego. I to ma się nie odbijać negatywnie na poziomie?
Natomiast cała reszta to jest szrot europejski, który trafia tu z konieczności, bo Boniek zabronił szukać gdzie indziej. I to nie z całej Europy, bo z Białorusi, Ukrainy, czy Serbii też nie wolno.
Tak, że tyle na temat "szrotu".
Oto, jak całą sprawę komentował sam Boniek:
boniek napisał
Od 2001 roku do dzisiaj, a więc w ciągu niemal siedemnastu lat, nasze kluby sprowadziły masę zawodników spoza Unii Europejskiej, z czego ponad 90 procent przyszło za darmo. Po dwóch latach ponad połowa z nich zaprzestała gry w piłkę. Skończyli jako kucharze, czy zmywający naczynia.
Czyli tak, obcokrajowcy bez paszportu UE - nie, bo skończą jako kucharze (bońkowe dane oczywiście z dupy). Obcokrajowcy z paszportem UE - tak, nie ma problemu. Pozostaje tylko zapytać, czy Radović stał się lepszym piłkarzem, odkąd dostał polskie obywatelstwo, i czy prawdopodobieństwo na jego karierę kucharza spadło.
Wygląda to jeszcze bardziej kuriozalnie, gdy zobaczymy, że jednocześnie do reprezentacji powoływani są piłkarze, którzy do Polski trafili nie posiadając obywatelstwa kraju obecnej UE. Teraz są to Cionek i Romanczuk, a w przeszłości Roger, Olisadebe czy Geworgjan.
Ekstraklasa się sprzeciwiała temu limitowi, ale oczywiście wszechwiedzący Rudy postawił na swoim, a jak ktoś się nie zgadzał, to był mieszany z błotem za pośrednictwem twittera. Niedawno też ekstraklasa zwróciła się do PZPN o złagodzenie limitu (z dwóch do trzech piłkarzy), wtedy Boniek stwierdził, że spoko, ale w zamian zrobimy nakaz jednego juniora w składzie w trakcie gry.
Polecam przeczytać:
https://laczynaspasja.pl/kompromitac...-kontra-fakty/
Jest tam m.in. o tym, że od momentu wprowadzenia limitu, ogólny udział obcokrajowców w polskiej lidze WZRÓSŁ jak nigdzie indziej w tym samym czasie! No ale teraz to są obcokrajowcy z UE, czyli "lepsi".
Tu pojawia się koronny "argument" zwolenników bońkowej logiki: "przez to, że teraz już nie można budować składu na piłkarzach spoza UE, to kluby są zmuszone postawić na szkolenie, żeby dalej trzymać poziom". Pomijając, że kłam tej teorii zadaje artykuł z powyższego linku... MOŻE w idealnym świecie tak by było. Rzeczywistość jest jednak taka, że większość klubów jedynie egzystuje. Trzyma się jakoś dzięki kasie z C+ i ekstraklasy, a ewentualny spadek z ligi oznacza śmierć. No i tu dochodzimy do kwestii licencji, która jest po prostu żywym kabaretem. PZPN pozwala na udział w rozgrywkach trupom, bankrutom i przekrętasom. Pomijając fakt, że jeżeli istnienie klubu w gruncie rzeczy zależy od pozostania w lidze, to zupełnie logiczne jest "inwestowanie" w zagraniczny szrot, który zapewni utrzymanie, a nie układanie "planu dziesięcioletniego". Ponadto, można sobie wyobrazić taką sytuację: jeden klub sobie naściąga piłkarzy, na których go nie stać, za pieniądze, których nie ma, oni zrobią mu wynik, a klub za 2 lata utonie w długach. Jednocześnie drugi klub, który hipotetycznie stawia na szkolenie i pracę u podstaw - będzie poszkodowany, bo ten pierwszy wyprzedzi go w tabeli, mimo że nie powinien w ogóle dostać licencji. Więc ten drugi klub też musi naściągać "szrotu", który pomoże mu się utrzymać. Koniec końców wszyscy żyją ponad stan, a PZPN jeszcze to wspiera. Weźmy taki Ruch Chorzów, w 2012 - wicemistrz Polski, w 2014 - trzecie miejsce. Dzisiaj - szykuje się TRZECI z rzędu spadek, już na czwarty poziom, długi niebotyczne, żadnych perspektyw, ale co innych wychujali i medale zdobyli - to ich. PZPN egzekwując odpowiednie wymogi licencyjne, mógł temu zapobiec, lub zwyczajnie nie przyznać Ruchowi licencji, gdy było jasne, że tonie w długach i nie ma szans z nich wyjść. Ruch nie dość, że wychujał komisję licencyjną, zatajając część umów, które były podpisywane przez zewnętrzny podmiot, to jeszcze - gdy sprawa wyszła na jaw - został ukarany w zasadzie symbolicznie. Tu nie może być żadnych sentymentów - nie masz kasy, albo robisz wałki - nie masz licencji i wypad z ligi. Tylko wtedy nauczyliby się że to nie popłaca i że trzeba sensownie gospodarować środkami i nie przepłacać polskiego i zagranicznego "szrotu". A obecnie jest tak, że zwyczajnie bardziej się opłaca robić długi i żyć na "tu i teraz", bo wynik jest wynik, a potem PZPN przymknie oko, miasto dorzuci parę baniek, wspólnymi siłami przypudruje się tego trupa i gitara. A jak za 10 lat pierdolnie z 10x większą siłą, to już kto inny się będzie martwił. Boniek narzeka na "krótkowzroczność" prezesów, ale PZPN sam się do tego przyczynia.
A ze szkoleniem jest jeszcze inny problem. W Polsce nie ma kto tego robić. Kursy trenerskie na wymagane licencje certyfikowane przez UEFA są kpiną, trzeba wyłożyć grube siano z własnej kieszeni, a liczba miejsc mocno ograniczona. Tylko byłym piłkarzom i innym kolesiom można zawsze załatwić, jakimś Hujtom czy innym, jak im się zachce zostać trenerami.
No, ale to nie wina Bońka. Dzięki Bońkowi graliśmy w ćwierćfinale euro, a Polska piłka się podnosi i idziemy do przodu.
Ostatni raz się rozpisałem na temat tego leśnego dziadostwa, bo i tak nic się nie zmieni i szkoda szczempić ryja. Dlatego jebać to pedalskie kopanie świńskiego pęcherza. Pozdrawiam, dobranoc.
Zakładki