Panowie, w ciągu tygodnia jem przynajmniej 0,5kg(najmarniej) ryb. Problem w tym, że jest to łosoś, tuńczyk i szprot popularny. Ktoś mi kiedyś powiedział o zawartości rtęci i innych świństw, a ja niepotrzebnie pogłębiłem temat. Jak to jest w końcu ze szkodliwością przy jedzeniu ryb? Załóżmy, że moje nawyki żywieniowe nie zmienią się przez najbliższe 10 lat to moje ciało jakoś odczuje to dziadostwo, czy zwyczajnie będzie to niezauważalne?
Zakładki