...Wyszlismy na zewnatrz gdzie stal on, swiezo zalany motodoktorem (wtedy kiedy ekspert mex pil kawe) granatowy ford focus titanium 1.0 ecoboost...
-NoooOoooo BoorrroOoo, pszód to bez kitu jak baby astoon, barrrrrdzo łatny samochód!
Pomyślałem wówczas tylko, proszę, tylko tego nie zrób, zachowaj się jak chcesz ale tylko tego nie zrób. Zakończyłem ledwo procesować tę myśl w głowie, a Michał już był przy lewym przednim kole samochodu i energicznie w nie kopał. Najgorsze było to, że on coś wówczas przetwarzał. Nie wiem kurwa czy giętkość materiału, czy odrzut kierpca, czy kurwa wsłuchiwał się w dźwięk. Nie chce zresztą kurwa wiedzieć.
- No tak jak Ci mówiłem Michał. Z takim wyglądem, rocznikiem i wyposażeniem po prostu nie ma takich samochodów za taką cenę (co później zdąży ekspert wypomknąć jako TYPOWĄ HANDLARSKA MIRASOWĄ GADKĘ)
Mex przeszedł samochód parę razy dookoła i po trzecim okrążeniu stanął jak wryty:
- oOOO OOOOo TU TU TU . KURWA. TU BITY. TU BITY. TUTAJ JEBANE BYŁO. TU BITY.
Odparłem, że nie Michał, tu jest po prostu brudny. Obślinił palec, przejechał parę razy po lakierze, mruknął coś pod nosem i zaczął krążyć dalej.
-NoOOOooOO BoRRRooooo a MOzeeemy otworzyc maske w tym CUUuuUUDZIE?
Myślę sobie mróz jak skurwysyn, z minus 15 jak chuj, ten niedorozwój chce maske otwierać. Myśle pierdolę Cie. Zapytałem:
- Ty masz w ogóle na to pieniądze?
- NooOOOOo mówiłeś że gotówki to nie można to na koncie coś tam heheeh jest, ELYKSYR IDZIE CWHILA MOMENT BO MAM DOBRE KONTO STUDENT, SpoooooookoOo0jnie. ALE Z TOM CENĄ TO COŚ HEHE POTARGUJEMY
Pomyślałem żeby wyjebać mu w ryj, ale po prostu nacisnąłem na kluczyku przycisk od zamykania i odwróciłem się i poszedłem z powrotem do środka nawet się nie odzywając
- NOOOOOO BoooorrrroOOOO fkodsjhfosdfdsofdsoifdsfiso, ale w tym momencie ja już byłem w środku i nie słyszałem tego kwiku. Mex znowu wychuchał okienko w szybie i na migi wołał mnie żebym wyszedł. Pomyślałem że go pierdolę, ale ten wyciągnął telefon i do mnie dzwoni, że wie że źle zrobił i bardzo się wygłupił i nie powinien mnie tak wkurwiać, bo jak przez telefon mówiłem jak najlepszemu przyjacielowi ze 25 i chuj i ostateczna definitywna kurwa kropka bo to i tak jest cena znakomita.
Wybaczyłem. I to był błąd. Wsadziłem go do środka z zamiarem odbycia JAZDY TESTOWEJ. Najpierw przez 30 minut zajmował najbardziej ergonomiczną pozycję, regulował w tym aucie kurwa wszystko co tylko dało się wyregulować (w międzyczasie stawiając passata jako wzór wygody i ergonomii). Pokręcił trochę nosem i pyta mnie jak odpalić ten samochód. Mówię, no naciśnij przycisk. On mówi, że okej, ale gdzie ma wsadzić kluczyk. Mówię po raz kolejny - naciśnij przycisk, wciśnij sprzęgło i naciśnij przycisk. On do mnie, że sprzęgło wciska od kiedy tylko wsiadł do tego samochodu, ale gdzie ma wsadzić kluczyk. Mówię KURWA W DUPE PAJACU JEABANY, TRZYMAJ TO SPRZĘGŁO PO PROSTU. I z fotelu pasażera nacisnąłem mu przycisk, samochód odpalił.
Mex był mega zdziwiony. Jak tu cichusieńko... stwierdził rozmarzony mex i w tym momencie zgasł mu samochód. Odpaliłem mu go jeszcze raz i wreszcie wyjechaliśmy na drogę. Przez pierwsze metry się nie odzywałem. Tak mam zresztą w zwyczaju. Uważam że osoba w totalnie nowym środowisku (samochód ktorym jedzie pierwszy raz w zyciu) i tak ma totalnie w piździe co ty do niej mowisz do czasu, az sie troche nie oswoi. Mex nucił sobie pod nosem lilili laj i od czasu do czasu wydawał jakieś kurwa okrzyki, na ktore odpowiadalem tylko - no tak, no, dokładnie, masz racje, no to jest fajne, fakt, itd.
- O KURWA, ON ZNAKI WIE, BORO ON ZNAKI WIE, PATRZU, TU 50, A ON WIE.
- O KURWA, ON SAM KIEROWNIKIEM KRECI, BORO PATRZ, NIE TRZYMAM. PRZYSIEGAM. ON SAM
- JA PIERDOLE, ON SAM HAMUJE, JA NIC, BORO NAPRAWDĘ, ZAKLINAM SIĘ NA BOGA
Jazda trwała jakieś 20 minut, może trochę dłużej. Ekspert pomieszał trochę biegami, bardzo ale to bardzo interesowało go do jakiego spalania (w sensie ile najmniej) będzie w stanie zejść katując przy tym niemiłosiernie silnik. Gdzieś na zakręcie zaplątały mu się ręce i włączył sobie przypadkiem podgrzewanie kierownicy. Nie powiedziałem mu o tym, za to napawałem się jak średnio co 3 minuty otwiera sobie szybę i wystawia na zewnątrz naprzemiennie dłonie na kilkanaście sekund. Oczywiście stwierdzicie, że ubarwiam i koloryzuje dla reputów, ale kto ma wierzyć ten wierzy. Dojechaliśmy na parking i zrobiłem bardzo głupią rzecz. Powiedziałem, puść michał teraz kierownice i nacisnąłem mu przycisk. Samochód mu zaparkował równolegle w bardzo ciasnym miejscu. Kiedy zakończył się proces, on nie wytrzymał, wysiadł z samochodu i zaczął skakać jak labrador wyrzucając do góry zaciśniętą pięść. Zgniłem wtedy jak chuj, ale mój świeżo poprawiony nastrój wnet został zjebany. Mex mówi, no dobra, dawaj go sobie podniesiemy. Myślę sobie, ty chyba jesteś popierdolony, ale w głębi wiem, że i tak mnie to czeka i mi nie odpuści. Wjechałem chujowi na serwis, zawołałem nawet najgorszego praktykanta i powiedziałem, oglądaj sobie a ja idę w pizdu. Zdążyłem odejśc parę kroków, a ten drze do mnie pizdę "EEEEEEEEEEEJ, CO TO, JAK TO, MIERNIK LAKIERU MI DAJ". Miałem do wyboru zajebać mu w pysk i narobić sobie trochę problemów, albo powiedzieć że nie mam i niechj sobie idzie do selgrosa kupi, albo dać. Stwierdziłem, że jednak mogą być jajca jak skurwysyn i nie dość, że dałem mu miernik to zostałem na miejscu przyglądając się temu kabaretowi. Chłop mierzył ten samochód centymetr po centymetrze w międzyczasie mrucząc pod nosem w chuj wie jakim języku. Zawołał mnie na chwile i mi pokazuje. ŻE na tych drzwiach 120 mikronów, a na tych drugich 122. I pyta mnei co tu jest grane. Spojrzałem tylko na niego i odszedłem. Potem wołał mnie jeszcze parę razy, ale już zdecydowanie do niego nie podchodziłem. Podnieśli mu samochód, śmiejąc sie z niego jak skurwysyn (kazdy obecny rzucil swoją robotę w pizdu i z 5 osób się temu przyglądało, doslownie kazdy serwismen, impreza była rozkręcana jak chuj). A mex (cały czas z plecakiem na plecach) pożyczył sobie latarke od stażysty i okiem fachmana zaglądał od spodu mrucząc coś w rodzaju "uhmmm taaak, tu wahacze, tu z pewnością to są wahacze, hamulec nowy, tarcza nówka, przejechane może na niej z 500 kilometrów, uhmmmm, no może nawet 350, tutaj wydech taaak, uhmmmm, mmmmmmm). Trwało to z pół godziny. Wszyscy zdążyli stwierdzić, że to jakiś szaleniec i poszli już dawno do swojej roboty. Pytam go kurwa, czy wystawiać fakturę, bo ja nie mam serio czasu na takie gówno, że mówiłem mu przez telefon że samochód jest igła i sam go chciałem brać. Spocił się. Nie powiedział nic. Stwierdziłem że go pierdole i ide wystawiać te fakturę podejmując decyzję za niego...
Zakładki