Cytuj:
Rodzi się świt blady znów gdzieś pode mną,
Ostatnia iskra ogniskowa odlatuje w dal,
Niczym pamięć o mnie na dawnym świecie,
Kraina wiecznego lodu zasypia u mych bram.
Nie śmiem wzdychać za utraconym domem,
Moje serce martwe nigdy go nie miało,
Choć wielu mędrcom inaczej by się zdawało,
Moje łzy były siłą, ponad kłem i pazurem.
Zim wiele temu, jak dziś to pamiętam,
Niejaki kocur czarny się mi przypałętał,
Łgając opowieścią wszelkie myśli spętał,
Zabierając w podróż ku nowym kontynentom.
Zatem wyrwany z opustoszałej samotni,
Podążyłem za głosem czysto diabelskim,
Który zamieszkał w ciele niewinnego,
I upodobał sobie duszę wilka zagubionego.
I tak sześć pełni księżyca wędrowałem wśród natury,
Przebijając się przez sidła i wrogie trudy,
Oczarowany towarzystwem nieznanego,
Aż stanąłem przed krajobrazami świata lapońskiego.
A tam na granicy usłyszałem od kota,
O Królowej, co ma wielkie serce ze złota,
Lecz wilka dla niej nie sposób było znaleźć,
A ja ponoć miałbym szansę jej nie zawieść.
Więc ruszyłem prowadzony Syriuszem,
Przewodnikiem światła z niebios nocnych,
By stanąć przed majestatem piękna,
Kocim językiem mi przepowiedziana.
A gdy tylko ujrzałem jej płomień w sercu,
Poczułem jak budzę się po raz pierwszy,
Po wielu latach snu na falach oceanu,
Pochłaniającego cały świat sprzed oczu.
Wtedy też proroctwu zadość się stała,
Ciepła więź zrodzona i wszystkim znana,
Po wsze czasy zamknięci w jedności,
Wędrując ponad światem samotności.
Aż dnia któregoś martwą ją ujrzałem,
A przy niej kota jakiego jeszcze nie znałem,
W uśmiechu z jej sercem w białej łapie,
Okazując na futrze swoje czarne znamię.
I utraciłem wówczas zmysły wszelkie,
Ukazałem kły jak nigdy dotąd wielkie,
Rzucając się do pulsującego gardła,
Pozbawiając oddechu okrutnego kata.
Powietrze wypełniono barwną harmonią,
Łez i krwi opadających leniwie nad podłogą,
Aż zdałem sobie sprawę w przerażeniu,
Że uległem kompletnemu zatraceniu.
Nie było przy mnie ni żywego ducha,
Złudzeniem była i przywołana kostucha,
I Królowa mi przecież przeznaczona,
I kocur, dla którego historia już skończona.
Usnąłem z chwilą następną w ciszy wiekuistej,
By więcej nie ujrzeć ni światła ni istoty bliskiej,
Pogrążony myślą z wiekuistą tęsknotą,
Za dawno utraconą niemą niewinnością.
Czuję wciąż jednak we śnie, że
Szkoda jej było śmierci mojej.
Cytuj:
Nazwaliście mnie wilkiem, który nigdy nie zasypia
Dawno mnie okulawili i wspomnienia niosą ból
Chociaż już nie ujrzysz łowcy, który spod oka łypie
To w skórach Twoich przodków, wciąż zieją dziury od kul
Kiedyś na krzyk "Obława!" drżały serca w nas
Przez mrok się rzucaliśmy by żyć swoich nie stracić
Za plecami psów szczekanie i gałęzi suchych trzask
Mieszał się ze skowytem mordowanej wilczej braci
Uciekaliśmy choć do pogoni raczej nasze nogi były
Zęby i pazury nie po to żeby bronić się
Kiedyś wilki w lasach swoich niepodzielnie rządziły
Dziś panika w naszych oczach gdy uciekać nie ma gdzie
I wyliśmy do księżyca nad watahy trupami
Bo nam Pan Bóg przykazał tak do księżyca wyć
Uciekaliśmy przed pościgiem lasami, zagajnikami
Bo ludzie przyszli zabić tego co miał łowcą być
Kiedyś wybiegniesz z ciemnej jamy i przerwiesz smaczny sen
By ochronić małe wilczki zupełnie ślepe jeszcze
Ja będę starym wilkiem co pamięta każdy dzień
Gdy budziły nas strzały i skomlenia psów złowieszcze